N, z tego, co mi wiadomo, rumuński bliższy jest włoskiemu i francuskiemu niż rosyjskiemu, ale podobieństwa brzmienia nie można tym językom odmówić. Byłam przekonana, że w Rumunii w latach osiemdziesiątych mówiło się czasem po rosyjsku, wręcz wymagano jego znajomości i nauki w szkołach, ale moja mama zaskoczyła mnie mówiąc, że bywając w tamtych latach w Rumunii nie szło się dogadać po rosyjsku. Już właściwie nie wiem, czy powinien trochę ogarniać ten język czy nie. Z drugiej strony przecież ma dziewczynę, która jest rodowitą Rosjanką, więc w trosce o jego karierę i talenty mogłaby go podszkolić. Póki co ślepo wierzę, że ten bełkot to także wina maski.
Właśnie o brzmienie mi chodziło. I cóż, za czasów istnienia ZSRR język rosyjski był nauczany obowiązkowo we wszystkich krajach bloku wschodniego, ale to, czy można lub nie się w nim dogadać, to jednak trochę inna sprawa. Może to jednak nie do końca trafione porównanie, ale teraz w szkołach (w większości) obowiązkowo nauczany jest angielski, ale w Polsce (i nie tylko) nadal będzie się mieć spore problemy z porozumieniem się w tym języku.
I tak, lepiej zrzućmy to na maskę i miejmy nadzieje na dobre napisy ;P
James, wiesz co, mam, a przynajmniej do niedawna miałam kontakt z narkomanami i na początku byłam zaskoczona, że spora ich część zaczynała od marihuany, bo pewnie o niej głównie mówimy jako miękkich narkotykach. Kluczowy jest chyba umiar, którego nie każdy potrafi zachować. Przez to mam dość krytyczne podejście, no chyba że chodzi o zastosowania medyczne, to już inna sprawa. Papieroski z metolowych do czerwonych, na takiej zasadzie to chyba działa. Nie wiem, mnie nigdy nie ciągnęło do jointów czy czegoś innego a kopcę już ładnych parę lat i nie znam osoby, która przez papierosy wpadła w jakieś głębsze gówno. Możliwe, że masz w tej kwestii rację. A z alkoholem właśnie tak to się zaczyna. Dobrze powiedziane.
Jako dzieciak odpowiadam, że chętnie przygarnęłabym parę twoich ulepszonych zdolności, więc wierzę, że odpowiedź innych w większości byłaby podobna.
A tak z innej beczki, bo dawno nie pytałam, to jak wygląda obecnie twoja ucieczka/ukrywanie się? Obeszło się bez większych incydentów? A może masz jakiś plan w końcu?
Nie będę ukrywał, że jednak specem od podziału narkotyków według ich szkodliwości raczej nie jestem i jednak uważam go za dość bzdurny, bo można wysunąć wniosek, że te, które uznawane są za lżejsze, są również o wiele mniej szkodliwe i bezpieczniejsze. A tak naprawdę to gówno prawda, bo to wszystko to jeden szajs. Może te miękkie mniej uzależniają, ale to jednak jeden szajs.
Właśnie o tym mówię. Dla mnie to po prostu niemiła pamiątka, a dla kogo innego byłaby to super sprawa. I przyznaję, że mówienie "dzieciaki" o ludziach w moim wieku jest jednak dość dziwne.
Dziękuję za dodanie tego "w końcu", bo jeszcze moje ego miałoby przypadkiem szansę na podbudowanie się. I tak, ciągle żyję i jestem cały, więc można powiedzieć, że obyło się bez większych wpadek.
N, sytuacja z angielskim jest trochę analogiczna, jednak każdy po angielsku coś wyduka, nawet mieszając czasy czy bełkocząc cokolwiek. A z tego co mi mama opowiadała wywnioskowałam, że tam tylko "da" rozumieli i praktycznie nic więcej. Jak dla mnie trochę dziwne i zaskakujące, wręcz ciężko w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńJuż sobie to wyobrażam w kinie. Ludzie z twarzami wyrażającymi lekkie WTF, a napisy jak zbawienie. Cudowne.
James, może nie mniej uzależniają, ale wolniej. Ten proces się wydłuża. Gówno prawda, racja. Nawet te leciutkie odciskają piętno w mózgach. Podobnie jak psychotropy, a to przecież leki.
A wyobrażasz sobie taki dzień, w którym stwierdzisz, że jednak dobrze mieć te wszystkie bonusy i za nic byś ich nie oddał? Tak samo dziwne, jak mówienie do ciebie per dziadek.
Bardzo proszę. Nie pozwolę twojemu ego podbudować się, o nie, nie. To masz czy nie masz?