12 grudnia 2015

Astrid Löfgren

Clint, ten Budapeszt? Owiany legendą Budapeszt? Ma ktoś jakieś konkretne propozycje, jak można by to załagodzić?
/Fakt, zdarzyło się nam wtedy... trochę przesadzić, ale żeby od razu owiany legendą? Już mi tak nie schlebiaj.
/Oczywiście, że mamy jakieś propozycje i to nawet całkiem sporo. Zazwyczaj lądują one jednak w koszu, a my zabieramy się za wymyślanie kolejnych, które są mniej do niczego niż poprzednie. Jak widać, nie idzie nam zbyt dobrze.
James, właśnie wyobraziłam sobie ciebie z pudlem od trwałej na głowie. To boli. Dobrze zamierzasz, nie kręć.
"Łatwo dostępne"? A co w tych czasach nie jest łatwo dostępne? Nie uważasz, że to trochę jak wymówki? Wiesz, że to ci szkodzi, nie smakuje ci, a mimo to nie wysilisz się, żeby zdobyć coś chociaż trochę mniej toksycznego i może trochę smaczniejszego. Tego nie jestem w stanie zrozumieć, ale być może masz jakieś tam swoje powody oprócz łatwego dostępu.
Albo wszystkiego po trosze. Ciężko ocenić coś na podstawie samego tekstu pisanego. Gdybyś to usłyszał i zobaczył wyraz twarzy, to pewnie byłoby łatwiej wyłapać, co rozmówca chce przekazać. Ton głosu, mimika i te sprawy. Chyba że z kontaktem twarzą w twarz i interpretacją treści też masz problem, to co innego, ale skoro sam zauważasz poprawę, to raczej dobra droga. Ładnie przepraszam za tą całkiem nieświadomą i perfidną aluzję.
Meh, a już myślałam, że dali sobie siana chociaż na parę dni. Śledzą cię czy coś?
/Wierz mi, że jadłem i piłem rzeczy o wiele, wiele gorsze od tego, więc smak nie jest akurat jakimś wielkim problemem. Właściwie jest najmniej ważny. I może wymyślam sobie teraz wymówki, może nie, ale fakt, że mogę dostać je na nawet na podrzędnej stacji benzynowej pośrodku niczego, jest dla mnie ważny. Wchodzę, biorę to, co chcę i wychodzę. Nie muszę tracić czasu, nadkładać drogi, szukać odpowiedniego sklepu czy odpowiednich ludzi. Pójście na łatwiznę to nie zbrodnia?
/Nie będę zaprzeczać, kontakty twarzą w twarz nadal są dla mnie dość problematyczne i staram się ich unikać. Nie lubię rozmawiać z ludźmi, co poradzę.
/Teraz to już sobie ze mnie żartujesz, nie?

1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że nie straszysz przy okazji ludzi swoją obecnością, bo domyślam się, że daleko ci do uczciwego klienta, grzecznie stojącego w kolejce z przygotowanymi pieniędzmi w dłoni.
    Nie lubisz, bo boisz się oceniania z góry na przykład?
    Nie.

    OdpowiedzUsuń