7 listopada 2015

Astrid Löfgren

N, wkurza mnie to. Naprawdę wkurza. Ja nie wiem, co robię źle, ale to dobijające, że przeważają te historie, których nawet nie chcę czytać, ani tknąć patykiem, a jak znajdę, to i tak przeczytam. Znam twój ból.
Ciąża jest wszechobecna. Przecież dzięki temu kontynuowany jest zacny ród. Musi być ciągłość, tak? Tak.
Marvel ma fandom, w którym wręcz roi się od złych ff. Nie chodzi mi tutaj o takie, które napisane są złym stylem, mają Mary Sue jako główną heroinę, a postaci zachowują się jak dzieci z gimnazjum, nope. Chodzi mi o naprawdę złe ff. Wiesz, te z gatunku pairingów Bucky i zmutowany pies/niedźwiedź, Skull i Steve, Loki i panna, która zachowuje się jak stereotypowa żona alkoholika/damskiego boksera, albo wszystkie ff z gatunku omegaverse, w którym ludzkie relacje opierają się na zasadzie "ten, kto wkłada jest panem, a ten, kto rodzi dzieci, jest nic nie wartym śmieciem". A pamiętasz Hydra Trash Party i wszystkie posty, które tak naprawdę opierały się na wymyślaniu coraz to fantazyjniejszych scenariuszy gwałtów na panu B.? Jest to niepokojące samo w sobie, ale gdy doda się do tego fakt, że Bucky jako WS był tak naprawdę na poziomie emocjonalnym dziecka to staje się to jeszcze bardziej obleśne. 
No ja wiem, ale dlaczego właśnie mały i chudy Steve o ciele dziecka, a nie ten dwumetrowy o figurze szafy trzydrzwiowej?
James, piszczenia, piszczenia. Autokorekta chyba, nawet nie zauważyłam. Weź omijaj, jak czasami piszczysz w durnym sklepie. Loteria.
No to jak omijasz wykrywacze? Włazisz oknem, skoro drzwiami nie da rady?
Mi też nie chodziło o rozkminy egzystencjalne. Pytałam ogólnie. Zrób sobie dzienniczek. Serio. Zapisuj sytuacje, myśli, które im towarzyszą i próbuj nazywać to, co czujesz. Wydaje się głupie, ale działa. Nie mogę się nadziwić, dlaczego ludzie wiecznie łażą naokoło problemu, nawet o niego nie zahaczają, i rzadko dociera do nich, że najprostsze i najmniej skomplikowane rozwiązania są zazwyczaj najskuteczniejsze. Jakby szukali potwierdzenia swoich obaw w czym tylko się da. Ty chyba też tak masz.
Cicho. Ma znaczenie. Bo tak.
Meh, a tak liczyłam, że powiesz, że całokształt twórczości. Przewalone to masz na całym świecie, ale to przecież nie wyklucza tego, że mógłbyś zacząć zbierać plusy. Myślę, że dałoby się to jakoś przekombinować, żeby chociaż trochę wyszło na twoje.
/Cóż, sklepy odwiedzam zazwyczaj dopiero po zamknięciu i odłączeniu alarmu, więc akurat to nie jest dla mnie jakiś wielki problem. I żebyś wiedziała, że tak, często wchodzę oknem. Ostatnimi czasy nawet częściej niż drzwiami. Takie skrzywienie zawodowe.
/Żebym jeszcze wiedział, jak nazwać to, co czuję. Wszystko byłoby o wiele prostsze. Mogę to opisywać, mogę nawet narysować, ale to i tak nic nie da. Zwyczajnie nie potrafię tego nazwać, nie rozumiem tego- jeszcze a może już tego nie rozumiem i to chyba mój największy problem. Powtórzę się, a nie rozumiem tego i przez to się irytuję, wściekam jak cholera. A gdy się wściekam, to wszystko psuję. 
/Dobrze, ma znaczenie. A mogę wiedzieć jakie, czy to jakaś tajemnica?
/To naprawdę długa i rozdrobniona lista. Rozbiłem "całokształt twórczości" na punkty istotne i te mniej istotne, jeśli można to tak nazwać. I nie zgodzę się w tym, że mam przewalone na całym świecie. Tylko w jakiś stu czterdziestu ośmiu państwach. To nie cały świat. Widzisz? Widzę pozytyw.
/Przekombinować tak, by wyszło na moje? Liczy się argument, że miałem wtedy IQ wytresowanego psa? To już coś.

2 komentarze:

  1. Pożałuję że zapytam. Co to jest Hydra Trash Party?

    OdpowiedzUsuń
  2. N, te całe Hydra Trash Party jest cholernie niebezpieczne. O ile jestem w stanie zrozumieć bardzo, ale to bardzo wybujałą wyobraźnię, tak nie mogę zrozumieć idei tego przedsięwzięcia. To bezapelacyjnie ryje psyche. A jeszcze bardziej ryje psyche, która jest już zryta, a takich tam zapewne nie mało. Nawet ja, mając swój mały bagaż doświadczeń, twierdząca, że mało co mnie zadziwi, otwierałam gębę z niedowierzania i obrzydzenia. A najbardziej boli i przeraża fakt - przynajmniej mnie - że do tworzenia tej jakże spójnej na jakimś poziomie "opowiastki" wykorzystuje się zabiegi, które nadają temu wszystkiemu szczyptę realności. Tam jest dosłownie całe ICD-10 wszystkich dziedzin. Dobra, może 3/4. Chore, odrażające i moim zdaniem nie powinno istnieć.
    Ohydne to, co powiem, ale tu może chodzić właśnie o tę dziecięcą figurę Steve'a, jak już tak o obrzydliwościach internetów gawędzimy.

    James, a jak nie ma okien?
    Właśnie nazywasz, nie wiem czy zauważyłeś.
    Ciemno, zimno, pochmurno, wiatr, choróbska naokoło. Rośnie frustracja. Albo u niektórych wisielczy nastrój. Tak, wiem, zimno ci nie przeszkadza, ciemność też nie, wiatr też nie (chociaż martwię się o twoje włosy), a psikać to raczej nie będziesz jeszcze przez parędziesiąt lat.
    Bardzo to pocieszające. Całe czterdzieści sześć państw ma cię w dupie, bo o tobie nie słyszało. Nie no, bardzo dobrze, że chociaż taki pozytyw wynalazłeś. Gratuluję, to już drugi w ciągu paru dni.
    Sam sobie odpowiedziałeś. Jeśli trafisz przed sąd, to i tak - znając twoje szczęście - trafisz na takich biegłych, że uznają cię za poczytalnego w momencie popełniania czynów, i jeden wielki ch* z tym, że minęło parędziesiąt lat, trochę wyprał ci ktoś orzeszka - co tam. W sumie to pewnie sam sobie wyprałeś, a do tego zapewne uznają, że dobrze się przy tym bawiłeś. Przecież to jasne, że sam się zgłosiłeś do rozgrywek o puchar najstraszniejszego i najskuteczniejszego mordercy. Ot, taki tam sport. O ile ktoś wpadnie na pomysł z biegłymi.
    Kombinuj, żeby wyszło na twoje.

    OdpowiedzUsuń