N: Zaczynamy
więc tydzień teamu IM!
***
Od
kilku lat Tony nie nazywał się już playboy’em, a raczej koneserem kobiecego
piękna. Traktował to jak… podziwianie sztuki w muzeum, zamiast w galerii jak
dawniej. Wciąż widział piękno sztuki, wciąż mógł pragnąć jej z daleka, ale nie
mógł już jej posiąść na własność. Była poza jego zasięgiem z różnych, głównie
moralnych względów. Chciał udowodnić sobie i pokazać Pepper, że nawet pomimo
rozstania nie wróci do dawnych nawyków.
Dojrzał,
zmienił się. Nie pił, nie imprezował. Nawet zaczął regularnie brać leki i jeść
przygotowywane przez Visiona posiłki! Co prawda czasem ich smak pozostawiał sporo
do życzenia, ale przygotowywał je android nie posiadający receptorów smaku,
więc można było przymknąć na to oko. A zresztą, każdy jego posiłek musiał być
zgodny z ustalonym przez dietetyka jadłospisem, który zdecydowanie nie należał
do najsmaczniejszych. Ale przez niemal trzydzieści lat ciągłego balowania,
nieregularnego trybu życia, braku snu, alkoholu traktowanego jako pełnoprawne
posiłki, masy stresu i noszenia radioaktywnego palladu w piersi przez kilka
miesięcy, doprowadził się do takiego stanu, że musiał naprawdę zacząć się
starać, jeśli chciał dożyć choć sześćdziesiątki.
A
chciał. Miał jeszcze naprawdę wiele do zrobienia.
— Panie
Stark — odezwała się Friday.
Tony
okręcił się na fotelu, spoglądając w stronę drzwi. Do tej pory spoglądał na
panoramę Nowego Jorku, która była doskonale widoczna z ostatniego piętra Stark
– już nie Avengers – Tower.
— Tak, Friday?
Stała
tam, w progu, jego wspaniałe dzieło. Designem zdecydowanie bliżej jej było do
jego wstępnych zbroi czy Ultrona niż Visiona, ale nie będzie to trwać długo. Friday
stanie się androidem, jak tylko ściągnie do Tower doktor Cho.
Friday
będzie tym piegowatym rudzielcem. Tak, jak jej obiecał.
— Doktor
Jennifer Swann stawiła się w Wieży.
Tony
poprawił się w fotelu, przygładzając marynarkę i zaciągając krawat.
— Jasne, tak, niech wejdzie.
Włączył na
ekranie wygaszać z logiem Avengers i przybrał pozę dobrze znaną mu z posiedzeń
rady czy rozmów z kontrahentami za czasów Stark Industrice. Prosto i
kolokwialnie mówiąc, kierował się zasadą „Choć nie robisz kompletnie nic,
staraj się wyglądać, jakbyś właśnie decydował o losach świata”. Nawet jeśli
będziesz grał przy tym w pasjansa, udając, że wymieniasz z kimś arcyważne
wiadomości. Tak to działało.
Tak, to dlatego
potrzebował Pepper.
— Witam w skromnych progach mojej
wieży, doktor Swann! — powiedział, jak tylko przekroczyła
próg szklanych drzwi prowadzących do jego gabinetu.
Postanowił
zamknąć bazę New Avengers, przenosząc cały personel i dokumentację do Stark
Tower. Tu miał wszystko pod ręką, wszystko działało na jego zasadach, a Ross w
razie czego mógł jedynie pocałować klamkę. Stark Tower było jego domem.
Jennifer
weszła do środka – i Tony musiał przyznać, że w białej, prostej sukience i z
włosami związanymi w wysoki koński ogon wyglądała zjawiskowo, ale Tony miał
słabość to pięknych kobiet, do rudych też, w ogóle do kobiet… – i rozejrzała
się wokół, omiatając wzrokiem jego gabinet. Była to dość naturalna i
przewidywalna reakcja, zważywszy na to, że znajdowała się w najprawdopodobniej
najbardziej zaawansowanym technologicznie budynku w Ameryce.
