15 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, może w kinie lepiej się usłyszy. Wsłuchiwałam się przy każdej możliwej głośności i raz słyszę te nieszczęsne "help", raz nie. Dziwna sprawa.
Prawdę powiedziawszy też o tym pomyślałam. Wszystko jest możliwe. I weź tu teraz czekaj rok, żeby się dowiedzieć o co chodzi.
"Sputnik"? A o tym nie słyszałam. Ale wiadomo skąd radość :P 
 Może tak być dlatego, że zwyczajnie chcesz je słyszeć. Ja za pierwszym razem nie słyszałam niczego, ale przeczytałam, że Bucky ponoć mówi "help... me..." i za drugim razem wydawało mi się, że może, może coś tam sobie szepcze. Cóż za dziwy.
 Na pytanie "So we’ll see that scene in the movie next summer?" Feige odpowiedział : “Yes, that is material shot for Civil War“ i “Yes, you will. It might be different takes, it might be different angles. Somebody brought up the comparison to the Thor tag at the end of Iron Man 2, which was material shot for the Thor film but we cut slightly differently.” Czyli masz scenę, ale i tak musisz czekać rok, by wiedzieć o co w niej tak w ogóle chodzi :P Dzięki Marvel! Z drugiej strony, ma to jednak wielki sens, bo jakoś ciężko było wierzyć w to, że Marvel dałby tak ważną dla fabuły scenę, jako półminutowy dodatek po napisach całkiem innego filmu, który może nie przyciągnąć zbyt dużej widowni. Oczywiście jak na film Marvela, bo sporą kasę i tak zgarnie. 
+ Czy tylko ja miałam ochotę zrobić faceplam, gdy usłyszałam w polskiej reklamie Ant Mana "Mały, ale wariat"?

++ Prawie trafiłam z tym imadłem. Wiedziałam, że gdzieś widziałam już podobną. To tzw. Power Press Machine, a prościej- to taka duża zaciskarka. Czyli Buckyś sam musiał wepchnąć tam łapkę albo Steve i Sam musieli mu w tym pomóc, najpewniej po znokautowaniu go, bo maszynka potrzebuje trochę czasu na zacisk.
James, dobry i taki pozytyw. Całe te hipnotyzowanie też wydaje się czymś lżejszym, chociaż konsekwencje mieszania w głowie są straszne.
Cóż, nigdy nie popierałam samosądu, ale w przypadku Lukina to chyba by była dobra sprawa.
Co było napisane na tej karteczce, jeśli mogę spytać? No, teraz to się wzruszyłam.
Niech ściska. Paradoksalnie może ci to wyjść na dobre.
 Może było to mniej bolesne, ale i tak raczej ciężko nazywać to jakimkolwiek pozytywem. Chyba jednak lepszy jest brak jakichkolwiek wspomnień, niż posiadanie kilku z nich, ale nieustannie obracanych przeciw sobie. Niepewność co do tego, co tak naprawdę jest prawdą, jest znacznie gorsza niż pustka. 
 Żaden z nich nigdy nie został osądzony. Żaden. Naukowcom Departamentu wszystko uszło płazem, cholerne wszystko, bo przecież robili to dla dobra Matki Rosji, prawda? Więc należały się im medale, nie procesy. Zresztą, co ja pieprze, jakie znowu procesy? Przecież cholernego, nazistowskiego doktorka, który radośnie eksperymentował sobie na jeńcach, też nie skazano, a z otwartymi ramionami zaproszono do Ameryki. Cóż, sprawiedliwość. I dlatego czasem samosąd to jedyna opcja.
 Nie mogę dokładnie sobie przypomnieć, ale było tam głównie to, że teraz mi on przyda się bardziej. Bo one są razem, a ja jestem daleko. Bo wie, że nigdy nie lubiłem być daleko od domu, i że zawsze za bardzo się martwiłem i mam przestać, bo za bardzo mnie to postarza. Że to pomoże mi wrócić to domu. Był z niej mądry dzieciak. Aż nadto dojrzały. I dlatego mam do siebie tak cholernie wielki żal o to, że kiedyś tak ją zbywałem, bo uważałem, że są ważniejsze sprawy niż zabawa z dzieciakiem. Dopiero teraz widzę to, ile rzeczy powinienem wtedy zrobić inaczej, ile innych decyzji podjąć. 
 Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo nienawidzę wzruszania się.

1 komentarz:

  1. N, szkopuł w tym, że słyszałam to zanim się naczytałam, a czytać na ten temat zaczęłam, bo mi się wydawało, że się przesłyszałam.
    A w ciągu roku powstanie milion teorii i później już nic nie będzie takie samo. Jak zwykle.
    Ha, ja się schytrzyłam i obejrzałam tylko angielskojęzyczne TV spoty, bo już rzygam tym dubbingiem. I całe szczęście jeszcze nigdzie nie trafiłam na polską wersję. Ale gdybym obejrzała, to pewnie też zagościłaby chęć zrobienia facepalmu. Porządnego, dodajmy.
    Chyba jestem bardziej za tym, że Sam i Steve mu pomogli. Albo ktoś inny. W sumie sensownie brzmi, że wsadził ją tam, chciał zmiażdżyć i oderwać i stąd ta słabość, ale jednak jakoś tak mi coś zgrzyta te "help" nieszczęsne, które za cholerę nie chce wyleźć mi z głowy.

    James, ogólnie: wszystko do dupy.
    Przychodzi mi na myśl, że Rosja to nie kraj, a stan umysłu. Chyba nie da się ogarnąć tego, co się tam wyprawiało i wyprawia. Są jednak jeszcze tacy, na których się to wszystko, co robili czy wciąż robią, zemści. Może się mylę?
    "Za bardzo postarza" - całkiem przekonujący argument. Żal ogromny, ale na pewno były sytuacje, które mógłbyś wspominać z uśmiechem na ustach. Nie uwierzę, że ciągle ją zbywałeś. Gdyby była taka możliwość, zapewne najchętniej cofnąłbyś czas, nie?
    Wyobrażam, bo sama tego nie lubię. Ale przynajmniej łzy oczyszczają oczy i schodzi napięcie. A właśnie, zdarza ci się płakać?

    OdpowiedzUsuń