27 października 2016

ASTRID LÖFGREN

N, aż dziwne, że nie było wtedy smartfonów, co?
Cały czas widzę, jak promienieje. Można mu tego zazdrościć równie mocno, co włosów.
/Toć w jednym z tych pięknych opek, które ci podesłałam, główna OCka dostaje sms-s, bo autorka nie potrafiła wyobrazić sobie funkcjonowania bez telefonu komórkowego. Co, swoją drogą, jest nieco smutne. Ale i tak dobrze, że nie używała internetu na swoim tablecie, który sama zbudowała z wojennych odpadków.
/Tak promienieje, że aż raka można by dostać...
 Hope, lubisz uczucie zmniejszania się? Próbowałaś się powiększyć? 
 Po tym jak mieliśmy do wyremontowania dwa piętra w domu, ponieważ Scott przebił się przez nie głową, powiększając się, ja wolałam nie próbować. A pomniejszanie się? Można by to porównać do chodzenia w zbyt małych szpilkach. Nic przyjemnego.
Steve, myślę o nim w ten sam sposób. Miał etap, że trzeba było się nim zająć i mało brakowało, żeby istniała konieczność podcierania mu tyłka, a teraz bardzo widać różnicę. Nic złego, że zdziecinniał, miał prawo. Źle by było, gdyby taki został. Rozwija się cały czas, więc przy dobrych wiatrach za jakieś pięćdziesiąt lat może wydorośleje. Ale nie ma tego złego, jest przynajmniej na swój sposób… przewidywalny, bo z przymrużeniem oka można się spodziewać, co będzie następne. 
Muszę przyznać, że Bucky jest... Czasem naprawdę jak nastolatek, który nie potrafi się odnaleźć, czyli jak ktoś, kim dawniej nie miał szansy być, jednak... Wystarczy pozwolić mu wejść na matę lub dać mu broń do ręki, zmienia nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni. A to raczej źle. Nie powinien czuć się pewnie tylko wtedy.
Bucky, no i tak do mnie mów, bo siedzę i się głowię, co ma piernik do wiatraka. Serio łatwiej ci pisać lewą ręką? Długopisy czy co tam to wytrzymują?
Jeśli przestanę, to zapomnisz, że w ogóle o coś prosiłam. No proooooszę. Niedługo będziesz miał ode mnie spokój na dłużej, zrób mi tę przyjemność. A jak na przykład umrę i się o tym jakimś cudem dowiesz, to będziesz musiał żyć ze świadomością, że nie spełniłeś mojej ostatniej prośby. Nie chcesz tego, prawda?
/Byłem leworęczny, u Ruskich i Hydry większość rzeczy też musiałem robić lewą ręką, więc prawą niewiele potrafię zrobić równie dobrze. A pisanie to porażka, nie jestem w stanie tego później rozczytać, więc wolę męczyć się z pisaniem lewą.
/Słońce ty moje, jak zrobisz sobie ode mnie przerwę na dłużej, jakkolwiek długo by to trwało, to nawet jeśli dowiem się, że kopnęłaś w kalendarz, raczej nie bardzo się tym przejmę, bo pewnie ledwo cię skojarzę, o ile w ogóle. Przykro mi, taka niestety jest prawda. Zapominam o ludziach, z którymi nie mam kontaktu. Pamiętam imiona, ale nie pamiętam kim są. Pamiętam kim są, ale zapominam ich imion i tego, jak wyglądali...

1 komentarz:

  1. N, jejciuniu, w którym to było? Nie wierzę, że mi to umknęło przy czytaniu, musiałam więc zapomnieć.
    O to, to. Jeszcze chwila, i zacznę czuć się chora.

    Hope, jeśli to będzie konieczne, to spróbujesz?

    Steve, no źle, ale też w jakiś sposób naturalne, bo - jak mówisz - pewnie się czuje w czymś, co zna. Aż mnie denerwuje, że wystarczyłoby pół roku, może rok, żeby nabrał pewności w innych sytuacjach, jeśli ktoś by go odpowiednio poprowadził, a ten osioł jest wiecznie na nie.

    Bucky, a męczysz się, zamiast zapisać to w telefonie czy gdzieś, żeby mieć pewność, że to twoje, tak?
    Nie zaczynaj z tym słońcem, błagam. Ale tych z przeszłości dobrze pamiętasz, nie? Proponuję, żebyś sobie zapisał gdzieś wielkimi literami, że ta na A to ta od psychoanalizy i dręczenia, na wypadek gdybym nie kopnęła w kalendarz.

    OdpowiedzUsuń