Uśmiechnęła
się.
— Dziękuję za szybką reakcję. Oraz za
zaproszenie, panie Stark. — Uśmiechnęła się i usiadała naprzeciw
niego, po uprzednim ściśnięciu jego dłoni. Przyciskała do siebie czarną teczkę
oraz tablet.
— Nie mogłem odmówić. Projekt Adaptoid
naprawdę mnie zaintrygował… — przerwał i posłał lodowate
spojrzenie Natashy kręcącej się za drzwiami gabinetu. Mierzyła go wzrokiem,
bezgłośnie wypowiadając „Już” i „Ross”. Tony wewnętrzne machnął na nią ręką –
ponieważ poważnie, miał przerywać spotkanie dla Rossa? – i przyciemnił szybę w
drzwiach jednym, zamontowanym pod biurkiem przyciskiem.
— Oparłam go na jednym z planów, które
pana przyjaciółka, agentka Romnaoff wypuściła do Internetu w 2014. Ulepszyłam
jednak wewnętrzne adaptery oraz zewnętrzną integralność konstrukcji, dzięki
czemu maszyny są w stanie nie tylko kopiować ruchy czy część użytego przez
przeciwnika uzbrojenia, ale też dostosowywać się do używanej przez niego mocy.
— Idealna broń przeciw Nieludziom — skwitował.
— Lub przeciw czemuś nie z tego świata
— wyjaśniła, podsuwając my wyświetlony na tablecie projekt.
Tony
przebiegł wzrokiem po fragmencie, ze zdziwieniem zauważając, że rozpoznaje
fragmentu kodu.
— Proponuje mi pani rozwiązanie oparte
na programie Ultrona? Na moim SI? — Spojrzał na nią z niedowierzeniem,
nie mając nawet weny i humoru do żartów. Ultron nie był tematem do żartów.
Jennifer
uśmiechnęła się nieco pobłażliwie.
— Ultron to nie SI. I na pewno nie pan
go stworzył. Rozebrałam części robotów, które próbowały dotrzeć do złóż
vibranium, zanim skierowały się do Ulyssesa Klawa — mówiła, a Tony opadł na fotel ciekaw, co Swann ma do
powiedzenia na ten temat. Wyciągnął jednak z kieszeni Stark Pada. — To nie zwykłe SI. Połączenia przypominają neurony. Nie wiem
czym tak naprawdę był Ultron, ale to nie sztuczna inteligencja, a jednym, co
pan zrobił, było uwolnienie istoty, którą ktoś stamtąd — wskazała w górę —
tutaj przysłał. I nie zrobił tego w pokojowych celach.
— Co ci się, Jennifer, nie podoba — stwierdził, przechodząc z nią na „ty”. Jednocześnie
przeglądał na ekranie wszystkie informacje, jakie udało mu się zdobyć na jej
temat. — Podczas naszej rozmowy nie wspomniałaś, że pracujesz w
jednym z wakandyjskich instytutów. Przyjmują tam obcych?
— Nie. Dla mnie zrobiono wyjątek. — Posłała mu uśmiech, na który nie mógł nie odpowiedzieć. — Nie do końca odpowiadają mi jednak warunki.
Nie potrafimy porozumieć się na kilku polach.
— Więc chcesz
zacząć pracować dla mnie?
— Mam coś, co
może cię do tego przekonać, Tony.
Położyła tablet
na blacie jego biurka. Na ekranie widniał ten sam projekt, choć wzbogacony o
kilka ulepszeń zbrojeniowych. Jego wzrok przyciągnęła jednak lista ikon na
bocznej belce, w której dostrzec można było projekty otwarte na pozostałych
kartach.
Projekt HEX.
Projekt Hand.
Projekt Wi…
Zamrugał, a
opuszek jego palca zawisł tuż nad odpowiadającą za to ikoną.
Kliknął w
podstroję, chłonąc wzrokiem każdą liczbę, każde słowo, które było tam zapisane.
