2 listopada 2016

ASTRID LÖFGREN

N, ja to się czasami zastanawiam, czy oni nie są w jakiejś hipnozie, że tak na siebie lecą, wiecznie jeden na drugiego. Bo czasami to naprawdę bzdurnie brzmi. Jak z tym dzieciakiem "bo Steve".
Wingsuiting by wystarczyło do znalezienia :) Membrany. [link] Chociaż ja bym po prostu nazwała skrzydłami, i tak też w pierwszym momencie pomyślałam.
/Może niedługo okaże się, że Steve tak naprawdę nie został wyciągnięty z tego lodu i wciąż tkwi w półśnie, w którym Bucky utrzymuje go przy życiu? Tak, to miałoby sens.
/Wiesz, że na to nie wpadłam? Szukałam przez skoki z samolotów, przez spadochrony, a nawet przez szybujące wiewiórki, ale o tym nie pomyślałam, więc serdecznie dziękuję, bo w akcie desperacji napisałabym coś w stylu "i rozłożył skrzydła swojego munduru, szybując niczym wiewiórka na fałdach swojej skóry". No, może przesadzam, ale byłam blisko.
Przyjęłabym z otwartymi rękoma. Jem jak nienormalna, więc wiele by się nie zmieniło, ale przynajmniej na bieżąco wszystko by się spalało. No ale może zacznij stosować jakieś szejki? Z błonnikiem czy coś. Zmniejsza ponoć uczucie głodu. No i co, pewnie rozkładasz bezradnie ręce i tymi oczami świecisz? Jak coś rozwalą, to niech same sprzątają. Nauczą się, że nie wolno rozrabiać w ten sposób szybciej niż myślisz. Tylko niech ci nie zmięknie serce, kiedy Grace rzuci się w rozpaczy na podłogę, a Ian schowa się za tobą i za wszelką cenę będzie chciał cię odciągnąć z płaczliwym "Przepraszam".
Pierwszy raz poszedłeś na taki wolontariat już po adopcji Iana czy przed? Jeśli przed, to pamiętasz, dlaczego się na to zdecydowałeś?
S: Bucky rozkłada ręce i świeci oczami? Gdzie tam, odwraca się i idzie dalej, udając, że to nie jego dzieci.

B: Boże, zrobiłem tak tylko jeden jedyny raz i zaraz wróciłem, a ten będzie mi to wypominał do końca życia. Zresztą, i tak nikt nie kupiłby tej wymówki, widać, że to nasze.
No i Ianowi wcale nie chodzi o to, by coś zniszczyć. Częściej raczej psuje coś przypadkowo, chcąc pomóc i wpada w płacz, bo nie wychodzi, a nie, żeby nas zmiękczyć. To mądry chłopak i wie, że jeżeli czegoś nie wolno, to nie wolno i koniec. Jasne, czasem się wykłóca jak każde dziecko, ale zamiast coś tym ugrać, raczej sobie tylko zaszkodzi.

S: Grace za to na zakupach nie sprawia w większości przypadków żadnych problemów, ponieważ trzeba albo ją nosić, albo wsadzić do wózka. Wybieramy się na nie zazwyczaj wieczorem, więc jest już wtedy marudna i nie chce chodzić. Nie ma protez idealnych, więc czasem dorobi się jakiś otarć czy siniaków i chodzenie zwyczajnie ją boli. A kiedy dziecko coś boli, zaczyna się dramat.

B: Są protezy niemal idealne. Mam taką i wiem, że jeżeli byłaby zakładana przez lekarza, który ma na uwadze komfort pacjenta, używanie jej nie byłoby tak bolesne. Jednak nigdy w życiu nie damy tak pociąć dziecka, które rośnie, bo to wiązałoby się z ciągłymi operacjami i wymianami gniazda protezy. Jak dojrzeje, wrócimy do tego tematu.
A jeśli chodzi o wolontariat, to zapisałem się na niego niedługo po tym, jak zostałem oficjalnie uniewinniony i miałem już na koncie kilka akcji, robiących mi dobrą prasę. Spotykałem się z tymi dzieciakami i pokazywałem im, że tak, jestem w Avengers, ale nie mam ręki, nie mam palców u stóp i nie mam nawet zębów, bo te są sztuczne i potrafię je wyjąć. Tyle.

1 komentarz:

  1. N, no to już by była przesada nad przesadami.
    Zabiłabyś mnie, gdyby się pojawiło coś w ten deseń. Też bym nie wpadła, gdybym sobie nie przypomniała, jak się ten sport nazywa. Na zdrowie i jestem rada, że Buckyś będzie fruwać <3 Znaczy wnioskuję, że będzie.

    To, dlaczego coś dziecko zrobiło i jak się po tym zachowuje to jedno, a to, co wy z tym robicie, to drugie. Chodzi mi o to, że warto uczyć dzieci naprawiać błędy w miarę możliwości samodzielnie, jeśli je popełnią, te nieumyślne też. Puszka z samego dołu tak trochę ciekawsko i złośliwie brzmi.
    Nie ma sposobów na ten ból? Mi by chyba pękło serce, widząc takie cierpienie. Z protezami obecnie pomaga wam Stark, tak?
    Czyli kiedyś z konieczności, a teraz z przyjemnością? Co te dzieci robią z ludźmi…

    OdpowiedzUsuń