8 kwietnia 2017

Astrid Löfgren

N, siła dubbingu. I małe rozgarnięcie co poniektórych.
Coś by się wymyśliło. Jakaś peruka czy coś. Choć wiem, że to nie byłoby to samo.
/Nasi zachodni sąsiedzi dubbingują często wszystko jak leci i niestety także do nas zaczyna dochodzić ten trend - np. zdubbingowano "Azyl", czyli film o holokauście, co przedtem raczej się nie zdarzało. I w sumie po co? Żeby przyciągnąć szkoły do kin? Bo brak polskiego języka niektórym przeszkadzał :P? Mam jednak nadzieję, że dubbing znów nie zacznie wypierać napisów, jak przez dłuższy czas było np. z filmami Marvela. Większość kin oferowała dubb+2d, dubb+3d i napisy+3d, do tego w kiepskich godzinach. Ale posypały się petycje i częściej można było uświadczyć napisy+2d.
/Chciałam poszukać artów z bezwłosym Buniem, ale Google najwidoczniej nie przyjmuje takiego zbezczeszczenia.
Steve, można popaść w depresję. Jak już o bezpieczeństwie mowa, to co powoduje, że czujesz się bezpiecznie?  
Bucky, inaczej to było zapisane. Chyba poprawiłeś. Albo to mi się coś pokrecilo. I cóż, wmawiasz sobie, misiu.
 Niczego sobie nie wmawiam. Po prostu mówię, że jest takie powiedzenie, bo coś kojarzę, że chyba jest. I tyle.

1 komentarz:

  1. N, jeden się zdarzył. O Sendlerowej. Argumentacja jest pewnie typu "Film o Polsce i Polakach, to po polsku ma być, a nie jakieś lektory czy inne napisy!".

    Steve, a co wiesz?

    Bucky, odnosząc je jednocześnie do siebie. Wmawiasz.

    OdpowiedzUsuń