— Jak mówiłam —
zaczęła po chwili. — Król T’Challa i ja nie potrafimy porozumieć się na kilku
płaszczyznach. Głównie tych tyczących się Protokołu. Oficjalnie Wakanda
utrzymuje neutralną postawę, zwleka z podpisaniem ustawy, ale nieoficjalnie…
Włączył Stark
Pada, przerzucając plany projektów Jennifer na własne serwery.
— Kiedy możesz
zacząć?
— Jak tylko
skończę ostatni projekt. Niedługo. — Uśmiechnęła się.
Zanim Tony zdążył
odpowiedzieć tym samym, drzwi do jego gabinetu otworzyły się, a Natasha weszła
do środka obdarzając Tony’ego krytycznym spojrzeniem i uniesieniem brwi, a
Swann wyjątkowo nieufnym spojrzeniem.
— Wiem, że ciężko
ci wytrwać bez patrzenia na mnie, ale przeprowadzam rozmowę kwalifikacyjną. —
Zgasił tablet, oddając go Swann.
— Zamierzasz ją
zatrudnić?
— Tak. I nie
muszę pytać cię o zdanie. — Wskazał na nią palcem. — To ja jej płacę, to dla
mnie będzie pracować i to ja zabieram ją na lunch…
— Nie. — Jennifer
pokręciła głową.
— Znaczy na
kolację…
— Nie.
— W piątek.
Odległy piątek — dokończył, widząc jej wzrok.
Natasha była
wyraźnie niezadowolona jego postawą.
— Ross czeka. I
nie jest z tego powodu zadowolony..
Tony posłał jej
przepraszający i wyraźnie sztuczny uśmiech, rozkładając ramiona.
— Umil więc mu
oczekiwanie. Friday cię odprowadzi.
— Chcesz mu
pokazać Friday? — Posłała mu spojrzenie mówiące „idiota”. — Tak, nie będzie
mieć nic przeciwko — skwitowała, ale wyszła, zanim Friday zdążyła zareagować.
Po kilku krokach przystanęła jednak i syknęła, łapiąc się za nadgarstek, jakby
przeszedł ją prąd, jakby Żądła poraziły ją samą.
Tony nie mógł nie
zauważyć delikatnego uśmieszku na twarzy Jennifer.
— To będzie
owocna współpraca, panie Stark.
— Nie zaprzeczę.
Spuścił
spojrzenie na ekran Stark Pada. Wszystkie zapiski, wszystkie dane były na
prywatnych serwerach Friday.
W tym wszystko,
co Swann zebrała o Projekcie Winter Soldiera. Mając te dane, miał haka nie
tylko na Barnesa czy Rogersa, ale też na Wakandę, która ukrywała na swoich
terenach poszukiwanego zbiega. Zapewne nawet kilku. Nie chodziło mu jednak o
wymuszenie na nich podpisu pod ustawą, nie. Nie dbał o to.
Chodziło mu tylko
o Rogersa.
Stanowiąc zagrożenia dla Barnesa, będzie mógł do niego dotrzeć.
Jeśli jednak
będzie stanowił ochronę przez zagrożeniem, to Rogers będzie chciał dotrzeć do
niego.
***
Normalnie ta Jenn to żmija! Stark przyjął pod skrzydła osobę która prawdopodobnie i jemu będzie zagrażać.. Jak mógł? Chociaż niech Natasza ma na nią oko.. Choć pewnie i tak nie będzie mieć wiele do powiedzenia..
OdpowiedzUsuńT: naprawdę uważasz za słuszne zatrudnienie Jennifer? Po co chcesz dorwać Rogersa?C
Się uczepił ten Tony Steve'a jak rzep psiego ogona, no ale cóż, nie można mu się dziwić. Coraz mniej rozumiem jego postępowanie, w ogóle podejście do sprawy, bo zdaje się, że wykorzysta wszystkie karty przetargowe jakie ma. Bez żadnych skrupułów.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Jennifer ma jakieś niezbyt zdrowe poczucie misji, jakiegoś spełnienia czegoś, o czym wie tylko ona, i dlatego tak zmienia fronty. I tak jak O mam nadzieję, że Nataszka będzie miała na nią oko.