6 marca 2016

Astrid Löfgren

N, naprawdę ciężko sobie taką walkę wyobrazić. Przynajmniej ja nie potrafię. Fury, literówka się wkradła :)
Wielką mam ochotę, żeby o mamusię wypytać, ale jednak powstrzymam się i poczekam.
Czuję, że to będzie piękne. 
/Może i Bucky z MCU aspiruje do zostania najgorszym zabójcą, jaki chodził po tym świecie (skepścił wszystko - Fury'ego, Steve'a, Sama, Natashę, znowu Steve'a, a w CA:CW jeszcze Tony'ego, więc...), ale jego komiksowy odpowiednik spokojnie dałby sobie radę. Zwłaszcza, gdyby miał te wszystkie bajery, które wynikają z bycia super-żołnierzem. Musiałby się przy tym porządnie nagimnastykować, ale gdyby musiał, dałby radę. Tym bardziej, że Bucky od najmłodszych lat zdawał się mieć zaprogramowane (tak, trzeba znaleźć synonim), że musi chronić tych, na których mu zależy. I tego nie zmieni żadne pranie mózgu.
/Powiem tylko tyle, że mamusia żyje. Pojechała na wakacje. Takie na koszt państwa. Bardzo, bardzo długie. 
James, które szczegóły masz na myśli? Nie wiem, czy to odnosi się do przeszkolenia czy do pytania o metody radzenia sobie z bólem. Jeśli do pierwszego - żadnych historii nie wymagam, nie pytam o nie, nie chcę wiedzieć. To kwestia nazewnictwa, nic więcej.
Przełóżmy to na język definicyjny: tak bardzo kocham siebie i mam w dupie innych, że nie chcę umrzeć, choć wiem, że powinienem, bo mi się to, kuźwa, należy. Tak właśnie myślisz?
/A to nie jedno i to samo? No fakt, nie do końca. Raczej jedno wynika z drugiego, bo gdyby nie to przeklęte przeszkolenie, nie potrafiłbym wstać i pójść dalej. Ludzie się tak nie zachowują. Ludzie czują ból, kierują się instynktem samozachowawczym, ich wola przetrwania opiera się na czymś... innym. Dlatego powtarzanie sobie tego wszystkiego, co mi wpajano, pomaga. Wiem, że z jednej strony jest to złe, szkodzi mi jak diabli, bo powinienem raczej próbować o tym zapomnieć, ale z drugiej strony jest to dobre. Naprawdę. 
/Nie do końca. Wyrzuciłbym raczej fragment o "tak bardzo kocham siebie". Reszta raczej się zgadza.

1 komentarz:

  1. N, wiem, że w komiksie na pewno dałby sobie radę, tylko nawet takie rysunki ciężko mi sobie wyobrazić. Filmowy - być może też dałby radę, toć to człowiek wielu talentów, więc kto wie, może obudziłby się w nim instynkt solisty baletu i gimnastyka.
    Okej, "bardzo, bardzo" brzmi jak sugestia, więc to może być coś ciekawego.

    James, nie to samo, bo pytałam o inne metody. Sprecyzuję - nie chodziło mi o przeszkolenie, tylko coś, co niedawno odkryłeś i pomaga znieść ból. Jedzenie kilogramów czekolady na przykład. Sądziłam, że wola przetrwania zawsze wiąże się z utrzymaniem życia, nawet w twoim przypadku. Chyba, że chodzi ci o coś zupełnie innego. Pomocne jest na pewno, czy dobre - nie powiedziałabym.
    Więc kim według ciebie jest egoista? Bo według mnie jest to ktoś, kto siebie nadmiernie obdarza miłością, w konsekwencji czego swoje dobro stawia ponad dobro innych.

    OdpowiedzUsuń