29 czerwca 2016

Astrid Löfgren

N, wspólny zawsze jest Bucky <3
O tak, a on wtedy pewnie próbowałby mnie zatłuc z tej radości, że chcę wsadzić go do lodu. I wciąż nie miałabym zakupów. Dałabym mu wiatraczek, to bezpieczniejsza opcja. Chociaż nie, jeszcze by go wsadził we włosy…
Szkoda, że Bucky nie działa na pilota. Steve miałby wtedy większe szanse.
On rzeczywiście powinien gdzieś ich zaskarżyć. Nie może tak być, że ciągle się nad nim znęcają. A potem wszyscy się dziwią, że nie chce wyjść z łóżka. 
/Zawsze mogą się nim podzielić <3 Albo żyć sobie razem i wspólnie kupić łóżko, które ma trzy i pół metra szerokości, żeby się zmieścili. Zapewne Bucky spałby na rogu, bo Sam nie chciałby się przesunąć <3
/Wiatraczek? O nie, nie, lepiej nie, bo zrobiłby krzywdę sobie albo komuś. Lepiej wachlarz. Chociaż tym też da się zrobić kuku... 
/Mógłby go stopować albo przewijać? Albo jeszcze lepiej - wyciszać :P?
/Prawda? A jak się żalił to nikt mu nie wierzył!
Steve, na pewno warto próbować. Potrzebne czy nie, może akurat okaże się sposobem na upierdliwe wspomnienia.
Och, Bucky też nie obwinia się niesłusznie. Z pewnością tak właśnie myśli. 
/To zupełnie nie tak, Bucky nie był sobą, nie mógł niczego zrobić, więc to inna sytuacja. Nie powinien obwiniać się za to, co Hydra kazała mu robić, bo to nie jego wina, i nie mógł temu zapobiec. W sytuacjach, które mam sobie za złe, mogłem coś zrobić, cokolwiek, ale z różnych przyczyn nie zrobiłem niczego, lub zrobiłem coś źle. 
Bucky, a skąd mam wiedzieć? Całkiem prawdopodobne, że zostały. W końcu majstrowali tam, gdzie trzeba, żeby to zepsuć.
Zapomnij o różach. Już nie jesteś ich godzien. Co najwyżej mogę ci opowiedzieć, jak bardzo są piękne. 
/A skąd ja mam wiedzieć, skąd ty masz to wiedzieć? Tyko pytałem, więc się nie złość, miła ty moja, bo złość piękności szkodzi, nie słyszałaś? 
/Właśnie zraniłaś moje starcze serce. 

1 komentarz:

  1. N, Bucky musiałby być w środku, żeby Sam i Steve mieli do niego odpowiednio łatwy dostęp. I sprawiedliwy. No bo gdyby leżał tak sobie na rogu, w środku na przykład Sam, to Steve czułby się zazdrosny, że nie może Bucky’ego tulić kiedy tylko zechce. I zamiast łączyć, biedak stałby się kością niezgody.
    A czym on nie zrobi kuku? Nawet gdyby mu dać nasączoną zimną wodą gąbkę, wepchnąłby ją komuś do gardła. Albo sobie. Strach pomyśleć co zrobiłby z kostką lodu, o zimnym drinku z parasolką i słomką już nie wspomnę.
    Z wyciszania korzystałby każdy. Czyż to nie byłoby wspaniałe? Można by też zmieniać kanały. Gdyby ktoś chciał coś z niego wyciągnąć, oczywiście. Raz mówiłby o starych latach, raz o tych w Hydrze.
    Trzeba mu załatwić prawnika.

    Steve, ja to wiem, ty to wiesz, ale on może niekoniecznie. Kiedyś chyba mówił, że czuje się za to wszystko winny, bo mógł coś zrobić, bo mógł się bardziej stawiać, bo mógł nie pękać, bo coś tam jeszcze. Nie wiem, ile było w tym prawdy, ale jakąś winę sobie przypisuje na pewno.

    Bucky, a skąd ja mam wiedzieć, skąd ty masz wiedzieć, skąd ja mam to wiedzieć? I tak już zbrzydłam, złość mi nie zaszkodzi. Nie martw się. Chciałam te „miła ty moja” ignorować, ale się nie da. Irytujące jak cholera. I nie wiem czy chcesz się tym podlizać, czy robić mi na złość.
    Nie wzbudzisz we mnie litości, masz dopiero dziewięćdziesiąt cztery lata. Śmiałeś moje szczere chęci podciągnąć pod chytre zagrania, nie wybaczę.

    OdpowiedzUsuń