20 maja 2017

Astrid Löfgren

N, e tam, czworokącik bez fabuły, ot co.
Bo w MCU tak ją przedstawiają. No patrz, jak chociażby po śmierci Fury'ego cierpiała. Jaka dobra była, po dała papiery Steve'owi na temat Bunia. Jaka genialna, bo każdemu ratowała tyłki. Nawet ja - a znawca ze mnie żaden - wiem, jaka ona jest w komiksach. Wystarczy mieć oczy i parę zeszytów, a film odłożyć na bok, żeby się przekonać.

Z większością rzeczy się zgadzam. Mam wrażenie, że autorka artykułu poczuła się bardzo urażona tą "bestselerową" pozycją i trochę przez pryzmat swojej choroby i własnych doświadczeń ją ocenia, czemu jednak nie mogę się w żadnym wypadku dziwić. Był tam zarzut co do tego, że ChAD nigdy nie była nazywana psychozą maniakalno-depresyjną. Otóż była. W zamierzchłych czasach, ale była. Na siłę mogłabym wynaleźć wytłumaczenie, że był to zabieg specjalny, by ChAD czy też zaburzenie afekt.-dwubieg. nie przeszło do popkulturowego i społecznego obiegu, jak to było z histerią. Histeria stała się tak popularna, nie tylko jako zaburzenie, ale też słowo, że z tej nazwy zrezygnowano. To samo z imbecylizmem, debilizmem i innymi. Ale wiem, wytłumaczenie cholernie na siłę. Pasowałoby, gdyby coś zostało o tym wspomniane w tym "dziele". Coś mi się wydaje, że w tej książce pani M. chodziło jednak głównie o psychozę poporodową (ryzyko wzrasta, gdy ma się ChAD - zdiagnozowane czy nie, albo inne zaburzenia afektywne. No i taki poród jest wyzwalaczem na dzień dobry), tylko nie potrafiła wczuć się z jednej strony w pacjentkę, a z drugiej w lekarza (no bo przecież ciężko zasięgnąć opinii i wysłuchać historii tak chorujących, jak i leczących) i etapowo przedstawić, co się z tą całą bezdomną działo. Bulwersujące jest, że KK i CPK to promują. Nie miałam o tym pojęcia i aż nie wiem, co w ogóle o tym sądzić. Aż trudno uwierzyć, że za tak szlachetną ideą stoi tak cholerna niekompetencja. Porażka. 
/Ja ledwie dwukącik potrafię opisać, bo anatomia zgrzyta :( W czworokącie zbyt dużo kończyn jest do ogarnięcia.
/Lubię wytykać fankom piszącym Bucky/Natasha pewien zgrzyt w ich "romantycznej historii doczepionej do MCU". W ich historiach nie ma ani słowa o kasowaniu pamięci Natashy czy zmienianiu jej wspomnień (jest na to zbyt zajebista i musi przecie cierpieć po utraconej miłości). A mianowicie to, że laska chodzi ze Steve'm do muzeum, wspiera go po stracie przyjaciela, ale przez DWA LATA nie piśnie słowem, że ten przyjaciel żyje, a ona nawet wie, gdzie mogą go trzymać :P! Bo doskonale wiedziała, że WS to Bucky, ale nie powiedziała Steve'owi... bo nie. Czasem niemal czuć, jak autorki dopiero łączą kropki i dostrzegają, że coś im ta krystaliczna, piękna przyjaźń i piękna Natasha nie wyszyły. I tak, jestem podła.

/Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę na komentarze, ale tam autorka przyznała, że pomyliła się co do tego, i że już wie, że istniało określenie "psychoza maniakalno-depresyjna", ale jest ono przestarzałe, a w tekście zostało użyte w taki sposób, jakby sugerowało, że ChAD = psychoza poporodowa. Czyli do jednak błąd. Autorka tekstu udzielała się na forum Armady i tak, jak jeszcze kilka osób stamtąd, pisała o tym, że zostały potraktowane zwyczajnie chamsko. Ałtorka w swoich tekstach opisuje osoby chore tak, jakby każde z nich było stereotypowym psychopatą biegającym z nożem, i że to chorzy hejterzy (opłacani przez konkurencje grubymi tysiącami, ofcors) zmusili ją do ucieczki z kraju. A ci chorzy hejterzy zwrócili jedynie uwagę, że opisuje chorych w krzywdzący sposó. Obrzydliwie opisuje też ludzi, którzy mieli czelność nie piać zachwytów nad jej dziełami. Nawet w książkach! Q z piwnicznych recenzji została przez nią opisana jako opłacana przez konkurencję, zazdrosna, samotna, brzydka, otyła hejterka z trądzikiem nie do wyleczenia (poważnie). A autorka tego tekstu, który ci podrzuciłam, została opisana tak: "Przy czym jedna z osób na wstępie informuje cel (AłtorKasię - tak podpowiem), że ma psychozę maniakalno-depresyjną, więc jest bezkarna i wolno jej wszystko. Oczywiście cel nigdy więcej nie zaryzykuje spotkania z psychopatą w miejscu publicznym, rezygnuje więc ze wszelkich spotkań autorskich. A jeżeli już na jakichś się pojawia, rzadko, to z ochroną. Bo nie wiadomo, co takiemu psychopacie przyjdzie następnym razem do głowy, czy jedynie zbluzga, czy obleje kwasem, czy dźgnie nożem na przykład...". Ta pani z jakiś nie do końca zrozumianych dla mnie powodów ma grupę fanek, które niestety często traktują ją jak nieomylną guru. I to jest toksyczne.
Steve, chyba sporo szybciej. Według moich obliczeń, chociaż przyznaję, że orłem nie jestem, to coś około 7-8 tyg. do przodu, skoro jest półmetek. Ale najważniejsze, żeby była zdrowa. Sarah Margaret ładniej brzmi niż Kate. 
 To dwudziesty czwarty tydzień, nie półmetek. Wyraziłem się niejasno, przepraszam. I cóż, tak właściwie nie wiadomo, czego można się spodziewać po dziecku, które ma najzwyczajniej w świecie zmutowane geny. To nieco utrudnia.
 Bucky, a co, śmiać się?
 Chodzę na tę chrzanioną terapię, więc w czym problem? W tym, że mówię o tym tak, jak mi się podoba, nie jak wypada albo coś?

1 komentarz:

  1. N, kto by tam patrzył na anatomiczną poprawność.
    Nawet jak coś jest AU? Niedobra N :(
    Nie, nie zwróciłam na to uwagi. Cóż, błąd, tak, ale myślę że spod pióra kogoś innego wyszłoby to poprawnie. Ale tak to jest, gdy autor nie widział nigdy na oczy psychiatry, psychologa, osoby chorej psychicznie czy różnych oddziałów psychiatrycznych, a nawet z nikim na te tematy nie rrozmawiał, ale postanawia wymądrzać się i napisać coś tak bzdurnego. Najbardziej w tym boli patronat, bo zamiast walki ze stereotypami, mamy ich pogłębianie.

    Steve, ale na pewno twoje dziewczyny są pod dobrą opieką. Nie możesz się już doczekać, aż poznasz Sarę?

    Bucky, hm, raczej w tym, że to nieadekwatne.

    OdpowiedzUsuń