12 maja 2017

Astrid Löfgren

N, łobuz kocha najmocniej! One się w nich tak zakochują, bo potrafią docenić ich kunszt w zdobywaniu kobiety.
I oby trafiła na mój dobry humor ta niewiasta. 
/Jest taka ksiónżka (bo książką nie można tego nazwać, zwłaszcza jeśli po korekcie prezentuje się tak) pt. „Dziewczynę wilkołaka. I jeden maczo opisany jest przez ałtorkę tak „Miał w sobie coś z uwodziciela, który wie jak zbajerować, żeby dostać to, czego chce. A jak wyglądał ten "bajer"? A tak: - O, Anka widzę, że masz nową koleżankę - i dodał kierując wypowiedź bezpośrednio do mnie - niestety, nie jesteś w moim typie. Nie staje mi na twój widok. Nic nie iskrzy. Jesteś za płaska, nie lubię rudych. No, za wysoka, bo ja wolę niższe partnerki, łatwiej nimi manewrować i przy zabawach oralnych. I ta długa spódnica działa na mnie antyseksualnie. Ma chłopak gadane, prawda? Nic, tylko się na niego rzucić. I muszę, muszę wrzucić jeszcze ten cytat: Jego język podróżował po moim udzie, wprost do głębokiego tunelu, zalanego różowym strumieniem soków. Zanim zszedł do środka tej miłosnej kopalni [...]". Do tego dowiedziałam się, że antydepresanty są gorsze od narkotyków i wywołują urojenia, a sperma wilkołaka stale spowalnia starzenie. Że też ludziom nie wstyd wydawać takich rzeczy. Ale przynajmniej podniosło mi to samoocenę :P I jeszcze ta okładka!
Ian, trudno ci było znaleźć odpowiednie osoby, które ci pasowały, a ty czułeś się wśród nich swobodnie?
 Kiedy byłem dzieckiem, to owszem, nie było zbyt łatwo, ale później? Znacznie łatwiej, ponieważ zwyczajnie wiedziałem już, gdzie mam szukać takich osób, a fakt, że przeskoczyłem kilka klas i zdecydowanie częściej obracałem się w towarzystwie starszych tylko pomógł. Więc nie tak trudno.
Steve, mi by może pomogło, tobie niekoniecznie.
 W jakimś sensie by pomogło. Miałbym już pewną wprawę także i w tej roli, a to plus.
Bucky, e tam, zawsze motywację "koledzy to mają" można dobrze uargumentować. 
 Nie mówię, że nie. Argumenty to podstawa, więc jeśli są dobre, a cała sprawa jest sensowna, to po co na siłę się kłócić i brnąć w "nie, bo nie".

1 komentarz:

  1. N, to jest książka? Taka drukowana? Papierowa? Prawdziwa? Ja pierdolę, bo nie wiem, jak inaczej się wysłowić w tej kwestii. Opis seksu na poziomie powiedzenia o pociągu/tramwaju jadącym na pętlę. Antydepresanty wywołują urojenia? Aha. Chciałoby się powiedzieć, że taka sperma mogłaby być przydatna, ale brzmi to tak obrzydliwie, że aż powiem, że już wolę lód Bunia, to na pewno brzmi lepiej.

    Ian, czyli twoi znajomi są od ciebie starsi?

    Steve, wprawa w byciu dziadkiem dorosłej osoby, a dziecka, to jednak różnica.

    Bucky, ja tam lubię się w ten sposób kłócić. Mam jakąś dziką satysfakcję, kiedy drugą stronę łapie coraz większe wkurwienie po każdym "bo nie". Ale może to dlatego, że jestem kobietą, a ten argument chyba w większości używany jest przez kobiety.

    OdpowiedzUsuń