22 kwietnia 2016

Astrid Löfgren

N, jej wątek moim zdaniem nieźle schrzanili, a do tego jego urwanie pogorszyło tylko sprawę. Naprawę zapowiadała się świetnie, kreowali ją na dziewczynę z marzeniami, zaciętą i gotową do pracy, a wyszło jakby była pierwowzorem Chinki, niezdecydowaną panieneczką, która chciała bawić się w wojnę i okazjonalnie w dom. Chyba nie chciałabym jej powrotu. Przynajmniej nie takiego, że wróci jak gdyby nigdy nic.
Wcale nie przesadzasz, bo ona naprawdę sprawia takie wrażenie. 
/Tak właściwie to do teraz nie wiem, dlaczego ona tak naprawdę odeszła. Porunn chciała być wojowniczką, jak sama mówiła - chciała być jak Lagertha, ale odechciało jej się już przy pierwszej bliźnie. Z dzieckiem podobnie, choć tutaj Bjorn nie był lepszy. Kiedy Porunn odeszła, dziecko z automatu zaczęło mu wisieć. Ja rozumem, że wtedy były inne czasy, że Bjorn to wiking z krwi i kości, że synowie byli ważniejsi, ale wypadałoby chociaż zainteresować się tym, czy dziecko ma jakąkolwiek opiekę. Gdyby Ragnar był tym samym facetem, który opłakiwał śmierć Gydy (Gidy?), przemówiłby mu do rozsądku. 
Maria, czyli tak jakby puszczacie ich w świat, a nie trzymacie w jednym miejscu, zgadza się?
/Zależy od danego osobnika. Nie wszystkich możemy puścić wolno, ponieważ stwarzaliby zagrożenie. Czasem trzeba podejmować inne środki bezpieczeństwa. Nie wykluczając eliminacji.
James, wiesz, zupełnie inaczej jest, kiedy tych szpilek nie możesz nosić, a ci się podobają, lubisz je. Jednak się chce je założyć od czasu do czasu i kiedy już się zdarzy, można poczuć się naprawdę świetnie. Normalnie, powiedziałabym. Jasne, jakiś zły wpływ mają, ale o tym powinno się trąbić kobietom noszącym je nieustannie. W imię sukcesu? Pasji?
Czyli dalej stoisz przy tym, że nie dasz się nikomu schwytać żywcem. Okej.
Przydałoby ci się coś takiego. W innej formie, ale jednak.
Co z tym zrobisz to już twoja sprawa. Chodzi mi o to, że zaszufladkować kogoś jest bardzo łatwo. O tym powinieneś wiedzieć najlepiej.
Oczywiście, że tak. Nic tak dobrze nie wpływa na reklamę jak bunt.
/I tak nie rozumiem, jak można "poczuć się naprawdę świetnie" chodząc na czymś takim. Do teraz zastanawiam się, czy te kobiety chodzące po zamarzniętych ulicach na kilkunastucentymetrowych szczudłach, były bezmyślne czy były masochistkami. Bo na wygodne to zdecydowanie to nie wyglądało. Ale co ja tam wiem.
Pasja? Czy coś takiego jest warte pasji? Choć ten balet, z którym miałem do czynienia, różnił się jednak o takiego... no, normalnego, którego zwykle uczą, więc jednak nie mogę oceniać.
/Nie, nie dam. Jeśli chcą mnie wziąć, proszę bardzo. Ale po moim trupie.
/Nie zaprzeczę, że tak, przydałoby się. Ale sobie tego nie wyczaruję, więc muszę zadowolić się tym, co mam.
/Czasem bywam hipokrytą. Co poradzę? Idealny nie jestem.

1 komentarz:

  1. N, musiałabym obejrzeć jeszcze raz odcinek, w którym jej już nie ma, i parę wcześniejszych, bo też jest to dla mnie zagadką. Cóż, raz zobaczył, że Aslaug się nią zajmie i widocznie wystarczyło. Jak dla mnie to trochę niepoważne, ale liczę jeszcze, że adekwatnie zareaguje, a nie tylko machnie ręką z miną „No trudno, zdarza się, zrobię następne.”
    Tak btw. – znalazłaś jakieś nowe ff na horyzoncie godne polecenia?

    Maria, inne znaczy jakie? Zostają w tych przejściowych ośrodkach? Eliminowanie jest dość… kontrowersyjne. Jakie masz zdanie na temat takiego rozwiązania?

    James, bo można. Ja od paru lat nie mogę nosić, a kiedyś szpilki bardzo lubiłam. Kiedy zdarzy mi się założyć, czuję się właśnie świetnie, bo – uwaga, skup się – lubię je. To jest chyba proste do zrozumienia, nie? Jak ktoś nie lubi to nie poczuje się w nich dobrze. Logiczne. Nie no, po zamarzniętych ulicach to już jednak przegięcie. Zabić się można.
    A co cię to boli, że ktoś ma takie zajęcie a nie inne, traci zdrowie czy nie? Baletnica ma problemy ze stopami, murarz czy ktoś inny z dłońmi, urzędnik z nadgarstkami, psychiatra nierzadko z psychiką. Ryzyko wpisane w zawód. Wyzwanie, którego ludzie się podejmują.
    Nawet gdyby twój ulubiony blondwłosy pan w niebiesko-biało-czerwonym wdzianku i wielkim frisbee w tych samych barwach w ręce stał gdzieś obok w takim momencie, w którym ktoś miałby cię właśnie złapać? No, już to widzę.
    Nie wiem czy to hipokryzja. Myślę, że po prostu nie patrzyłeś na to od strony szufladkowania właśnie. Takie twoje prawo.

    OdpowiedzUsuń