N, śpiewający Bucky byłby takim ciepłym akcentem, ale Bucky w towarzystwie Steve'a w jeziorze i to nago? Nope. A w życiu. Tak patrzę na ten rysunek, patrzę... Steve ma trzy ręce?
/Cóż, przyznaję, że obraz nagich, radośnie pluskających się w jeziorku Komandosów, faktycznie nie brzmi zbyt zachęcająco, ale Bucky fałszujący przy ognisku już wręcz przeciwnie.
/Może po prostu tak szybko nią poruszał? Albo jest tak super super-żołnierzem, że wyhodował sobie trzecie ramię, by nie przegrać wyścigu?
Nat, jakie ustępstwa i jakie ostrzejsze środki masz na myśli?
Jeszcze tak zapytam z ciekawości: zajmujecie się jakoś sprawą Barnesa?
/Im więcej szkód wyrządzają obdarowani, tym bardziej zaciska się nam pętla na szyi. Z każdym dniem rośnie liczba rządów przeciwnym działaniom naszym, SHIELD czy nadludzi, więc czasem musimy z nimi współpracować, wybierać mniejsze zło. Wiąże się to z przekazywaniem obiektów, z używaniem ostrej amunicji, gdy zajdzie potrzeba. A raczej, gdy oni zdecydują, że zaszła taka potrzeba.
/Barnes znaczy dla Steve'a zbyt wiele, by odpuścił. Nie potrafi zrozumieć, że człowiek, którego szuka, tak naprawdę już nie żyje.
/Barnes znaczy dla Steve'a zbyt wiele, by odpuścił. Nie potrafi zrozumieć, że człowiek, którego szuka, tak naprawdę już nie żyje.
James, czyli co, zatrzymałeś się na poboczu w innym celu i po prostu zasnąłeś? Mózg chciał odpocząć i sam wyłączył ciało. Żaden to bunt. Ponoć bieganie działa pobudzająco, ale jakoś sobie ciebie nie wyobrażam uprawiającego poranny jogging.
A nie możesz ogarnąć sprawy jakoś tak, żeby znajdować sobie miejsca w kolejnych miastach, które sprawdzisz, uznasz za bezpieczne - a na pewno takie by się znalazły, pozostawiałbyś tam jakieś pułapki żeby być bardziej pewnym i odpocząłbyś, a dopiero później ruszył? Bo tak to się po prostu wyniszczasz.
Cóż, babą jestem, więc może dlatego nie uważam tego za głupie. Polubiłam ckliwe historie i pewnie bym jeszcze ryczała, gdyby się okazało, że wszystko tam znajdziesz i pomoże ci to bardziej niż przypuszczasz. Poważnie mówiąc, gdyby stało się tak, że rzeczywiście odnajdziesz swoją rzecz i poczujesz, że to twoje, nikogo innego, to myślę, że to byłby największy twój krok jak dotąd. Może jakaś cząstka ciebie, choćby jedna i najmniejsza, wróciła na swoje miejsce. Możesz uważać to za idiotyczne, ale z pozoru tak banalne rzeczy miewają największą moc.
/Może nie tyle zasnąłem, co raczej... chwilowo straciłem świadomość i kontakt ze światem zewnętrznym. Czyli zemdlałem. Czasem mi się zdarza. Zbyt często.
/Już tak "ogarniam sprawy", dlatego kilka razy jakoś udało mi się przysnąć choć na te parę minut. Nie zmienia to jednak tego, że ja po prostu nie mogę spać. Chcę, ale nie mogę. I to jest mój problem.
/Może się jednak stać tak, że znajdę ten głupi dziennik, nawet go przeczytam, i nic się nie stanie. Ot, będą to kolejne zapiski, takie same jak te, które można zobaczyć w muzeum. Niby moje, ale jednak nie. Tak samo było ze zdjęciami. Byłem na nich ja, byli moi przyjaciele, była moja rodzina, była moja... była Gail. I choć wiedziałem, że kochałem tych ludzi, oczywiście, że to wiedziałem, to tego nie czułem. Po prostu to wiedziałem, nadal tylko to wiem, nic więcej. I to dopiero jest problem.
N, chyba by mnie automatycznie odrzuciło i to nie przez fakt, że to by było bardzo "homo", nawet nie przez to, że w ogóle razem wskoczyli w jezioro, bo przecież czasem mężczyźni tak robią, szczególnie w kiepskich warunkach, kobiety zresztą również, ale już mi się wytworzył tak skrzywiony obraz ich komiksowych pierwowzorów, że to zwyczajnie aż boli. Ale fałszujący wujaszek Buck? Zawsze!
OdpowiedzUsuńWłaśnie to wygląda dość dziwnie. Początkowo nie wysunęłam nawet podejrzeń, że to może być ukazanie tej super szybkości. To by było najbardziej prawdopodobne, tylko dlaczego w takim razie nózie są w porządku. I w takiej głupiej pierdółce jestem w stanie wyszukać nie wiadomo co. Standard.
James, w jakichś konkretnych sytuacjach czy po prostu wtedy, kiedy już organizm nie wytrzymuje?
O, czyli zmiana. Pamiętam, że nie chciałeś spać przez ból, który sen wywoływał. To chyba dobrze. Myślisz, że naprawdę byłoby łatwiej, gdyby nie dobijała cię samotność? To wydaje się oczywiste, ale wiesz... Nigdy nic nie wiadomo.
Dlatego to ja mogę mieć nadzieję, że to pomoże, a ty zachowaj co do tego pewien dystans, by później nie mieć na głowie kolejnego, nieprzyjemnego napięcia związanego z zawodem. A mam nadzieję, bo wiem, że to możliwe i wiem, że to się może zdarzyć. Nie musi, może być różnie, ale z tego, co obserwuję, metoda zapoznawania się ze swoimi prywatnymi rzeczami jest całkiem przydatna w całym tym trudnym procesie.
Masz jakąś motywację, by zacząć w końcu czuć? Czy po prostu podchodzisz do tego tak, że wiesz, że powinieneś i tyle?