N, on jest jednak trochę jak kobieta. Czeka, aż się domyślisz, o co mu chodzi, a jak się nie domyślisz, to wpada złość. Jeśli się domyślisz, okaże się, że chodzi o coś zupełnie innego i się jeszcze obrazi, że nigdy dobrze się nie domyślasz, no i też wpadnie w złość. I weź takiemu dogódź. Nawet nie odkupisz win różami i czekoladkami.
Na nie jeszcze bardziej nie mogę patrzeć. Naturalny look wbił mnie totalnie w fotel i czuję, że kiedy spojrzę raz jeszcze, pozazdroszczę i zapragnę zrobić sobie jakiś makijaż permanentny w tym stylu. Chociaż to nie byłoby to samo. Zbyt mało naturalne.
Czemu biedni? Może właśnie ściany i łóżka na czele z sąsiadami byliby zachwyceni. Aż Edward i Bella ze „Zmierzchu” mi się przypomnieli. Co to była za rozrywka!
Więc trzeba by organizować większe grupy, z których każda miałaby odrębne zastrzeżenia. Tym sposobem powstałoby całkiem sporo nowych filmów. Wiedziałam, że nie podoba ci się ten wątek, bo nie znasz się na Marvelu! :P Sharon jest zbyt mało, ale naprawdę nie wiele trzeba by było do tego wszystkiego dodać, żeby historia nabrała sensu nawet dla tych, którzy nie mają pojęcia, jak było w komiksach.
/Dlatego właśnie już należy zacząć współczuć jego przyszłej wybrance czy tam przyszłemu wybrankowi, jak kto woli. Chociaż nie, wybrance zdecydowanie bardziej. bo nie dość, że będzie musiała znosić jego humorki, to nawet nie będzie mogła pozwolić sobie na własne. Co za dużo, to niezdrowo, a do tego Bucky i tak by ich nie ogarnął, więc znów byłaby złość.
/Ty mu po prostu zazdrościsz i tyle. Wszystkiego mu zazdrościsz, ba! każda z nas zazdrości mu tej urody, tych włosów, tego naturalnego looku, tej autodepilacji, no wszystkiego po prostu.
/Aww, zróbmy Stucky AU w wersji zmierzchowej! Tylko kto byłby Edziem a kto Bellą? Bucky ze swoją pierdołowatością pasuje na Bellę, ale ze swoją dramą mógłby być też Edziem. Ciężki wybór.
/Od razu kręciliby każdy film w kilku wersjach, żeby (prawie)wszyscy byli zadowoleni. Albo mogliby wypuszczać wersje alternatywne filmów, jak w przypadku X-Men DFOP, gdzie dodano wątek Rogue i dodano sceny Mystique/Hank. W CA:CW wystarczyłoby dodać wyciętą scenę, w której Steve i Sharon wybierają się na kawę oraz choć jedno zdanie o tym, że przez te dwa lata jakoś się zbliżyli. I tyle. A wątek stałby się o wiele bardziej sensowny, choć Sharon i tak byłaby sprowadzona do roli obiektu westchnień. Ale i tak fandom przyjął ją lepiej niż Laurę, której niektórzy życzą śmierci, bo przecież Clintasha! No tak, super, ale serio trzeba życzyć śmierci żonie i dzieciom Clinta? Na pewnym polskim forum Marvela pojawił się nawet pomysł, że to zahipnotyzowana Natasha mogłaby ich zabić, a potem Clint mógłby ją pocieszać. Serio?
Scott, Hank chyba by się im nie dał tak łatwo, co?
Myślisz czasami, żeby ją sprowadzić? Rozłąka to cholernie ciężka sprawa.
Ciekawi mnie, skąd u ciebie ta fascynacja Kapitanem. Od dzieciaka go uwielbiasz, jak to jest?
/Ten stary piernik ma więcej ikry niż ty i ja razem wzięci i pomnożeni przez dwa. Akurat o niego martwić się nie trzeba.
/Spędziłem trzy lata za kratkami, więc mamy w tym już doświadczenie. Tym razem jest nawet trochę łatwiej, bo czasem udaje nam się połączyć i przez chwilę porozmawiać przez kamerkę. Niezbyt często i nie za długo, bo to ryzykowne, ale i tak widujemy się częściej niż podczas mojej odsiadki w San Quentin. Maggie nie lubiła przyprowadzać jej na widzenia. No i taki stan rzeczy nie potrwa długo. Prawda? W końcu i tak prawie nikt mnie nie zna.
/Jestem fanem od kiedy pamiętam. Jako dzieciak często bawiłem się z kumplami w Komandosów, zbieraliśmy karty, komiksy, zabawki. Bucky'emu Barnesowi też chciałem uścisnąć dłoń, ale za bardzo bałem się, że mi ją wykręci. Albo złamie. Albo zmiażdży. Albo zrobi coś gorszego.
Steve, to znaczy chcesz powiedzieć, że nie jesteś tym trzeźwo myślącym, kiedy już jest obok?
