N, na zbliżenia na pośladki pana Evensa nie narzekam. To jakieś zadośćuczynienie za wielość zbliżeń na tyły Nataszki.
Prawdopodobieństwo natknięcia się na spojlery wzrasta, kiedy chce się ich bardzo uniknąć. Zawsze tak jest. Po prostu zawsze.
Kiedyś mu pozwolę. Kiedyś.
Pytanie: z czego to wynika? Polska w temacie seksualności jest cholernie zaściankowa. To temat tabu największy, jaki tylko może być. Edukacja seksualna kuleje, ale to nie jest wina tylko szkół czy podręczników. Zobacz, jak niektórzy rodzice reagują, kiedy dziecko zaczyna interesować się swoimi narządami płciowymi. Z automatu jest uczone, że to coś złego, że nie może tych części dotknąć, poeksperymentować, bo to przecież koniec świata i patologia, dziecko ma być niewinne. Moja bratowa o mało zawału nie dostała, kiedy przyłapała swojego syna na dotykaniu się "tam, gdzie nie trzeba", a na moje, że "no i co z tego, to normalne" obraziła się na tydzień. Ta zaściankowość wlecze się od lat, ludzie nadal wierzą w bzdury i będą wierzyć, bo nie ma w Polsce adekwatnej edukacji seksualnej. Rodzice często są nieświadomi kompletnie, oddają swoje dzieci na takie zajęcia WDŻ z nadzieją, że ktoś wyedukuje ich dziecko zamiast nich, i uff, "ja nie muszę tego robić, problem z głowy". A jak nie puszczą dzieciaka na takie zajęcia? Dają mu coś w zamian? Szczerą rozmowę, podzielenie się własną wiedzą? Rzadko. Boimy się rozmawiać, boimy się nazwać rzecz po imieniu, wstydzimy się. Problem niesamowicie złożony. Same monitorowanie stanu tej edukacji jest fajne, ale co dalej?
/Może Marvel zrozumiał wreszcie, że kobiecej części widowni też coś się od życia należy? Choć nie, my i tak mamy lepiej, ponieważ prócz CA:CW (biedni nie mogli się zdecydować, komu kazać się rozebrać?) nie ma filmu Marvela bez scen z nagą - oczywiście wydepilowaną - klatą. Do tego masa nijak nieuzasadnionych zbliżeń na pośladki pana E w ruchu. A biedna płeć mniej piękna? Tylko obcisły strój Taszeńki i miniówki Wandy. Biedni, co oni mają oglądać na tym ekranie? Może mają śledzić fabułę?
."Kiedyś" t taki odległy termin. Wcale mu nim nie pomagasz :(
/Pamiętam, że miałam WDŻR (albo i bez "r"?) w drugiej i trzeciej klasie gimnazjum. Podział był oczywiście na grupy dziewcząt i chłopców, z czego grupa numer dwa nie miała zajęć w znacznej większości przypadków. I kiedy miałyśmy te 14-15 lat, tłumaczono nam... czym jest miesiączka. Nie okres, nie menstruacja, ale ciągle i ciągle powtarzana i mruczana pod nosem w kółko "miesiączka", co zapamiętałam. Pamiętam te zajęcia, bo zostałam zrugana przez panią nauczycielkę za to, że powiedziałam coś na temat tego, że kobiety także mogą być przecież gwałcielkami i pedofilkami (tak btw - słownik nie zna takich słów i od razu poprawia je na "gwałcicielami" i "pedofilami"). Ale wracając do sedna sprawy - dowiedziałyśmy się, że kategorycznie nie możemy stosować tamponów (na pytanie dlaczego, skoro przebicie błony dziewiczej bez tampon nie zagraża życiu i nie świadczy o tym, że ktoś nie jest już dziewicą, odpowiedzieć nie potrafiła), a antykoncepcja powinna być tylko naturalna - czyli wstrzemięźliwość, kalendarzyk i ewentualnie stosunek przerywany, choć tego na głos nie powiedziała. Czyli zachęcała nastolatki do metod, które tak naprawdę są bardziej skuteczne wtedy, kiedy chce się mieć dziecko, niż go nie mieć. Oprócz tego rysowałyśmy też drzewa genealogiczne, uczyłyśmy się nazw relacji rodzinnych (bratanek, stryjek, ciocia itp.) i oglądałyśmy amerykańskie filmy edukacyjne z lat 80/90. Nie było ani słowa o innych orientacjach, o molestowaniu, o przemocy i o tym, jak się z niej wyrwać. To przerabialiśmy na godzinie wychowawczej. I dzięki Bogu, bo na WDR dowiedziałabym się pewnie o tym, że gwałtu by nie było, jeśli dziewczyna grzecznie siedziałaby w domu. Taki był to typ nauczycielki.
S, B, nauczyć się czego? Poproszę o dokończenie jednak.
To świetnie, że ma takie artystyczne zapędy. Możecie się wzajemnie inspirować. A Ian? Wynalazł sobie coś, jakieś zainteresowanie?
B: Chciałem powiedzieć coś o opróżnianiu pęcherza na stojąco, ale jestem grzeczny, więc tego nie zrobię.
S: Tak, ty grzeczny. Przez jakiś kwadrans.
B: Widzisz? Cały kwadrans. Jeszcze niedawno byłoby to jakieś pięć minut!
S: Brawo, jestem naprawdę dumny. Robisz wspaniałe postępy.
B: Nie ironizuj.
S: Nie ironizuję. Skądże znowu. A teraz pozwól, że przerwę naszą miłą wymianę zdań. Mogę? Tak? Dziękuję. Jeśli chodzi o Iana, to on zdecydowanie nie przejawia artystycznych zapędów. Woli wynosić do swojego pokoju każdy sprzęt elektroniczny, jakiego nie zdołamy upilnować, i rozkręcać go na części.
B: Dopiero ostatnio zauważyłem, że ukradł odtwarzacz Blu-ray.
S: I cóż, złożył go z powrotem. Z ekspresem do kawy było to samo. Choć na początku kawa zamiast w dół, leciała na bok. Ale sprawa została opanowana. A kolejnym plusem było to, że po lekkim oparzeniu się, Bucky zaczął robić kawę w koszulce.
N, za te wszystkie trudy życia nam się więcej należy niż facetom, o!
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak mu pomóc :( Może postaram się w przyszłym tygodniu, żeby chociaż troszkę miał satysfakcji ze swoich starań.
No i właśnie. Mam wrażenie, że takie przedmioty prowadzone są przez osoby niekompetentne całkowicie. Ja się w podstawówce chyba więcej dowiedziałam niż na dalszych etapach kształcenia - może dlatego, że później rzadko uczestniczyłam, a podstawówce to były zajęcia poświęcone głównie menstruacji, skąd biorą się dzieci i takie tam. Pamiętam też, że prowadziła to osoba z zewnątrz, bo była jakaś akcja którejś marki produktów higieny osobistej. Całe szczęście, że mam mamę w miarę ogarniętą i potrafiła reagować, chociaż też ze wstydem. Obecnie cała ta edukacja seksualna zmierza w złym kierunku, a istnieją naprawdę genialne książki dostosowane do wieku ucznia, doskonale wyważone pod względem przekazywanej treści. Wiadomo, dużo też zależy od nauczyciela, ale nauczyciele z tego co widzę też chuchają i dmuchają byle tylko nie wyjść poza schemat.
S, B, nie pozwalacie mu za bardzo eksperymentować na różnych urządzeniach?