1 czerwca 2015

Astrid Löfgren

N, liczyłam na pogawędkę z dinozaurem :/ :D
No, lekko mówiąc, trochę się zapędzili.
Ale byłaby gratka, gdyby przenieśli to choćby na mały ekran!
Przynajmniej wyrażałby myśli krótko i zwięźle. O, i żeby Buckysiowi nie było smutno, że nie ma jego przyjaciół to sprowadzę też Urse i latającego na jetpaku zmutowanego goryla z karabinem.
Może nie w wersji aktorskiej, ale w animowanej jak znalazł :P
Sam, też to rozumiem. I przez to jeszcze bardziej mi go szkoda. Nie ma chyba jednak szans na to, by się coś poprawiło. Przynajmniej w najbliższym czasie. Dźwiga ogromnie ciężkie brzemię i nie życzę mu żadnych potknięć powodowanych obecnością/nieobecnością Jamesa. Na jego miejscu chyba by mnie szlag trafił.
I z pewnością nie możesz nawet w spokoju usiąść i parę godzin zajmować się nicnierobieniem, ta? Jak ty to wytrzymujesz? Zdradź swój sekret.
Parę godzin tygodniowo może by się znalazło. Musimy się sprężyć i być gotowi na każdą sytuację, więc dni mamy w pełni zorganizowane, a harmonogramy zapchane. Nic w tym dziwnego, bo większość składu odeszła, a my nie jesteśmy zgrani. A nie możemy przecież sobie pozwolić na zawalenie sprawy,
Steve to Steve; Jest uparty jak osioł i nie da się mu przemówić do rozsądku. Czasem mam wrażenie, że on chyba lubi bawić się w kogoś na miarę Prometeusza, bo prędzej da się zabić niż odpuści.
James, już myślałam, że powiesz "bo lubię". Jak mi ulżyło, nawet nie masz pojęcia.
Nie chcę wchodzić na grunt etyki, ale tak, to nie idzie w parze. Lepiej będzie, jeśli zamieni się "szlachetność" na "umiar"?
A jak mówiłam "nie duś" to nie. Trzeba było od razu mnie posłuchać!
Nie chyba, tylko tak, dorosłeś. Szczerze? Nawet mówisz bardziej z sensem. Kierunek znajdziesz. Prędzej czy później i oby ten właściwy.
Do niektórych decyzji trzeba zwyczajnie dojrzeć i podejmować je samemu, a nie pod czyimś wpływem czy nakazem.Trzeba chcieć mówić na dany temat, bo robienie tego pod przymusem, może przynieś wręcz odwrotny skutek od zamierzonego.
Z każdym dniem moje myślenie wychodzi coraz bardziej za ramy programowania, bo nie oszukujmy się- ono ciągle we mnie siedzi i doskonale jest to czasem widoczne. Zwyczajnie mówię coraz bardziej z sensem, bo i mój tok myślenia staje się coraz bardziej racjonalny i ludzki. Ot, cała filozofia.

1 komentarz:

  1. N, a ty niedobra :/ dopiero teraz zauważasz, że mu smutno!
    Śmiechu nie byłoby końca...

    Sam, coś czuję, że zanim wy się zgracie, to już będzie musztarda po obiedzie. Oczywiście tego nie życzę.
    Wow, parę godzin tygodniowo? To i tak luksus.
    Sprawy bardziej prą do przodu, czy nie bardzo?

    James, cholercia, aż miło poczytać.
    Chcieć to nie zawsze móc, a móc nie zawsze chcieć. Czyjś wpływ często jest motorem napędowym do tego, żeby zrozumieć i poszerzyć własne horyzonty. Wpływem jest wskazówka i rada, nie nakaz. Mówię oczywiście o wpływie pozytywnym.
    I orzeszek wraca do normy.

    OdpowiedzUsuń