16 października 2015

Astrid Löfgren

N, zastanawia mnie to całe łączenie światów. Mogłoby z tego wyjść naprawdę coś dobrego, ale jak tak się w to coraz bardziej zagłębiam, to dochodzę do wniosku, że twórców strasznie ponosi fantazja i robi się z tego niezły burdel na kółkach. Jakby nawet nie widzieli absurdalności swoich pomysłów. 
 Marvel robił już różnorakie crossovery, nawet takie, w których mieszał swoje uniwersa ze światami z DC i jednak zawsze jakoś to wychodziło. Raz lepiej, raz gorzej, ale jednak zawsze do przełknięcia. Tym razem jednak Marvel przesadza i nagromadzenie absurdów jest tak duże, że sporo ludzi zwyczajnie sobie to odpuszcza.
 I odchodząc trochę od tematu, choć nadal jest to związane z szeroko pojętymi absurdami- przyjrzyj się i powiedz, czy czasem coś ci tu nie pasuje- klik :P
Yelena, znów mi trzeba wyjaśnić łopatologicznie. Jej matka była szpiegiem, tak? Czarną Wdową?
Jak sądzisz, zdołacie ją z tego bagna wyciągnąć? Oczywiście nie wątpię w wasze umiejętności, ale James mówił, że coś mu nie pasuje w tym wszystkim.
 Powiedzmy, że coś w tym stylu. Szczegóły nie są tutaj ważne.
 Nie tyle sądzę, co wiem. Jimmy twierdzi, że ma złe przeczucia, ale nie potrafi poprzeć tego żadnymi, racjonalnymi argumentami. Często miewa złe przeczucia i nie raz musiałam mu udowadniać, że w pokoju nie ma żadnych podsłuchów, żadnych kamer czy czujników, więc nie możemy opierać się tylko na tym.
James, dla mnie, zwykłego szarego człowieka, gorsze od śmierci jest tylko długotrwałe cierpienie. Śmierć to czasem wybawienie. 
Jeśli są spekulacje, to prawdopodobieństwo wyjścia z cienia zwiększa się. Rośnie ciekawość, a choć minimalna przesłanka może stać się motorem napędowym do dalszych poszukiwań potwierdzenia danej ewentualności. Więc musielibyście zaatakować - nie lubię tego słowa, ale nie wiem jak inaczej to ująć; zadziałać? - naprawdę bezszelestnie. Cóż, nie jestem fanką kibicowania w sprawie brutalnych odwetów czy jakkolwiek inaczej to ująć, ale w tym przypadku chyba warto trzymać za was kciuki, bo ewentualne wykrycie was jako sprawców byłoby, no, lekko rzecz ujmując, bardzo niekorzystne. 
Racjonalne podejście. Rozgraniczanie, co jest skutkiem czego, jest chyba trudne.
/Więc widzisz? Mógłbym zboczyć na temat tortur czy paraliżu, ale tego nie zrobiłem. To już coś.
/Jeśli "zaatakować" i "zadziałać" brzmią źle, to może po prostu zareagować? I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że najmniejsze potknięcie nie wchodzi w grę. Właśnie do tego mnie szkolono, więc mogę raczej stwierdzić, że dość dobrze znam się na rzeczy. Mówię "dość dobrze" nie z powodu mojej wrodzonej skromności, a raczej tego, że bez Hydry za plecami sprawa wygląda trochę inaczej. Ale to dobra motywacja, która każe się bardziej przyłożyć. Widzisz? Potrafię znaleźć jakiś pozytyw. I osobiście nie mam jakiś wielkich powodów do brutalnych odwetów, więc raczej nie masz mi w czym kibicować. Ja tu robię tylko za wsparcie.

1 komentarz:

  1. N, mam słabe porównanie z innymi, bo znam jako tako jedynie Avengers vs. X-Men (jak na moje standardy to już coś!), ale mogę sobie wyobrazić, jak bardzo słabo wypada ten dziwny twór z gladiatorem Rogersem.
    Nawet nie musiałam się przyglądać. "Kwiaty we włosach potargał wiatr"... Chyba że to nie kwiatek.

    James, no taaaak, wielki sukces. Zwracam honor.
    O, tego mi brakowało. Zareagować, tak. Co masz na myśli, mówiąc, że bez Hydry za plecami sprawa wygląda inaczej?
    No to ujmę to inaczej. Będę kibicować Yelenie, bo chyba musi być wkurzona i nie potraktuje nowych znajomych łagodnie.

    OdpowiedzUsuń