1 marca 2016

Astrid Löfgren

N, to ile Buckyś wódy wychlał? :P
Mało było o niej informacji, albo to ja tak umiejętnie szukałam, że nic - oprócz tego, że była kimś w rodzaju lekarza - nie znalazłam. Wolałam się upewnić. Zasugerowałam się tym, że "wyglądała inaczej", ale widocznie bardzo dobrze to rozegrali, skoro Bucky się nie skapnął wcześniej.
Aż mam przed oczami jego czarno-białe zdjęcie z cytatem w stylu Paulo Coelho.
Albo wtedy, gdy przypałęta się choróbsko. Chociaż chyba nie powinna chorować jak normalne dzieciaczki, nie?
E tam, mógłby prowadzać ją na smyczy i szelkach. U nas to wciąż mało popularne, ale na zachodzie czy północy już tak.
Jestem jak najbardziej za tym pomysłem. 
/W tym przypadku Bucky po prostu próbował się tym usprawiedliwić, ale gdyby wlewał w siebie słuszne ilości przez kilka dni z rzędu, zadziałałoby nawet na niego. Ale wtedy skończyłby raczej z jeszcze kilkoma dziurami w ciele, Jeśli nie jeszcze gorzej.
/Medvedev brała udział w całym tym teatrzyku ze śmiercią Starkowskiego, który miał zrobić z Yeleny Black Widow. Wiesz, taki typ, który robi za przyjaciółkę, a chwilę później idzie zdać raport szefostwu. Wiele tam takich było, a wykorzystałam akurat ją, bo była najmniej znana.

/Becca ma DNA Bucky'ego, a więc to, że będzie "super" jest pewne. Już współczuję dzieciakom, które kiedyś spróbują zawłaszczyć sobie jej łopatkę w piaskownicy :P
/Wizja Bucky'ego wyprowadzającego dziecko na smyczy jest bardzo kusząca (i nawet do niego pasuje), ale akurat temu odpuszczę. Będzie jeszcze jedna albo dwie części o okresie niemowlęcym, potem zrobimy przeskok o kilka lat i znowu będzie kilka części. A weekend z "tym Bucky'm" pojawi się pewnie pomiędzy tym.
Rhodey, Stark, mówisz? Coś mi się obiło o uszy. Co on takiego robi, że tak trudno go znieść?
/Znoszę Tony'ego od dobrych dwudziestu lat. Czasem ledwo, naprawdę ledwo i to resztkami cierpliwości, bo gość ma w sobie tyle autodestrukcyjnych zapędów, co nikt inny. Zostawiam go na pięć minut, puszczam innym samochodem - porywają go terroryści. Zostawiam go innym razem - podaje swój adres terrorystom i wplątuje się w porwanie prezydenta. A w międzyczasie pakuje się w kosmiczny portal z atomówką. Właśnie to robi.
James, stety, stety. Ava ci pomogła czy rozdzieliliście się i jakimś cudownym sposobem udało ci się samemu uciec?
/Nie potrzebuję cudów, by zdołać uciec. Jestem cholernym Zimowym Żołnierzem, wygrzebywałem się z gorszego szamba. Nie musiała mi pomagać.

1 komentarz:

  1. N, jego kubki smakowe mogłyby tego nie wytrzymać.
    Chyba dobrze wybrałaś, bo wyszło dość tajemniczo. I zaskakująco, jak już dobitnie napomknęłam.
    Oby tylko nie była skazana na samotność przez to bycie super, a do tego jeszcze przez super-tatę i super-wujka. Chociaż super-wujek na pewno przyciągałby dzieciaki na zabawy urodzinowe i nie tylko.
    Znacznie fajniejszy byłby wózeczek <3

    Rhodey, zabrzmiało tak, jakbyś musiał go niańczyć. Jak się w ogóle poznaliście?

    James, już sama nie wiem, czy twoją determinację i zawziętość mam podziwiać czy ci ich współczuć. Jak więc zdołałeś zwiać, skoro byłeś, no, co tu dużo mówić, ledwo żywy po tym czymś, co wbito ci w ciało i po spotkaniu z betonem? Tak przynajmniej wynika z twojej relacji. Naprawdę byłeś w stanie zignorować tak ogromny ból?

    OdpowiedzUsuń