26 marca 2015

Astrid Löfgren

Może byłoby to dla ciebie jak zimny prysznic, choć już bez powrotu i szansy, jak sądzę.
I właśnie dlatego mówię, że jeśli miałoby ci to coś dać, to możesz powiedzieć. Dać coś w sensie pozytywnym oczywiście. Absolutnie nie oczekuję tego, że będziesz mówił to, czego nie chcesz. Spokojnie.
Dusi mnie to, że mimo twierdzenia, że jestem wolnym człowiekiem nie mogę z własnym, cholernym ciałem, którego nienawidzę robić tego, czego chcę, bo mogę ponownie wylądować w kaftanie. To jest ta ich "wolność", która kończy się, gdy nie robię tego, czego chcą? Wolę wyładować własną wściekłość na sobie niż na czymś lub kimś innym.

3 komentarze:

  1. W kaftanie? Oj, z kaftanem byś sobie na pewno poradził. Chyba, że to jakiś specjalistyczny. Swoją drogą to sobie nie wyobrażam ciebie w takim wdzianku.
    Mam dziś tak wyprany mózg (wybacz stwierdzenie, ale inaczej tego nie umiem nazwać. Może jakaś podpowiedź?), chce mi się zwyczajnie ryczeć i nażreć czekolady, i nie wiem, co mam ci powiedzieć.
    Nie wiem, co tam robisz całymi dniami, ale może dla rozładowania wściekłości jakiś boks zacznij trenować, czy coś w ten deseń? Samookaleczenie zawsze uważałam za beznadziejny sposób. Ani to ulga na dłużej, ani przyjemność... Później to tylko przyzwyczajenie, żadna potrzeba.
    Zachęcam cię do dostrzegania w sobie choć minimalnie pozytywnych cech. Pomogę ci z pierwszą: samo to, że nie chcesz krzywdzić innych. To ma ogromne znaczenie w twoim przypadku i jest naprawdę szlachetne, że wyładowujesz się na sobie, chcąc chronić innych (nie twierdzę, że ten sposób jest dobry!). Małymi kroczkami dojdziesz do celu. Poczuć tylko te czarne myśli, bo w końcu kiedyś będzie dobrze. Sam się o tym przekonasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. N, w ten weekend zabieram się za robienie szablonu.

    OdpowiedzUsuń