N, no dobra, nie wpadłam na to. Niech będzie, że to biżuteria. Cofam czepialstwo.
Fajnie by było, żeby była jakaś seria typowo rodzinna. Pewnie słabo by się sprzedawała, no ale. I to nie tylko Bucka, ale Steve'a też.
/Na całą serię nie byłoby szans, bo mogłaby okazać się klapą, ale fakt, od czasu do czasu mógłby pojawić się choć jeden poświęcony temu w całości numer. Teraz raczej są to tylko fragmenty, jak np. w Captain America and Bucky #624, w którym Bucky odwiedza Beccę w szpitalu. Dobrze byłoby widzieć takie sceny częściej.
Yelena, "wypuszczać z mieszkania", czyli kontrolujesz jego wycieczki?
/Tak, to jedna z zasad. Chcę wiedzieć, gdzie się wybiera, co kombinuje, i ile czasu mu to zajmie. Jeśli przekroczy podany czas o trzy kwadranse, będę wiedziała, że coś jest nie tak.
James, wyszliśmy od dziedzin naukowych, więc to pociągnęłam. A filozofia i sztuka to tylko takie przykłady. Masz rację, przebieżka po sklepie może być przytłaczająca, a do tego ile wysiłku trzeba w to włożyć.
Pożyczasz te samochody od kogoś czy prosto z salonu?
Och, to powściągaj się czasem, bo jeszcze zapomnisz któregoś hasła i z pasjonującej przygody będą nici.
/Mówiłem całkiem poważnie o tym, że wejście do zwykłego sklepu spożywczego to coś naprawdę przytłaczającego. Sklepy są wielkie, towarów jest piekielnie dużo i są tak różnorodne, że przez długi czas nie potrafiłem się w tym wszystkim połapać. A do tego te wszystkie owoce i warzywa w jednym miejscu, nieważne jaka jest pora roku, i w jakim kraju się jest. To jest coś.
/Samochody prosto z salonu za bardzo rzucają się w oczy i na podprowadzenie jakiegoś trzeba poświęcić więcej czasu. Dużo prościej jest zgarnąć jakiś z ulicy albo parkingu. Stawiam też na starsze, jak najmniej wyróżniające się modele. Tylko raz pokusiłem się o pożyczenie takiego jednego SUVa. Fajnie było.
/Nie raz zdarza się, że za pierwszym podejściem nie znam jakiegoś hasła, ale za to, gdy do niego wracam, emocje są jeszcze większe. Nie sposób z tego zrezygnować.
N, no wieem, wiem, ale właśnie chociaż jeden zeszycik byłby już miłym dodatkiem.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że rodzinne historie w świecie superbohaterów słabo się sprawdzają i sprzedają, bo przecież chodzi o nawalanki dobra ze złem, konflikty zbrojne i samo bohaterstwo, czyż nie? Rodzinny klimat dodałby nuty zwyczajności, która nie jest już tak atrakcyjna.
Yelena, bez problemu przystał na taki układ?
James, a ja z tego nie kpiłam, bo uważam podobnie. Pamiętam czasy, kiedy w moim mieście nie było galerii handlowych, wielkich marketów, a sklepiki osiedlowe doskonale zdawały egzamin i wszystkiego było w sam raz. Nawet pamiętam swoją pierwszą wycieczkę do marketu. Czułam się podobnie jak ty w trakcie odkrywania dobroci, jakie tego typu sklepy oferują. Obecnie naprawdę wszystkiego jest zbyt dużo i człowiek zwyczajnie głupieje, bo zanim dotrze do punktu docelowego, będzie musiał przedrzeć się przez paręset rodzajów słodyczy, napojów i alkoholi. Duże "coś", ułatwienie na pewno, ale utrudnienie także.
Fajnie, bo...?
Mówisz? Kurczę, tak mnie zachęciłeś, że chyba zrobię wszystko, żeby zapomnieć parę haseł i pobawić się z krzyżówkami.