Łysy kot. Uśmiałam się. :) No wiesz co, ale taki łysy to on nie jest. Ma gęste i ciemne włosy, które wcale nie wyglądają tak źle. No przyznaj. Może nogi nie są idealne, ale ta rąsia, i kłaczki niczym z wybiegu... Kto go tam wie?
A no tak, odwołuję. Łyse koty to całkiem fajne zwierzaki, tak szczerze mówiąc. Jest jakiś urok w tej aparycji wychudłego, łysego szczura. A Jimmy jest... Daj mi chwilę, a na pewno znajdę jakiś komplement. Chwila. Cóż... Gdyby zrezygnował ze stylu bezdomnego, zaczął używać szamponu i szczotki do włosów i zaprzyjaźnił się na dłużej z maszynką do golenia, patrzenie na niego nie bolałoby aż tak bardzo. Choć muszę przyznać, że ramiona i plecy ma całkiem... nie takie złe. To już jakiś komplement.
Wróciłeś! James jesteś sobą! Jak cudownie! Jak wróciłeś do swojego (powiedzmy) normalnego stanu? Znaczy się tego stanu normalniejszego, od tego sprzed paru dni? Yelena walnęła Ci w łeb doniczką, jak sugerowałam? Nie próbuję być miła, bo gdzieś wyczytałam że jak ktoś jest dla Ciebie miły, to uważasz że chcę Cię wykorzystać. Pamiętasz coś z ostatnich dni? Brakowało mi Ciebie, na pewno nie zrzędzący człowieku, o oszałamiającej skromności i wielu zaletach. Nie rób tego więcej. Serio.
Dlaczego, u diabła, miałaby mnie tłuc doniczką po głowie? Ta podła, podła kobieta zdecydowanie zbyt często stosuje przemoc wobec mojej biednej czaszki. I innych części mojego ciała także. Ostatnio znowu było tak samo. Oznajmiam jej tą jakże radosną nowinę, że hej, pamiętam już całkiem sporo, a co dostaję w zamian? Oczywiście znowu mi przyłożyła- czasem naprawdę myślę, że ona to po prostu lubi- i oznajmiła, że mam nie udawać bohatera, bo jestem w tym wybitnie do niczego. Tylko w trochę mniej przyjaznych słowach. I nie, żebym tego nie wiedział.
Coś znaczy co? Zdawać sprawozdanie? Wczoraj jadłem tosty. Pasjonujące, co?
I to nie tak, że zawsze, gdy ktoś jest dla mnie miły, automatycznie zarzucam mu chęć wykorzystania mnie. Ta podła, obgadująca mnie kobieta bywa dla mnie miła- znaczy prócz chwil, w których taka nie bywa, i nie czuję się wykorzystywany. Choć w niektórych... aspektach bym nie pogardził.
N: Wysłałam :)
James nie jest ani chudy, ani łysy, ani kot, więc masz rację. Co powiesz na bezdomnego, kundelka, z protezą łapki? Cóż i tak wygląda chyba lepiej niż kiedyś. Szampon. Szampon to inna sprawa. Może go nakłoń do używania? Tylko błagam, nie rozwalcie znowu stołu. Szczotka do włosów, przecież gryzie! James miałby się uczesać? Właśnie czy on się jakoś czesze? Albo ty go czeszesz? Słodki kucyk, warkoczyki, albo dobieraniec? Po co mu maszynka do golenia? Tasakiem przecież wygodniej... Ramiona i plecy? Phi, czy ty widziałaś te stopy? Jakby go wcisnąć w szpilki, kabaretki i miniówę to by dopiero była laska! (Ciekawe jak by wyglądał James w szpilkach? I kabaretkach.)
OdpowiedzUsuńWiesz... Może miała zły humor. A doniczki mało kosztują, nie musiałaby przepłacać, dziewczyna. Po za tym odwalanie bohatera, definitywnie ci nie służy, bo zrobisz coś sobie, albo otoczeniu. Albo sobie i otoczeniu. Ja wiem, że ty wiesz, ale czasami robisz to odruchowo. Tak domyślam sie, że w mniej przyjaznych. Czyli dorzuciłeś do diety tosty? Robisz postępy. Zaprzeczasz sam sobie. Chyba. Mówisz że Yelena bywa dla ciebie miła, ale gdy nie jest dla ciebie miła, to nie czujesz się wykorzystywany. Ale to zawiłe, James. Nie pogardził? Ty to umiesz się wyrazić. Czy ty się jakoś czeszesz?