Nie lubi. On to chyba kocha. Ale tak poważnie to może wcale nie chce nic specjalnego osiągać, tylko wykorzystuje fakt, że teraz ma możliwość się sprzeciwiać i robić coś nie tak, jak się od niego oczekuje. I trochę tego nadużywa.
/Czasem nie jestem, zdecydowanie nie. Wciąż bywa, że słyszę "Bucky" i to już koniec trzeźwego myślenia oraz chłodnej kalkulacji, ponieważ zaczynam podchodzić do czegoś emocjonalnie, czasem aż nadto. Można powiedzieć, że to mój słaby punkt.
/Rozumiem, że Bucky może nie chcieć stosować się do nakazów czy reguł, a nawet do próśb, że może chcieć robić coś po swojemu, rozumiem to wszystko, ale i tak czasem mam wrażenie, że zwyczajnie lubi robić mi na złość.
Bucky, biedactwo. Uargumentowali chociaż jakoś sensownie te tortury wyciągania z łóżka?
Nie. Traktuję cię jako bardziej zaufane źródło rzetelnych informacji, co nie znaczy, że całkowicie zaufane i całkowicie rzetelnych informacji. A w to o prezydencie Rosji skłonna byłabym uwierzyć. Człowiek, który znajduje artefakty z nie wiadomo którego wieku akurat wtedy, kiedy postanawia ponurkować ze znajomymi w towarzystwie kamer i nawet się przy tym nie zmęczy, nie może być zwykłym człowiekiem. Bo przecież to nie mogło być ustawione. Cóż, tam nie trzeba mieć mocy, żeby zostać spalonym, ukamienowanym, czy cokolwiek innego. No i jak tak się dowiadujesz o takich sytuacjach, to co sobie myślisz?
/Drwij z tego, proszę bardzo. Zwyczajnie nie widzę wielkiego sensu, by wstawać, więc to oni - z Rogersem na czele - próbują mi go znaleźć. I ta pomoc, o którą zupełnie się nie prosiłem, działa mi na nerwy, bo jak chcę się nad sobą poużalać, to znaczy, że chcę się chcę się nad sobą poużalać. A mam nad czym, bo ostatnio znowu coś mi przeskoczyło w głowie i sporo sobie przypominam.
/Teraz widzę, że mogłem podać inny przykład, bo ten w porównaniu do tego, co dzieje się teraz na świecie, wydaje się być aż za bardzo... realny. Także lepiej to pomnimy. No i co miałbym sobie myśleć? Mam płakać za kimś, kogo nie znałem, nie widziałem na oczy i o kim nawet prędzej nie słyszałem? Ludzie ciągle umierają czy zostają zamordowani. Tak było, jest i będzie. Tyle. Co jeszcze mam powiedzieć?
N, wybranka by go przynajmniej rozumiała, a biedny wybranek? Ten to by miał dopiero problem.
OdpowiedzUsuńMasz mnie. A już najbardziej to zazdroszczę mu figury. Ileż ja bym za taką dała! Każda z nas powinna robić wszystko, by dbać o siebie i wyglądać tak jak on.
Kusisz mnie i się zastanawiam, czy nie rzucić ci takiego wyzwania. To mogłoby być boskie <3 Pamiętajmy, że Bucky „panna w wiecznych opałach” Barnes potrzebuje opiekuna i obrońcy, więc idealnie nadaje się na Bellę, którą chyba z każdej strony coś atakowało, czyż nie? Steve jest bardziej staroświecki, więc choćby dlatego mógłby się wcielić w Edzia.
Na miejscu cmoka z Sharon powinien być Bucky i przytulas! Należałby się im po tylu latach rozłąki. Czekaj, bo nie wiem, czy dobrze pojęłam sens… Clint miałby pocieszać Natashę, bo zahipnotyzowana zabiła jego bliskich? WTF?
Scott, przyzwyczajenie przyzwyczajeniem, ale wiadomo, że dzieciak nie jest na to obojętny. Mała pewnie się cieszy z każdej chwili, ale swoje przeżywa, kiedy chwila z tatą mija. No życzę, żeby nie trwało to długo.
I ty pewnie robiłeś za Kapitana, co? E tam, on jest miły. Dobra, nie jest. Ale gdybyś był w wersji Giant pewnie z radością dałby się zamknąć w uścisku dłoni.
Steve, ale to w jakichś szczególnych sytuacjach, kiedy na przykład mówi się coś o nim w tv, czy wystarczy, że ktokolwiek powie „Bucky” wtedy, kiedy masz akurat gorszy dzień, i emocje biorą górę?
Bo jest wredny. To pewnie trochę inny rodzaj robienia na złość, niż było kiedyś, prawda?
Bucky, nie drwię. Jesteś biedactwem, a wyciąganie z łóżka na siłę, kiedy nie ma się na wstawanie najmniejszej ochoty, to jest tortura. Wielce ci to raczej nie pomoże zechcieć coś robić. Co za niechcianą pomoc masz na myśli?
Chyba trudno by było znaleźć coś, czego dotąd świat nie znał. Próbujesz mnie teraz przekonać, że nic a nic cię to nie obchodzi?