30 listopada 2016

Astrid Löfgren

N, nie, nie, właśnie to bardzo fajna i dobra taktyka, bo właśnie nie stoi się w miejscu. I jest ciekawie.
Oj tam, to byłby tylko delikatny baby blues… Ależ wpadałby w szał, gdyby wszyscy naokoło zaczęliby go pocieszać. 
/Poczekaj, aż dojedziemy do wieku nastoletniego, bo wtedy dopiero będzie ciekawie. Ich mała księżniczka będzie już rozhormonowaną nastolatką wokół której kręcić będą się chłopcy. Tych Buniu nie tolerował nawet wokół młodszej siostry, a co dopiero wokół córki, której rozkazał nigdy nie dorastać 
/Bardziej boję się o to, że wpadłby w szał, gdyby marudzenie dzieciaczka go zdenerwowało.
Jesteście genialni, zwracając uwagę na takie rzeczy. Tworzycie magiczną, niepowtarzalną atmosferę, to świetne. Co w ogóle sądzicie o odbieraniu dzieciom całej tej historii z Mikołajem i uczeniem ich od małego, że ktoś taki nie istnieje?
Przez tą większą otwartość Grace ma już więcej koleżanek, pierwsze przyjaciółki?
Kim chcielibyście, żeby wasze dzieci zostały w przyszłości? Wiem, że prawdopodobnie dacie im „wolną rękę” w tej kwestii, ale wiadomo, że rodzice mają swoje własne marzenia odnośnie przyszłości swoich pociech.
Steve: Chcemy po prostu, by miały to wszystko, czego my nie mieliśmy. Od magicznych świąt, po dobre dzieciństwo. Co przyznaję, jest dla nas niemałym wyzwaniem. Jednak Bucky wyznaje zasadę "Jeśli nie wiem, co mam zrobić, zastanowię się, co zrobiłaby Winifred Barnes", a ja... Cóż, zastanawiam się, co zrobiłby mój ojciec i postępuję na odwrót. 

Bucky: Boże, jak ja nienawidziłem twojego ojca.

S: Ja też. Jednak... Bądź co bądź, to on ukształtował mnie takim, jakim jestem. Wyczulił mnie na to, że nie można być obojętnym na krzywdę innych, i że zawsze trzeba pomagać słabszym.

B: Wiesz, mógł ci to powiedzieć, nie musiał cię od razu lać.

S: Mógł. Dlatego ja właśnie tak robię. Tłumaczę aż do skutku, nie podnoszę głosu i nie tracę cierpliwości. Chcę żeby dzieci miały tak dobre dzieciństwo, jak tylko zdołamy im zapewnić, a nawet lepsze. 

B: Ba, jak będzie taka konieczność, Steven wskoczy w strój zębowej wróżki, żeby udowodnić im, że istnieje. Albo poprosi Hope, żeby polatała chwilę przed oknem i posypała brokatem na lewo i prawo. 

S: Jeśli to miałoby je uszczęśliwić, tak właśnie bym zrobił. Jednak to byłoby już kłamstwo. Uważam, że jeśli dzieci pytają wprost, należy powiedzieć im prawdę, a nie iść w zaparte. 
I cóż, tak, z Grace zdecydowanie jest już o wiele lepiej. O wiele, wiele. Ma już kilka ulubionych koleżanek ze szkoły, które zaprasza do domu. 

B: I chce zostać harcerką. 

S: Bucky już nie może doczekać się pieczenia z nimi ciasteczek. 

B: A zwłaszcza sprzątania po tym pieczeniu. To dopiero prawdziwe uroki rodzicielstwa. Sprzątanie mąki z miejsc, w których nigdy nie powinno jej być, i wyciąganie mąki z włosów.
A co do pracy - niech robią wszystko, co tylko je uszczęśliwi. Byleby robili coś zgodnego z prawem.

S: I byleby nie szli w nasze ślady.
N: Z ojcem Steve'a jest taki problem, że przez lata jego charakterystyka diametralnie się zmieniała. Nie było go wiele, pojawił się na zaledwie kilku panelach i choć na kilku z nich był ukazany jako dobry ojciec, to od lat osiemdziesiątych przedstawiany był jako alkoholik, co zapoczątkował Dennis O'Neil. Rick Remender dodał do tego przemoc domową.

1 komentarz:

  1. N, to jakaś dyskryminacja. A mnóstwo dziewczyn naokoło ukochanego synka, żadna dla niego nie odpowiednia, wszystkie takie same, wszystkie go skrzywdzą, żadna nie da szczęścia takiego jak mamusia, tudzież tatuś w przypadku Stucky?
    Sądzisz, że zrobiłby mu krzywdę?
    Co do papy Rogers, to się zastanawiam, po co dodawali Steve'owi problemów. Tak, jakby chorowitość nie była wystarczająca do nakreślenia tragizmu postaci.

    Neh, to nie on cię ukształtował. Musiało być coś innego, ktoś inny, chociażby mama, albo Winifred. Ktoś musiał dać ci alternatywę, żebyś zrozumiał, że powinno się postępować zupełnie inaczej. Bez tego nie nauczyłbyś się dokonywania wyborów.
    Z całym szacunkiem dla Steve’a, ale ty bardziej nadawałbyś się na zębową wróżkę, Buck.
    Część prawdziwych uroków rodzicielstwa was ominęła. Znajdowanie pieluch tam, gdzie nie powinno ich być, to dopiero urok.

    OdpowiedzUsuń