7 czerwca 2015

Astrid Löfgren

Ciekawe, czy jeśli tylko przeczytałbyś takie hasło, to zadziałałoby tak samo.
To zawsze mija i nie wraca, a jednak ludzie często wspominają jakieś wydarzenia. Nie ma w tym nic złego i jednak może coś dać, np. jakieś chwilowe oderwanie się od rzeczywistości i uśmieszek na jakieś wspomnienie, a co za tym idzie: być może rozluźnienie.
Może jestem młoda, z "damą" polemizowałabym, ale proszę... nie traktuj mnie jak dzieciaka. Tatuś już od dawien dawna nie zatyka mi uszu i nie zasłania oczu, kiedy ktoś mówi lub robi coś "niegodnego". Już prędzej zrozumiałabym tłumaczenie, że to forum publiczne, itp., itd. W czasach społecznego ekshibicjonizmu naprawdę coraz mniej nie wypada. Tylko moją ciekawość rozpalasz i pozostawiasz z niczym, a idź ty.
N przypadkowo znalazła coś takiego i chce sobie powzdychać:
Dlaczego Marvel nie chce nam dać brodatego Steve'a? Dlaczego?!

Bucky:
Nie wiem i  wolę tego nie sprawdzać. Uśpionym programowano taką opcję, ale Zimy nigdy nie puszczano przecież samopas, więc chyba nie było to potrzebne. 
Oderwanie się od rzeczywistości? Dziękuję bardzo, nie skorzystam. Fennhoff fundował mi coś takiego nie raz i wolę już zostać przy teraźniejszości, nieważne jak zła by była. Przynajmniej mam pewność, że nie odpłynę.
Przepraszam bardzo za to, że czasem bywam staromodny, dobrze? Naprawdę mam zacząć opowiadać ci o szwungach? 

1 komentarz:

  1. N, oj tam, narzekasz, przecież masz brodatego Winniego :P
    Z brodą jest mu absolutnie korzystniej. Bez brody jest zniewieściałym, cnotliwym, prawym obywatelem, który jednak gdzieś na jakimś poziomie jest typowo "co to nie ja". Z brodą łagodniej, bardziej ludzko. Nie jest tak surowy i nijaki. Podzielam twój ból! Marvel jest ślepy!

    James, różnica jest taka, że wtedy kontrolę miał Fennhoff. Teraz sam możesz nad tym panować. Oderwanie się od rzeczywistości czasem by ci się przydało. Nie powiesz mi, że nie chciałbyś choć na chwilę zapomnieć, że pół świata za tobą biega, z upierdliwym - twoim zdaniem - Rogersem na czele. Powracanie do czegoś miłego jest prostą drogą do chwilowego "odpłynięcia", nabrania sił nawet. No i oczywiście działa korzystnie na niwelowanie stresu.
    Spotkałam się z określeniem "schwul", ale to chyba to samo, co nie? Więc jeśli dobrze kojarzę czymże, a właściwie kimże, jest ów "szwung" to nie ma problemu. Możesz mi poopowiadać.

    OdpowiedzUsuń