10 stycznia 2016

Mad Aleks

Twój top pięć najbardziej i najmniej lubianych w filmach i serialach Marvela to...? 
Top pierwszy:
1) Wystarczy rozejrzeć się po blogu, by przewidzieć to, do kogo należeć będzie pierwsze miejsce: Bucky Barnes aka Winter SoldierUwielbiam gościa za całokształt - za biografię, charakter, badassowość, ramię, sposób walki, nawet za włosy, które bez względu na zaciętość walki, którą toczy, zawsze wyglądają dobrze.
2) Lance Hunter. Za zawziętość, głowę na karku, poczucie humoru i za akcent. 
3) Steve Rogers aka Captain America. Nie potrafię tego uzasadnić, serio. Steve ma w sobie coś takiego, że po prostu go lubię i już. A jeśli to Steve od braci Russo - nie mogę oderwać wzroku od ekranu. 
4) Bobbi Morse aka Mockingbird. Za to, że potrafi skopać tyłki dziesięciu agentom Hydry na raz, a w między czasie mogłaby dać im jeszcze wykład z biochemii.
5) Scott Lang aka Ant Man. Bo gość jest super. I tyle :P

Top drugi:
1) To miejsce także nikogo nie powinno zdziwić - Natasha Romanowa aka Black Widow. Aż nie chce mi cię tego uzasadniać, bo wyszedłby mi esej.
2) Grant Ward. Twórcy na siłę przeciągają wątek postaci, a zrobienie z niego zombie pojemnika dla wszechmocnego Inhumana w ciele glizdy, było gwoździem do trumny.
3) Daisy Johnson aka Skye. W komiksach naprawdę lubiłam postać, ale jej serialowa odpowiedniczka do Mary Sue pełną gębą.
4) Loki. Rozpieszczony księciunio z masą kompleksów i zaburzeń. Tyle o nim sądzę.
5) Peggy Carter. Jej postać zwyczajnie mi się przejadła i mam jej serdecznie dosyć. Ostatnio pojawiała się w niemal każdym filmie (choćby i wciśnięta na siłę), w Agentach i własnym (przy drugim obejrzeniu już wcale nie tak dobrym) serialu. 

3 komentarze:

  1. Ten ból, kiedy uświadamiasz sobie, jak twórcy Marvela zniszczyli postać Lokiego. Zmarnowany potencjał na przeniesienie go na karty komiksów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmowy Loki ma jedną zaletę - pana Hiddlestona, który jest naprawdę dobrym aktorem. W pierwszym "Thorze" postać była jeszcze całkiem całkiem, ale Whedon strasznie spłaszczył go w "Avengers" i tak ratował go już tylko pan Tom. A komiksowy? Szkoda słów. Naprawdę sądziłam, że stać ich na więcej.
      Ale za to bardzo lubię Lokiego z "Kłamcy" pana Ćwieka.

      Usuń
    2. W filmach da się go znieść, ale w komiksach go nie mogę przeboleć... Hiddlestona ratuje go swoim wyśmienitym aktorstwem.

      Zobaczenie takiego Lokiego, jaki został pokazany w Kłamcy, byłby czymś zupełnie nowym i przełamaniem dotychczasowej konwencji. ;)

      Usuń