E tam, kupisz ("kupisz") sobie jakiś mały ekspres do kawy, i w samochodzie bedziesz sobie parzył świeżą kawke.
Oj, to faktycznie nic ci nie będzie. A co do wyrzygiwania wnętrzności to wiem co mówisz, jakis prebiotyk sobie załatw. Chociaz teraz to nie wiem czy wogóle cokolwiek na ciebie działa.
A kto cie tam wie. Masz z nią jakiś kontakt? Wiesz co u niej?
/Marnotrawstwo czasu i nic więcej./Kawa zawiera mniej kofeiny od energetyków czy shotów energetycznych, więc musiałbym pić tego cholerstwa jeszcze więcej. I tak wlewam w siebie tego takie ilości, że zwykły człowiek już dawno padłby na serce, więc podziękuję.
/Mam rozstrojony organizm. Nie jadam zbyt regularnie, czasem w ogóle o tym zapominam, nie sypiam i pijam chemiczne świństwa, a do tego dochodzą zmiany stref czasowych, co też ma swoje niezbyt miłe skutki.
/Ja siebie wiem. To wystarczy.
/Nein. Ich habe kein Kontakt mit ihr. Wir sprachen nicht über Wochen. To było po niemiecku, nie? Mein Deutsch ist gesaugt. Verdammt. I to nie zmiana tematu.
Zawsze możesz zrobić sobie mocniejszą kawę. Chyba jednak będę się upierac przy tym, ze jest zdrowsza. Jezeli wogóle można wybierać. I trochę cie jednak nie rozumiem. Mówisz, że wlewasz w siebie tą całą chemie, i ze o nie, nie masz wyboru (a masz) ale jednocześnie przyznajesz, że to cię wykańcza, że wymiotujesz etc. No więc może jednak zaczniesz trochę o siebie dbać? Bo raz jęczysz jak ty źle nie jesz, raz, że to jedyny sposób, raz, że ci to pomaga, raz, że nie. Jęczysz gorzej ode mnie. A to trudne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym problem. A inni? Chyba jeszcze Yelena cie wie. Tylko ty tego po prostu nie wiesz.
Trafiłeś na złą osobę, o złej porze. Ze mną się nie zmienia tematów. I napewno nie niemieckim, o nie. Bo ty wiesz ze ja nie nawidze niemieckiego najbardziej na świecie, całym sercem i jeszcze mocniej.
Czyli co, masz z nią jakiś kontakt? Wiedziałaam.