Yelena, może ty mi powiesz, co się w ogóle stało? I co dalej? Masz już jakiś plan? No i przyjemniej: co słychać oprócz wyciągania uparciucha z kolejnych kłopotów?
Hydra. To właśnie się stało. Od samego początku było jasne, że nie odpuszczą i będą szukać zabawki, w którą tyle zainwestowali. Zima może i koncertowo zawalił sprawę z Waszyngtonem, ale wystarczy odpowiednie przeprogramowanie i będzie jak nowy. Chryste, nienawidzę takiej gadki, ale nie wiem, jak ująć to inaczej. Więc jeśli udało im się go znaleźć, nie przebierali w środkach, by ściągnąć go z powrotem. Wystarczy tylko na niego spojrzeć i łatwo zauważyć, że raczej nie jest to jego najlepszy okres, więc nie robili rozróby jak poprzednio, a po prostu go odseparowali i próbowali załatwić sprawę po cichu. Wiedzieli też, że muszą go porządnie uszkodzić, by mogli go obezwładnić i przetransportować. Ale jednak nie bardzo im to wyszło.
Sama nie wiem, co dalej. Poskładałam go do kupy i zwyczajnie nie wiem, co zrobić, bo każde wyjście z sytuacji wydaje się złe. Jeśli sprawa się sypnie, Hawkguy mnie chyba zabije. I tym chyba nie w przenośni.
Z przyjemniejszych rzeczy mogłabym powiedzieć, że w końcu kupiłam nowy samochód, bo poprzedni przepadł w Filadelfii. Choć tapicerki chyba już nie dopiorę.
A ja już nie wiem o co chodzi.Pocieszę cię, że ja często tak mam.
Użalasz się? Cóż, no czasem ci się należy. Jestem strasznie ciekawa, co wymyślicie, bo teraz to już oboje macie trochę przejebane. Nie mam pojęcia, co się stało, więc ciężko cokolwiek powiedzieć. W sumie jesteście jak koty i spadacie na cztery łapcie, więc i tym razem powinno się udać. No i po żyć macie kilka. Chyba swoich wszystkich jeszcze nie wykorzystałeś, co?
Nie dziwię się, że w to wierzyłeś, ale to dobrze, że w jakiś sposób się otrząsnąłeś z tego zafałszowania rzeczywistości.
Tym razem chyba mogę się poużalać nad sobą i swoją beznadzieją, mogę? Mam choć tyle taktu, że tym w tym przypadku robię to po cichu i nikt nie musi mnie znosić.
Przejebane to raczej mało powiedziane. Spieprzyłem sprawę i to porządnie. Zostawiłem za sobą ślady, a moja krew, moje DNA zostały na ulicy. A uwierz, samo to jest cholernym problemem. I nie mam żadnego planu. Żadnego. Zwyczajnie nie wiem, co robić, jakby z całą moją pewnością siebie, wszystko wyparowało mi z głowy. Kiedy wierzyłem w to, że jestem najlepszy, że jestem ponad to, że nie mam sobie równych, to właśnie taki byłem.
Yelena, uszkodzić, czyli co mu zrobili? Coś z plecami, tak? Ała. Jak go znalazłaś?
OdpowiedzUsuńNie masz jakiegoś rozwiązania, które jest choć minimalnie bliższe tego "najlepszego" niż pozostałe?
Och, współczuję tapicerki. Zawsze można zafarbować.
James, już mi lepiej, dzięki.
No możesz, przecież nic nie mówię. Możesz nawet użalać się wszem i wobec, to tobie ma być lżej, jeśli to coś daje. A czasem daje.
Dużo tej krwi zostawiłeś? Bo chyba sporo potrzeba, żeby mogli z niej coś wykombinować. Czy może nie?
Nic nie stoi na przeszkodzie, byś w siebie wierzył. Znasz swoje możliwości. Wykorzystaj to.