25 kwietnia 2016

STUCKYHOLICZKA

To jest trochę zastanawiające - większość osób woli pisać dramy, albo że jakieś happy ending kończy dramę. Tak jakbyśmy nie dopuszczali do siebie, że może być szczęście ot tak xD Haha spróbuj kiedyś, tak choćby do szuflady potrenować xD
/Zwyczajnie nie potrafię wymyślać szczęśliwych zakończeń, które nie byłby sztuczne i wymuszone. Nie potrafię i już, ale faktycznie może mieć w tym winę to, że zwyczajnie nie wierzę w "żyli długo i szczęśliwie" bez żadnego ale. A poza tym – Bucky i happy end to oksymoron. Ten gość nigdy nie będzie mieć prawdziwego szczęśliwego zakończenia, bo to zwyczajnie nie wpisuje się w koncepcję jego postaci. Nie i już. Jego przyjaciele giną, jego życie sypie się raz za razem, raz za razem, nieustannie obrywa po tyłku i nie ważne jak będzie się starał, wszystko i tak zawsze będzie się sypać. Przez chwilę będzie dobrze, ale za chwilę zdarzy się coś, co zrujnuje wszystko.
Dobra, chowam nóż. Ty jesteś uzbrojony a ja nie, więc strefę komfortu masz zachowaną.
Proszę cię. Nie mam czegoś takiego jak strefa komfortu. Mam za to coś takiego jak lekka paranoja.

1 komentarz:

  1. Teraz to człowiek we wszystkim doszukuje się jakiegoś "ale" a to czasem niszczy/psuje/nagina xD Ale nie powiem, sama mam, że nie ma nic bez niczego choćby w podtekście, ale zawsze o coś chodzi. Taki okropny świat..
    Wiesz, w swoim świecie możesz mu raz dać to szczęście bez jakiś wielkich ekscesów xD


    Każdy ma swoje paranoje, wiesz?

    OdpowiedzUsuń