19 maja 2016

Astrid Löfgren

N, nadinterpretacja strefy Schengen. Tylko to mi przychodzi do głowy. Podczas tej gonitwy to się naprawdę zgubiłam i nie miałam zielonego pojęcia, gdzie dzieje się akcja.
No tak, oczywiście masz rację.
Po wypiciu co najmniej hektolitra melisy może i się odważę. Chyba nie miałabym jednak już tyle cierpliwości, żeby wytrzymać. 
/Cóż, gdyby nie wielkie, białe napisy na cały ekran, też nie potrafiłabym się połapać. Bo tu niby Bukareszt i Bucky gawędzi po rumuńsku, tu za chwilę Niemiecka policja, a jeszcze za chwilę Berlin. Coś szybko udało im się tam dojechać. A Sam jakoś dziwnie długo zabierał się za spytanie T'Challi o to, czy ten lubi koty. Chłopak widocznie się wstydził.
/A może to taka strategia? Wiesz, Winnie strzela takie minki, żeby zdekoncentrować przeciwnika? 
/Osobiście polecam jednak jakieś ziołowe tableteczki na uspokojenie. Melisa to może być zbyt mało.

+ Yey, wrzuciłam nowe Stucky.
Sam, w końcu dostrzeże i wykorzysta to, nie mam wątpliwości. I będzie rosła pępowinka, nawet nie wiadomo kiedy. Steve’a mi w tym wszystkim najbardziej szkoda, bo widać, że chce dobrze, ale kompletnie nie wie, jak się za Bucky’ego zabrać.
I jak tu z takim podyskutować? Wszystko zaczyna tracić sens, bo się okazuje, że całe życie to pieprzone kłamstwo. Bo Bucky-wyrocznia wie lepiej. 
/A spróbuj przemówić choć jednemu z nich do rozumu. Awykonalne, choć Steve stara się jeszcze udawać, że weźmie sobie jakiekolwiek rady do serca. Aż dziw, jak bardzo ten facet głupieje, gdy zaczyna chodzić o Barnesa. Jakby naprawdę zmieniał się wtedy z powrotem w podrostka. A Bucky? Cóż, To Bucky, czyli pan "wiem lepiej", znany również jako "nie potrzebuję twoich rad".
Steve, czyli może być jedną z tych osób, która wam pomoże? W waszej sytuacji ciężko komukolwiek zaufać. 
/Ciężko w tym momencie jednoznacznie stwierdzić, czy naprawdę tak jest, ale jest nadzieja, że tak. To wiele by ułatwiło, ale nie możemy działać pochopnie. Trzeba czekać i patrzeć mu na ręce. I być dobrej myśli.
Bucky, o co innego mogło mi chodzić, skoro wszystko robiłeś na rozkaz?
Zatrzymywała? Kiedy?
A ty się nie boisz samotności?
/A skąd mam niby wiedzieć, o co mogło ci chodzić? W głowie ci nie siedzę, więc nie dręcz mnie kobieto.
/Powiedzmy, że chyba jednak nie mogę wychodzić kiedy zechcę. Przynajmniej nie bez zgody. Tak przynajmniej stwierdziła ta urocza dama, która nabiła mi siniaka równie uroczego, co ona sama. Ale stwierdziła, że jeśli się nie zatrzymam, to sama mnie zatrzyma, i dotrzymała słowa. 
/Nie jakoś szczególnie mocno. Spokojnie da się do niej przyzwyczaić, choć z początku może wydawać się to trudne. Da się żyć bez ludzi.

1 komentarz:

  1. N, miesza się jeszcze bardziej, gdy cały czas gdzieś z tyłu głowy masz zakodowane, że ten tunel w rzeczywistości znajduje się gdzieś w Berlinie bodajże. Wstydził się, ale w końcu się odważył. Sam jest dzielny.
    W sumie bym się nie zdziwiła. Biedny T’Challa musiał się nieźle namęczyć, żeby powstrzymać się od ataku śmiechu. Winnie to ma jednak łeb. Cwaniaczek jeden.
    Obawiam się, że melisa i ziołowe tableteczki to wciąż byłoby za mało.
    Taak, widziałam, za chwilkę lecę czytać.

    Sam, no to może zamiast dawać rady, spróbować naprowadzać go na właściwe tory? Na pewno inaczej będzie, jeśli sam dojdzie do pewnych wniosków, z małą pomocą oczywiście, niż kiedy ktoś coś radzi. Chociaż nie wiem, czy te rady przybierają postać „Powinieneś to i tamto” czy jednak lecą bardziej w stronę pomysłów do przedyskutowania.

    Steve, może to trudne pytanie, ale co musiałoby się stać, żeby jednoznacznie ocenić, że gość jest po waszej stronie?

    Bucky, jesteś wszechwiedzący, więc prawdopodobnie stąd. Trzeba było się domyślić. Mężczyzno.
    One są tak wytrenowane, udziwnione, wakandyjskie ziółka piją bez przerwy, czy co z nimi jest nie tak? Wiesz coś na ten temat?
    Da się, ale w tym życiu czegoś jednak brakuje. Tę pustkę ciężko wypełnić czymś innym, chociaż niektórzy preferują samotność z przyczyn tylko im znanych. Chciałbyś żyć bez ludzi wokół siebie?

    OdpowiedzUsuń