N, faktycznie, podobieństwo niesamowite.
Ale jak to jego matką biologiczną była Gail? Co na to Bucky?
To jest niezły materiał na telenowelę, ale gdyby to dobrze poprowadzić, to byłaby petarda.
Cóż, w tej wersji Gail i Bucky nie zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Gdy Gail pierwszy raz go spotkała, stwierdziła tylko, że "Well, Bucky Barnes is an idiot." i wybrała Steve'a, a gdy ten został uznany za zmarłego, to właśnie owy idiota się nią zajął. Z czasem się w sobie zakochali, a później pobrali. W międzyczasie Gail odkryła, że jest w ciąży i uwierzyła w to, że jej ojciec oraz rząd chcą zająć się jej synem, by go chronić. W rzeczywistości okazało się, że chcą wytrenować go na następce Kapitana Ameryki. Gail doczekała się jeszcze kilkorga dzieci z Bucky'm (mieli nawet wnuczkę Sharon), a ze Skullem przez wiele lat nie miała żadnego kontaktu. Pozwolono jej go zobaczyć dopiero w szpitalu, gdzie wylądował ze śmiertelnymi ranami zadanymi przez Steve'a.
Można by to przedstawić jak brazylijską telenowelę, ale można by też wyciągnąć z tego niezłą dramę.
A spotkanie Steve'a z Bucky'm po siedemdziesięciu latach trochę różniło się od tego, co mogliśmy zobaczyć w 616/MCU:
Bucky miał ten swój domek z białym płotkiem, miał psa, miał rodzinę, miał swój bujany fotel i podbierak, którego używał, gdy jeździł z wnukami na ryby. Jasne, miał raka płuc, ale przynajmniej mógł mówić, że miał długie, dobre życie. Chociaż raz Marvel dał mu coś dobrego.
Yelena, och, no tak, nie wzięłam tego pod uwagę.
Jak myślisz, będzie musiał znów przechodzić przez to samo, co wtedy, gdy wyrwał się spod ręki Hydry?
A znasz kogoś, kto się na tym zna?
Uwielbiam twoje pozytywne podejście. Mogę nawet powiedzieć, że cieszę się, że "sprawowanie opieki" nad Jamesem w tym stanie padło na ciebie. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co by było, gdyby został znów sam.
Przyznam się, że ja też nie. Ale teraz już to wiem. Ludzie w końcu uczą się na błędach.
Nie ukrywam, że nie jestem specjalistką, ale wydaje mi się, że raczej nie. To jednak coś innego, bo tym razem minęło o wiele więcej czasu od ostatniego... zresetowania go? Wsadzenia go na krzesło? Nigdy nie wiem jak to nazwać, by nie brzmiało to przedmiotowo. Chodzi mi jednak o to, że tym razem jego mózg szybciej będzie mógł wrócić do jakiejś szeroko pojętej normy. Znaczy, normy jak dla niego, bo jednak nie oczekujmy zbyt wiele.
Nie do końca, bo minęło już dość sporo czasu od kiedy się tym... powiedzmy, że interesowałam. Ale znam kogoś, kto zna kogoś, kto mógłby znać. To już coś. nie?
W tym przypadku można albo siedzieć i się nad sobą użalać, licząc na cud, albo można pokazać życiu środkowy palec i wziąć sprawy w swoje ręce, wierząc, że się uda. Osobiście wolę drugą opcję. Dlatego nie siedzę i nie wpatruję się w ścianę, a próbuję wbić kilka informacji do głowy Jimmy'ego. Bez problemu zawiązuje już buty. To już naprawdę coś, bo nawet przedtem kilka razy miał z tym problemy. Choć o tym miałam chyba nikomu nie wspominać.
James, od każdego przyjmiesz misję? Każdemu zdasz raport?
Nadać misje lub zażądać raportu może tylko wykazane dowództwo albo osoba znająca hasła... Protokoły. Muszą być spełnione odpowiednie protokoły i...
N, już myślałam, że go zdradziła. Jak dobrze, że oszczędzono mu kolejnych przykrych doświadczeń, chociaż to i tak kropla w morzu potrzeb. Mam nadzieję, że nie było tu historii typu "to twoje dziecko", a po iluś latach "jednak nie twoje".
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że to naprawdę interesujący materiał. Włączyło mi się zamiłowanie do relacji międzyludzkich, oddziaływań społecznych i innych takich, i chyba dlatego uważam tę sprawę za tak ciekawą. To coś głębszego, mam wrażenie. Pierwszy raz nie pomyślałam: WTF?!, a to już o czymś świadczy.
Och, gdyby zobaczyć to na wielkim ekranie, szlochom nie byłoby końca. Cudownie to wygląda.
Yelena, ciekawe czy poszedłby spać, gdyby dostał taki rozkaz. Jak sam mówił, sen działa na jego mózg i proces przypominania najintensywniej, więc może to jest ta droga.
Z braku lepszych alternatyw to już wielkie coś.
Ileż przy takim jednym Jimmym można nauczyć się cierpliwości. Załóżmy, że te sznurówki to tajemnica. Do czasu, kiedy szanowny żołnierz nie wywinie czegoś, co spowoduje, że wręcz trzeba będzie mu coś wypomnieć.
James, i? Kto obecnie jest taką osobą?