10 października 2015

Astrid Löfgren

N, no właśnie o tym mówię. Nie mam pojęcia, jak wyglądała w tamtych czasach sytuacja seriali i innych produkcji, ale to prezentuje się naprawdę nieźle. Zabawnie, lekko i przyjemnie.
Mój facet stwierdził, że w tej wersji strój wygląda jak pidżama :D
A tekst to i tak drama. Toć wizyta Bucky'ego w burdelu już jest swoistym dramatem :D
Nie oszukujmy się, strój Steve'a nigdy nie należał do tych najbardziej urodziwych. Trzeba jednak przyznać, że kostium z serialu jest najbardziej wierny oryginałowi ze wszystkich, które mogliśmy oglądać. Tylko w tym przypadku to raczej nie plus.
Można raczej powiedzieć, że to bardziej dramat osobisty naszego świętoszka, niż prawdziwa drama. I przyznam, że w pierwszej wersji miało być to trochę inne miejsce, ale przypomniała mi się wasza rozmowa o odgłosach zza ściany i postanowiłam się nad nim trochę poznęcać. Wiem, okropna jestem. 
James, ciesz się, że takiej nie masz, bo ja mam chyba aż nazbyt rozwiniętą. A to w połączeniu z empatią to czasem mieszanka wybuchowa. Jak w tym przypadku na przykład.
Jak miło, że pamiętasz o babciach i tych dojrzalszych damach. Dobry z ciebie człowiek.
Urocze? Mogłabym to nawet wziąć za pewnik, patrząc na dzisiejsze ogłupianie społeczeństwa. Nawet sprzedawanie nieruchomości opiera się na pokazaniu na pierwszym spotkaniu czegoś najgorszego, by później człowiek we wszystkim innym widział tylko te lepsze obiekty. Ludzie łykną wszystko. Dobra reklama i miałbyś świat u stóp.
(dodam już tutaj, bo mi się nie chce iść tam, a i tak coś czuję, że będzie z tego dłuższa wymiana zdań)
"W końcu deszcz to prawdziwy przyjaciel człowieka, który próbuje zgubić trop i zmylić ślady" - ty naprawdę we wszystkim wynajdziesz "zawodowe" sprawy. Szacun.
Jamesie, ty poeto. Nigdy nie podejrzewałabym cię o tak ładne formułowanie myśli i opisów.
Nie wiem czy chcę wiedzieć co to za nowa pani się pojawia, ale już mi się wydaje, że to dziwna i smutna historia. Poprosiłabym jednak o rozwinięcie, kim ta pani Lika jest i o co chodzi?
/Cóż, z empatią też miewam problemy, ale to raczej żadna tajemnica. Bywają jednak momenty i to całkiem często, w których niemal się z tego cieszę. To potrafi ułatwić sprawę. Na swój sposób, oczywiście.
/Może takie show nie porwałoby ich tak, jak młodsze pokolenia, ale przecież babcie też potrzebują rozrywki. Innej niż karmienie tych wkurwiających gołębi. 
/Zdążyłem zauważyć, że z czasem coś poszło nie tak i nawet najgorszy syf, który tak naprawdę nie jest wart nawet połowy swojej ceny, jeśli będzie miał dobrą reklamę, może zostać uznany za prawdziwy hit. Najpewniej w reklamie zobaczyć będzie można wyidealizowaną do porzygania, szczęśliwą rodzinkę w lśniącym czystością domu, albo młodego, samotnego człowieka, który stanie się duszą towarzystwa, jeśli tylko kupi ten super, ekstra produkt. Ewentualnie zostanie do tego wykorzystana nagość, którą zauważyć można nawet w reklamach żarcia dla kotów.

/Mam po prostu drobne skrzywienie zawodowe. Wierz mi, nic w tym fajnego.
/Poeto? Nauczyłem się formułować poprawne gramatycznie zdania. O tak, mam prawdziwy talent. Wiedziałem, że poziom dzisiejszych, pożal się Boże, artystów naprawdę spadł, ale nie sądziłem, że aż tak.
/Cóż, sam tak do końca jeszcze nie wiem, o co tak naprawdę chodzi. Yelena utrzymywała kontakt z Liką od dobrych kilkunastu lat. Głównie telefoniczny, ale odwidziała dziewczynę pod koniec każdego miesiąca i opłacała część czynszu. Ta zawsze czekała na nią w umówionym miejscu, ale tym razem jej nie było, a część jej mieszkania została zwyczajnie zdemolowana, jakby w salonie wybuchł granat. A Anzhelika zapadła się pod ziemię. Nic nie wskazuje na to, by młoda poszła na żywioł. Była problemowa, kręciła się w złym towarzystwie, ale nadal ciężko też stwierdzić, czego ktoś mógłby od niej chcieć, bo w odróżnieniu do swojej matki, nigdy nie była w nic wplątana i nie stwarzała jakiegoś wielkiego zagrożenia. 

1 komentarz:

  1. N, zgadzam się, że strój z MCU wygląda lepiej. I wielkie szczęście, że nie ma tych nieszczęsnych, kapitańskich kozaczków. Najokropniejsza rzecz.
    Biedny ten Bucky. Wciąż ktoś mu rzuca kłody pod nogi, a on nawet nie wie, jak sobie poradzić.

    James, potrafisz sam decydować o swojej empatii? To znaczy wybierać sytuacje, w których chcesz, by się pojawiała, a w których nie chcesz?
    O babcie nie musisz się martwić. Oprócz karmienia wkurwiających gołębi ich pasją jest chyba podróżowanie z samego rana do wszelkich marketów. Ale przynajmniej takie show urozmaiciłoby ich życie i wyrwałoby z rutyny. Pomyśl o tym poważnie, stałbyś się w końcu zbawcą staruszek.
    A kiedyś tak nie było? Było. Wszędzie były stosowane zabiegi marketingowe, na przykład takiej coli. Może nie z gołymi tyłkami - chociaż nie mam pewności - ale zasada była taka sama.
    Nie trzeba mnie przekonywać, że to nic fajnego. To uciążliwe.
    Chodziło mi o dobór słów i ich różnorodność.
    Problemowa w złym towarzystwie i nie była w nic wplątana? W sensie takim, że nie była nigdy oficjalnie karana?
    Yelena poprosiła cię o pomoc, dobrze zrozumiałam?

    OdpowiedzUsuń