26 czerwca 2016

Anonimowy

N, długo już śledzę Twojego bloga, a jeszcze nie zadałam żadnego pytania. Skąd wzięła się u Ciebie ta miłość do pana Barnesa? Jestem bardzo ciekawa odpowiedzi ;)
/Cóż, na pewno nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Na początku Bucky nie bardzo mnie interesował, bo nie przepadałam za dziecięcymi pomocnikami. Właściwie to wciąż w większości za nimi nie przepadam, ale w Bucky'm urzekła mnie ta jego zawziętość, której na początku nie zauważyłam. Facet ma pod górkę od urodzenia, właściwie nie miał dzieciństwa, zabijał dla Amerykanów, zabijał dla Rosjan, a jego życie sypało się raz za razem. Serio, jeśli przez chwilę jest dobrze, to za moment wszystko się sypnie. Ale on cięgle się podnosi i idzie naprzód, mając gdzieś to, że za chwilę znowu życie podrzuci mu pod nogi kłodę, o którą się potknie. Jeśli jest bardzo źle, będzie się nad sobą użalał i próbował zapić się w trupa, ale potem i tak ruszy tyłek, by zrobić to, co do niego należy, rzucając przy tym bluzgami i kopiąc wrogów po twarzach. I za to go lubię. 
Steve, jeśli mógłbyś cofnąć się w czasie i naprawić jedną rzecz w swoim życiu, to co by to było?
/Tylko jedną? Chciałbym zmienić tak wiele rzeczy, że aż nie potrafię wybrać tylko jednej z nich. Chociaż... Może powiedziałbym "Buck, wracaj do domu"?
ZŻ, jak oceniasz swoje przygotowanie do wypełnienia następnych rozkazów?
/Wypełnienie rozkazów i sukces misji to priorytet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz