2 listopada 2015

Astrid Löfgren

N, nie wiem, czy wysuwam właściwy wniosek, a chyba dowiedziała się, co tak naprawdę działo się z jej synem. Jak to przyjęła?
Dzięki wielkie! Będę miała co robić podczas jesiennych, długich wieczorów.
A, właśnie. Weszłam właśnie na twojego bloga, żeby w końcu przeczytać nowy rozdział, a tu niespodzianka. Czyżbyś znów rezygnowała czy to może jednak chwilowe? 
Przyjęła to tak, jak zapewne każda matka, której dziecko właśnie umiera. To, co zrobił, nie było dla niej w tamtym momencie najważniejsze.
Stwierdziłam, że skoro przez sprawy osobiste ostatnio ledwo mam chęci na prowadzenie jednego bloga, trzymanie kolejnego byłoby zwyczajnym bezsensem. Otworzę bloga, dam ogłoszenie i od trzeciego rozdziału będę przesyłać je zainteresowanym osobom na mail, jak prędzej planowałam, skoro i tak już je napisałam. 
Yelena, kiedy prowadził? W życiu nie dałabym mu ponownie kierownicy do rąk. James objawił mi się teraz jako kot, który wynajdzie miejsce nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach. Tylko że kot przesypia większość dnia. I większość nocy pewnie też.
Nasz przyjemniaczek jest nie głupi. Zrobiłby użytek z długopisu w razie potrzeby.
Widziałam, że udało się doprowadzić go do poprzedniego stanu. Jak to osiągnęliście? 
Wyperswadowanie mu pomysłu wsiadania za kierownice, gdy nie śpi od dobrych kilku dni, wcale nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. To najbardziej uper... uparty  człowiek jakiego dane- niestety lub stety- było mi poznać. Pozostaje się cieszyć z tego, że potrafi prowadzić i nawet po tygodniu bez snu kontaktuje jeszcze całkiem dobrze.
Uwierzyłabym nawet w to, że zrobiłby użytek ze skuwki od długopisu. Nawet zbytni by mnie to nie zdziwiło.
Ostatnio trochę się ścięliśmy i widać, że trochę emocji dobrze mu zrobiło. Jednak problem w tym, że tak naprawdę sama nie jestem pewna. 
James, no i naprawiliście, gratuluję.
A teraz jak się czujesz?
Co naprawiliśmy? Naprawić to można samochód, moja droga. Może i mam w sobie tyle przewodów i metalu, że mógłbym uchodzić za pojazd samobieżny, ale jednak mogę być trochę, naprawę trochę przewrażliwiony na punkcie przedmiotowego traktowania, więc używajmy innych słów. 
Czuję się wręcz wspaniale. Rozsadza mnie energia, chłonę pozytywne wibracje, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Tak właśnie jest, słowo harcerza. Nie, żebym kiedyś był harcerzem. 

1 komentarz:

  1. N, dobrze robi odpoczynek od sieci. Doskonale też rozumiem zniechęcenie. Pozostaje trzymać kciuki, żeby kryzys minął.

    Yelena, i tak bym się bała. Ale dobrze, że mu w tej kwestii ufasz, o ile można to w ten sposób nazwać.
    Serio? Nic więcej? O co się ścięliście, jeśli mogę spytać?

    James, sytuację naprawiliście.
    Akurat w kwestii metalowych części również jestem przewrażliwiona, więc miałbyś we mnie raczej kompankę we wspólnym narzekaniu na ów metal albo w zawodzeniu, że trzeba to gówno ciągać.
    Jak dobrze, że dodałeś ostatnie zdanie, bo jeszcze bym uwierzyła.

    OdpowiedzUsuń