Clint: nie zaprzeczę. Jak sobie radzisz bez tej roboty?
Lepiej niż przypuszczałem. Początkowo było ciężko, ale teraz mogę przyznać, że to była trafna decyzja.
Steve: dlaczego tak myślisz? Według mnie radzisz sobie z tym lepiej niż nie jeden członek tajnych ugrupowań chroniących świat przed różnymi złymi rzeczami.
Nie mam zbyt wielu naprawdę bliskich osób. Większość to po prostu znajomi... z pracy i nic więcej. Pozostali nie żyją, okazali się zdrajcami, pochodzą z innych światów, albo zwyczajnie nie chcą mnie widzieć, bo nie potrafiłem im pomóc, choć oni zawsze pomagali mi. Dlatego tak myślę.
James: dawaj po kolei.Właściwie to już o tym powiedziałem. Zwyczajnie musiałem pójść do górnolotnie nazywanej klubem speluny i słyszeć oraz czuć rzeczy, których naprawdę wolałbym nie słyszeć i nie czuć. Mam się rozdrabniać?
A ostatnio się obudziłem i zwyczajnie nie mogłem się ruszyć. Czułem się podobnie, jak wtedy, gdy w kriokomorze wystąpił błąd i się wybudziłem. Trwałem w takim zawieszeniu przez kilkanaście minut, ale czułem jakby to była wieczność.
N: I notki Bucky'ego nadal są na blogu. Nie tak dawno dodałam ósemkę :)
Steve: to są początki depresji. Serio. Idź na lody, do parku albo do kina.
OdpowiedzUsuńCo się z Tobą dzieje Steve.
Kurde, jest z ciebie kawał porządnego faceta i ciągle nie mogę uwierzyć że nie masz dziewczyny. Moze to by ci pomogło.
Jakbyś był w Europie czy coś, zapraszam na kawę.
James: rozdrabniać się nie musisz ale coś tam powiedz.
Troche mnie nie było więc koniecznie opowiedz co u Yel. Widziałeś sie z nią ostatnio?