18 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, no tak, jak mogłam o tym zapomnieć. Zawsze mi się wydaje, że polski w wykonaniu obcokrajowców brzmi jak Rosyjski. Zawsze. Chociaż Bruhl bardzo ładnie mówił "ziemniaki" w "Lawendowym wzgórzu".
Trochę Ronana też w sobie ma. To ten niebieskawy kolor, na pewno.
Huh, wyobraziłam sobie Magneto z wąsem i pilotkami, stojącego tydzień w kolejce po meblościankę. To może być dziwne, ale i ciekawe. 
 O tak, taki "KowalskY" z mocnym zaakcentowaniem ostatniej sylaby zamiast "Kowalski" to chyba najlepszy przykład. Czepiałam się pana Stana za masakrowanie języka rosyjskiego, ale to tylko jeden przypadek z bardzo, bardzo wielu. 
 Apocalyps prezentuje się nie najlepiej, przyznaję, ale za to młoda Storm wręcz przeciwnie. A Psylocke wygląda jak wręcz wyrwana z kart komiksu. Nawet bojowe bikini jest. Tylko brak pana Jackmana w żółtym spandeksie. 
 Mogę się założyć, że polskie lata '80 niczym nie będą się różnić od tych amerykańskich. To wręcz pewne. 
James, przepraszam, jeśli cię to uraziło, ale nie, nie miałam zamiaru cię obrażać. Serio się zastanawiałam nad tym, w jaki sposób nakreśliłeś sobie sprawiedliwość swoich działań i jak dobrałeś karę do konkretnej osoby.
Dobra, wierzę i cofam słowa o zabawie.
Brzmi to trochę obojętnie, jakby nie było różnicy czy ci wypiorą znów mózg czy nie. Przestaje ci zależeć na wolności, jakkolwiek ją rozumiejąc?
Czyli nie odpowiesz cóż to za pewna rzecz? Okej, nie to nie, sama powymyślam, a co sobie będę żałować. Tylko potem nie miej pretensji, że mnie wyobraźnia ponosi, jak palnę coś dziwnego.
 Nie przychodziłem do nich z w pełni gotowym planem i myślą "o, temu zrobię to i to, a potem jeszcze to", nie. To wszystko wychodziło w trakcie i wynikało głównie z ich zachowania. Jeden z nich, były senator, który wyznaczył mi kilka celów do wyeliminowania w '96, najbardziej zadziałał mi na nerwy. Zero skruchy, pełne przekonanie słuszności swoich decyzji. A potem splunął mi w twarz i nazwał psem, którego trzeba znowu zaciągnąć do klatki. Zawsze lubił takie gadki. Jego ulubioną była ta, tłumacząca dlaczego wściekły kundel zawsze musi być głodny. Cóż, tym razem jej nie skończył. Ciężko by było bez języka.
 Brzmi obojętnie, bo coraz bardziej takie się staje. Każdego kiedyś zacznie męczyć wieczna ucieczka i zaczyna zadawać sobie pytania, czy w ogóle ma to jakikolwiek sens. Czy nie lepiej byłoby po prostu odpuścić. Bo doskonale wiem, że złapią mnie prędzej czy później, i że to tylko kwestia czasu. Wiem też, że jeśli poddałbym się sam to konsekwencje byłyby mniejsze, bo jeśli dorwą mnie w miejscu publicznym, to nie obejdzie się bez zniszczeń i bez ofiar. I ta świadomość coraz bardziej ciąży.
 Myśl ile tylko zechcesz. To przecież zdrowa rzecz. Przynajmniej tak myślę.

1 komentarz:

  1. N, i jeszcze nadmierne przeciąganie. To dopiero wkurza.
    Tak bardzo się zgadzam. Byłam zaskoczona, kiedy Psylock zobaczyłam po raz pierwszy. Niemal identyczna. Ten brak najbardziej boli :(
    A to jakaś różnica jest? Przecież ten sam czas, więc i trendy te same! :P Oby w to nie poszli, bo dostaniemy wytapirowane kobiety w lajkrach czy innych koronkach i mężczyzn w pastelowych garniturach i mokasynach, albo co gorsza w marynarkach z imitacji wężowej skóry. Miodzio.

    James, więc mówiąc, że w przypadku pana od żonki zaplanowałeś wszystko z najmniejszym szczegółem, miałeś na myśli planowanie na poczekaniu?
    Zastanawia mnie ile szczerości jest w tej skrusze, którą niektórzy okazują. Czy to faktycznie skrucha, czy zwyczajny strach i próba ugrania jak najwięcej. No, ale przynajmniej ten pan był szczery.
    Jeszcze pytanie, kto cię ewentualnie dorwie pierwszy. Trwa chyba wyścig szczurów. Więc rozważasz możliwość poddania się?

    OdpowiedzUsuń