N, albo spieprzają wszyscy przed policją, bo kojarzę, że mignęły światła gdzieś za Steve'm. Aż sobie chyba odświeżę pamięć.
O lokacjach już poczytałam. Wielkie szczęście, że są ludzie, którym się chce analizować wszystko krok po kroku.
Mi się wydaje, że on będzie balansować na granicy tego syndromu, tak samo jak będzie balansować gdzieś między WS a Bucky'm. Z pewnością nic nie będzie oczywiste.
/Jego powiązanie z Hydrą nie musi do końca być ukazane właśnie w taki sposób. Bucky może być po prostu do szpiku przesiąknięty jej metodami, co może się przekładać na brutalność w działaniu. Może to właśnie on uszkodził Rhodeya? W końcu odkrył, że trzeba zniszczyć reaktor, by rozbroić zbroję. A reaktor w zbroi Rhodesa był zniszczony. Zapewne nie bez powodu te dwie sceny zostały ukazane koło siebie, a Bucky strzela smutną minkę, gdy Steve nazywa go swoim przyjacielem.
James, a cię może zaskoczę: "Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz. Głosisz, że nie wolno kraść, a kradniesz.", a więc proszę mnie tu nie pouczać, proszę pana. A to nie jest tak, że im więcej grzechów różnej maści, tym gorzej? Więc teoretycznie im więcej ich popełniasz, tym dalej jesteś od zbawienia.
Masz na myśli ludzi, których litościwie zabijałeś, i którzy chcieli ci zapłacić za życie, czy o ludziach, którzy ci coś zlecali? Bo ja o tej drugiej formie zarobków mówiłam.
Czemu głupie? Co chcesz tam odnaleźć?
Naprawdę pomaga? Tak, że faktycznie czujesz odprężenie?
/Znasz, Nowy Testament, bardzo się cieszę. Tylko mam jedno zasadnicze pytanie - dlaczego cytujesz mi Nowy Testament? Wiesz, że nie jestem chrześcijaninem, prawda?
Są różne grzechy. Niektóre z nich, znaczna większość może zostać wybaczona, a dusza po odbyciu pokuty w gehennie, będzie mogła dostąpić olam ha-ba. Ale są też winy, grzechy, zbrodnie, których się nie odpokutuje i nigdy nie uzyska się przebaczenia. Tylko skrzywdzony człowiek może wybaczyć temu, kto go skrzywdził, a człowiek zamordowany przecież nie może już tego zrobić. Dlatego morderstwo czy samobójstwo nigdy nie zostaną wybaczone. Powiedziane zostało wprost, że "Bóg nie wybaczy". To jedna z głównych zasad.
/O tym pierwszym. Ci drudzy płacili i to całkiem sporo, ale Hydrze, nie mi.
/Bo to jest głupie. Najprawdopodobniej nic z tego, co miałem wtedy przy sobie nie było im potrzebne, więc zwyczajnie wyrzucili to jak nic niewarte śmieci.
/Słowem nie wspomniałem o odprężeniu. Powiedziałem tylko, że to pomaga mi się uspokoić. Stare nawyki.
N, postrzegam to w podobny sposób. Gdyby on nie miał czystej karty dzięki panom, którzy zabawili się w bogów pamięci, to można by było mówić o niemalże klasycznym syndromie sztokholmskim. Ta sprawa wydaje się bardziej skomplikowana, bo on przecież niczego innego nie znał. Przynajmniej tak wynika z przedstawienia postaci w MCU. Coś tam przebłyskiwało, ale tak na dobrą sprawę to jedno wielkie nic. To faktycznie coś jak druga rodzina, tak jak powiedział ładnie pan Stan, bo to w końcu Hydra go "stworzyła" i "wychowała", odpowiednio programując. To jest naprawdę ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nasz zaradny mister Hydry nieźle namiesza.
James, a czy jedno wyklucza drugie? Nie ważne, skąd cytat pochodzi, ważne, co zawiera. A to dość prosta i słuszna uwaga. Warto zachować otwarty umysł.
Olam ha-ba to zbawienie, tak? Wiesz, nie jestem wyznania mojżeszowego. Uważasz, że ta jedna z głównych zasad jest sprawiedliwa?
No i też między innymi dlatego twój zawód jest do dupy. Albo firma zła. Zależy jak spojrzeć. Neh, to idiotyczne paplanie, zignoruj.
Czyli wracasz po swoje rzeczy, dobrze rozumiem?
Założyłam, że jak uspokojenie to i jakiś rodzaj odprężenia także, ale okej, wszystko jasne. Stare czyli z jakich czasów?