23 stycznia 2016

Astrid Löfgren

N, no to faktycznie Lukin był dobrym wyborem.
Och, to zależy od tego, jak bardzo nasz ulubieniec dostanie po swoim twardym tyłku :D
Pociesz mnie, że chociaż czasami takie coś zachowują.
/Tym razem nie dostanie wcale, słowo! Tylko lekko zmieni imidż i pofilozofuje.
/Czasem mają jakieś przebłyski, najbardziej logiczne są chyba serie pana Brubakera. A czasem uda im się zachować takie coś jak logika przy prowadzeniu jakiegoś ewentu, ale potem się ona ulatnia i słuch po niej ginie. Takie Wojna Domowa na przykład. Wielka wojna, dramat, a po jakimś czasie i tak wszyscy o tym zapominają i jest po staremu.  
Yelena, zawsze działa? 
/Kiedy zwyczajna rozmowa i prośby zawodzą, takie drobne przypomnienie zazwyczaj działa.
James, a na czarno? Na czarno mógłbyś coś znaleźć.
Może to nie usprawiedliwienie, ale jakoś rekompensujesz szkody, które wyrządzasz, przynajmniej jeśli chodzi o samochody, a to dobrze. Kolejną dobrą w tym wszystkim sprawą jest to, że podchodzisz do tego świadomie i racjonalnie, minimalizując krzywdę sprzedawców. To chyba najważniejsze, bo myślisz o innych i kalkulujesz. Nie powiem, trochę mnie to zaskoczyło.
Chyba nie byli zbyt bogaci, skoro nie starczyło na dłużej.
Nie cieszy cię nawet to, że przeżyła życie w miarę szczęśliwie? W miarę, bo myślę, że wcale tak normalnie nie trwało po twojej "śmierci". Cholera jasna, nie potrafię przestać dopytywać.
/Myślę o tym, wierz mi. Chciałbym w końcu zacząć robić coś, by wreszcie zaczęło być trochę normalnie. Jednak za każdym razem, kiedy próbuję, kończy się na tym, że coś mnie paraliżuje i zamiast kroku w przód, robię dwa w tył.
/To nie tak, że myślę tylko o swoim tyłku. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to, co robię, działa na szkodę innych, więc staram się choć trochę tę szkodę zminimalizować. Robię to tak rzadko, jak tylko się da, wybieram duże, sieciowe sklepy, bo je brak jakiegoś towaru zaboli znacznie mniej niż właściciela małego sklepiku, a jeśli zostają mi jakieś jedzenie albo niezniszczone ubrania, nie wyrzucam tego do kosza, a podrzucam jakiemuś bezdomnemu. Jemu się przyda, a ja zrobię coś nie aż tak złego. Tak dla odmiany. 
/To byli zwykli agenci, nie żadna góra, więc nie, nie byli. Jeśli chodzi o dowództwo to była już inna bajka, rzadko który był na tyle głupi, by gdzieś się nie zaszyć i jeśli już takiego znalazłem, to miałem inne problemy, niż opróżnianie mu kieszeni, czy szukanie sejfu. 
/To nie tak, że wcale się nie cieszę. Jestem szczęśliwy, że jej życie potoczyło się tak, nie inaczej, ale to trudna radość. 
 

1 komentarz:

  1. N, drastyczna zmiana imidżu, nieładnie! Myślałam, że lekkie podcięcie końcówek, a tu bober znikł :D

    Yelena, w sumie to ciekawe jakiej groźby mógłby się przestraszyć. Wyobrażam sobie, że może coś związanego z Hydrą, ale oprócz tego nic mi do głowy nie przychodzi, choć wiem, że to dość zlękniony człowiek i coś by się wynalazło.

    James, myślę, że to by było dość trudne do zrealizowania na obecną chwilę. Może cię paraliżuje, bo wiesz, że mógłbyś ściągnąć niebezpieczeństwo na całkiem niewinnych ludzi?
    Paradoksalnie te kradzieże to dowód na to, że jest w tobie całkiem spory pierwiastek dobra. Dlaczego? Dlatego, że inny złodziej zastanawiałby się nad tym, co chce ukraść, a nie nad tym, kto mniej straci. Podrzucasz, czyli nie nawiązujesz jakiegokolwiek kontaktu? A może ktoś kiedyś przyłapał cię na gorącym uczynku i podziękował, albo chciał jakoś wyrazić wdzięczność?
    Ale radość. Dobre i to. Zauważyłam, że coraz częściej nazywasz albo odnosisz się do emocji. Masz z nimi już mniejszy problem?
    Ach, no i gratuluję podjęcia tak trudnej decyzji, jaką jest wzięcie nożyczek do ręki.

    OdpowiedzUsuń