Podasz mi przykład takiego nieporozumienia? Z kimś, z kim rozmawiałeś w rzeczywistości.
No z grubsza. Jak by nie patrzeć to w jakiś dziwny sposób jesteś sprawiedliwy. Przynajmniej trochę. A z umiarkowaniem chodzi bardziej o granice, dlatego pomyślałam, że jakoś byś się wcisnął w jego ramy.
Więc jesteś obdarzany nienawiścią i stykasz się ze strachem powodowanym twoją obecnością, i to bez konkretnych powodów, tak na co dzień? W jakich sytuacjach?
Powiem tak: nie bez powodu mówi się, że nastawienie jest podstawą sukcesu.
/To "w rzeczywistości" zabrzmiało jakbym ucinał sobie wyimaginowane gadki w mojej głowie, a wiedz, że już od dawna tego nie robię. Czasem prowadzę w głowie monolog, ale to co innego. Ale dobra, rozumiem. I takie porozumienia biorą się głównie z tego, że mam problemy z ludźmi. A te problemy to pewnego rodzaju blokada- zapominam słów, mylę je albo języki, albo robię zbyt duże skróty myślowe. Albo zbyt dużo pomijam, co ostatnio głośno mi wypomniano.
/Nie do końca chodziło mi o to, że gdziekolwiek się pojawię, ludzie z miejsca zaczynają mnie nienawidzić i wytykać palcami. Gdyby tak było, raczej marny byłby ze mnie duch, prawda? Nie mówię teraz o tym, że ktoś boi się, gdy natyka się na mnie w ciemnej uliczce. a raczej o to, że kiedyś... zresztą, nieważne, nie ma co gdybać.
Faktycznie tak brzmi. Źle to ujęłam. A co czujesz, gdy już musisz coś do kogoś powiedzieć? Może się boisz?
OdpowiedzUsuńCóż, wciąż byłbyś duchem w jakimś sensie, bo nieznana by była twoja tożsamość.
Dopytam o to: co kiedyś? Nie musisz odpowiadać. Pytam na wszelki wypadek.