Sam, bardzo skromnie. Skopcie, należy im się.
Pewnie długa ta nitka, co? Jak by nie było, Steve raczej nie odpuści. Aż się boję, co będzie, kiedy szanownego uciekiniera znajdziecie. Albo on znajdzie was, chociaż nie wiem, czy taka opcja też się liczy.
/Długa i piekielnie poplątana, ale jednak jest i przy odrobinie zawzięcia zaprowadzi nas do kłębka. Cap ma nadzieję, że się uda, a teraz jest mu ona naprawdę potrzebna. I muszę przyznać, że nie wiem, co byłoby teraz dla niego lepsze - urwanie się śladu, czy znalezienie Barnesa.
James, nie lubisz czy się tego boisz?
Cóż, przynajmniej jest solidny. I dobrze w nim wyglądasz.
Jedno lustro wystarczyło? Matko, nie wyobrażam sobie grzebać czymkolwiek w ciele. Jeszcze pół biedy, kiedy robi to ktoś inny i przy znieczuleniu, ale tak samemu... Straszne.
Mógłbyś mi zrobić tę przyjemność i chociaż raz przyznać? Ładnie proszę.
/Musisz dopowiadać coś do wszystkiego, co powiem? Czy stwierdzenie "nie lubię" naprawdę nie może zostać stwierdzeniem "nie lubię"? W tym przypadku tak właśnie jest. Ostatnie lata spędziłem albo ubrany w mundur, albo nagi*
/No tak, bo przecież to, że "dobrze w nim wyglądam" jest najważniejsze. Wiesz, na pewno zaprojektowano go tak, by cel przed śmiercią mógł sobie jeszcze popatrzeć. Gość, który go projektował widocznie miał jakiś fetysz. I cóż, fakt, że to wcale nie jest tak nieprawdopodobne, jest dość... niepokojący.
/Jedno wystarczyło, całkowicie. Elastyczny ze mnie człowiek, więc poradziłbym sobie jakoś nawet bez lustra. Tak po prostu było wygodniej. Nie zmienia to jednak tego, że nie było zbyt fajnie. Wierz mi, nie było.
/A jak grzecznie to zrobię, przestaniesz wypominać mi ruletkę? Albo dobra, niech ci będzie. Masz rację. Szczęśliwa?
*N: I tutaj ciekawi mnie jedna rzecz - w przypadku Bucky'ego i np. takiego Leo wyraźnie widać było, że w krio trzymani byli całkowicie nago. Ale kobiety np. Yelena, były w pełni ubrane. Cóż za dyskryminacja!
Sam, co masz na myśli mówiąc, że jest mu teraz naprawdę potrzebna nadzieja? Steve się podłamał czy co?
OdpowiedzUsuńJames, dopytuję. Lubię dopytywać, a że z tobą nigdy nic nie wiadomo - mam kolejny powód. Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?
Okej, z tej perspektywy już nie wyglądasz w nim dobrze.
Wierzę, nie trzeba mnie przekonywać. Jak mówiłam - straszne. Nie wiem czy ci współczuć, że tyle możesz znieść, czy podziwiać. Przywykłam do obrazu mężczyzny walczącego o życie, kiedy rozetnie palec, albo kiedy temperatura ciała przekracza trzydzieści siedem stopni. Chyba jednak szacuneczek, Buck.
Aż tak często jej nie wypominam, bez przesady. No, powiedzmy.
Ooo, skasowało mi fragment do ciebie, N :/
OdpowiedzUsuńA może to jakaś forma dobrego wychowania? Wiesz, szacunek do kobiet i te sprawy.