18 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, a jak już od święta filmowy Rosjanin, Polak, Ukrainiec czy Białorusin powie coś w swoim prawdziwym, narodowym języku, to co to będzie? "Na zdrowie"! Mnie strasznie irytuje używanie angielskiego przy każdej możliwej narodowości, bo to strasznie, ale to strasznie tłumi różnorodność. Zdążyłam się przyzwyczaić, ale irytacji wyzbyć się nie potrafię.
Tak myślałam, że Polacy zaczną narzekać prędzej czy później. To nasz sport narodowy :P Nie pierwsze i nie ostatnie zakłamanie by to było, jeśli już by się pojawiło, no ale zobaczymy jak to wyjdzie. Liczę na choć trochę realizmu i klimatu tamtych lat. 
 Nieprawda! Czasem pojawia się też nasze najsławniejsze przekleństwo. 
 W filmie The Way Back jest scena, w której bohaterowie mówią po polsku. Oczywiście aktorzy to Amerykanie, więc nawet wymawiane przez nich nazwiska są akcentowane zupełnie inaczej i na pewno nie tak, jak zrobiłby to Polak. 
 I w filmach każdy zna angielski. Każdy. Nawet kosmici.
 Teraz to narzekają już chyba wszyscy. Wszędzie znaleźć można zarzuty, że Apocalyps wygląda jak złoczyńca wyrwany z serialu Power Rangers ( i coś w tym jest: klik :P). Z Peterem/Pietro z DFoP było przecież zupełnie tak samo, a potem okazało się, że jego scena ukradła niemal cały film.  
 Przyznaję, że naprawdę ciekawi mnie tom jak przedstawią ten wątek.
James, ciekawa jestem w jaki sposób ustalasz kryteria. Np. od płotek do grubszych rybek - zadźganie; od trochę grubszych od grubszych rybek do grubaśnych ryb - sprowadzanie do warzywek?
Dobrze, dobrze. Niech ci będzie. Z tobą to nigdy nic nie wiadomo. Jaką mam pewność, że dla ciebie była to tylko kolejna misja, tym razem własna, a nie zabawa? Żadną. Na potwierdzenie mam tylko twoje słowo, a już ustaliliśmy, że jesteś trochę kłamczuszkiem.
O, wtedy to ty będziesz w kwiecie wieku. Dawni znajomi trochę pewnie zdziadziali, ale zapewne w formie, więc może wylezą z norek. Dobra taktyka nie jest zła. Bardzo to pocieszające.
No to co to za pewna rzecz? Już czuję w kościach odpowiedź "Nie powiem, bo tak. Nie, bo nie. Nie."
Nie ogarniam twojego "naprawdę" i "bez naprawdę", więc nie wiem czy wierzyć, czy nie. 
 Teraz to mnie chyba obrażasz. Może i czasem myślę mało logicznie i nie przeczę, że nie zdarza się, by rezultaty nie były takie, jak oczekiwałem, ale to nie jest aż tak proste. Nie mam sztywnych kryteriów działania, a raczej ich zarysy o dość płynnych granicach. Wiem ile dany cel ma na sumieniu i to decyduje o tym, czy po prostu dostanie szybką kulkę w łeb, czy jednak porozmawiamy sobie znacznie dłużej i skończy się to dla delikwenta mniej miło. 
 Można zarzucić mi bardzo, ale to bardzo wiele. Tak, bywam podłym, kłamliwym, egoistycznym dupkiem. Nie będę nawet próbował się bronić, bo wiem, że to prawda. Ale na pewno nie to, że jest to dla mnie zabawa. Nawet ja mam granice.
 Mam czas. Mogę iść po nich w każdej chwili, bo nic mnie nie ogranicza. Fakt, mogą mnie złapać i są na to spore szanse, ale ta wizja jakoś coraz mniej mnie przeraża. Może mnie złapią, może nie. Jak wpakują mnie na krzesło to raczej nie będzie mnie to już obchodzić. 
 Powiedziałem, że możesz pytać, ale przecież nie mówiłem, że na to pytanie odpowiem.

1 komentarz:

  1. N, no tak, jak mogłam o tym zapomnieć. Zawsze mi się wydaje, że polski w wykonaniu obcokrajowców brzmi jak Rosyjski. Zawsze. Chociaż Bruhl bardzo ładnie mówił "ziemniaki" w "Lawendowym wzgórzu".
    Trochę Ronana też w sobie ma. To ten niebieskawy kolor, na pewno.
    Huh, wyobraziłam sobie Magneto z wąsem i pilotkami, stojącego tydzień w kolejce po meblościankę. To może być dziwne, ale i ciekawe.

    James, przepraszam, jeśli cię to uraziło, ale nie, nie miałam zamiaru cię obrażać. Serio się zastanawiałam nad tym, w jaki sposób nakreśliłeś sobie sprawiedliwość swoich działań i jak dobrałeś karę do konkretnej osoby.
    Dobra, wierzę i cofam słowa o zabawie.
    Brzmi to trochę obojętnie, jakby nie było różnicy czy ci wypiorą znów mózg czy nie. Przestaje ci zależeć na wolności, jakkolwiek ją rozumiejąc?
    Czyli nie odpowiesz cóż to za pewna rzecz? Okej, nie to nie, sama powymyślam, a co sobie będę żałować. Tylko potem nie miej pretensji, że mnie wyobraźnia ponosi, jak palnę coś dziwnego.

    OdpowiedzUsuń