Mam nadzieję, że nie straszysz przy okazji ludzi swoją obecnością, bo domyślam się, że daleko ci do uczciwego klienta, grzecznie stojącego w kolejce z przygotowanymi pieniędzmi w dłoni.
Nie lubisz, bo boisz się oceniania z góry na przykład?
Nie.
/Zazwyczaj moje zakupy wyglądają tak, że znajduję sklep z gatunku wszystkiego po trochu, wchodzę tylnymi drzwiami, odłączam alarm, czasem omijam też ochronę, biorę wszystko, czego potrzebuję i kulturalnie wychodzę. Więc spokojnie, nie straszę przy tym ludzi. Chyba, że jestem zmuszony wejść do jakiegoś sklepu w godzinach otwarcia. Wtedy to już inna sprawa. Ale się staram. To już coś.
/To nie tak, że ja się tego boję. Raczej... dobra, może trochę. Nie nadaję się do nawiązywania relacji z ludźmi i tyle, bo w końcu i tak wszystko schrzanię. Jestem społecznie niekompetentny, taka jest moja opinia.
/Pomyślmy więc w ten sposób - masz miot psów, w których pokładasz spore nadzieje. Chcesz, by stały się czempionami, przyniosły ci zyski. Ale coś idzie nie tak, większość psów zdechła, pozostał ci tylko jeden. Wkładasz więc kupę kasy w jego szkolenia i trenujesz go, by był najlepszy, bo na tym zyskasz. Ale pewnego dnia ten pies ucieka, bo ktoś go nie dopilnował. Wiesz, że wiele osób chce położyć na nim łapy, więc robisz wszystko, by znaleźć go przed nimi, bo jest dla ciebie cenny. Życie ci się sypie, więc kundel jest ci potrzebny, bo pomoże odbić ci się od dna. No bo cóż, Hydra ostatnimi czasy zdaje się prząść coraz gorzej. Jaka szkoda.
Jak na ciebie ludzie reagują, kiedy już musisz wejść w godzinach otwarcia?
OdpowiedzUsuńA próbowałeś? Bo wiesz, może być jeszcze tak, że po prostu kontakty z ludźmi uważasz za zbędne.
Jakbyś nie mógł porównać się do królika, eh. Nie no, to akurat rozumiem. Znaczy te ich intencje. Po prostu ślepo liczyłam, że może litościwie dali ci trochę spokoju. Dalej jakoś się specjalnie nie kryją ze swoją obecnością? Pamiętam, że ostatnio - znaczy wtedy, kiedy ostatnio o to pytałam - poznawałeś ich po mundurach, zgadza się? Teraz też tak jest?