5 maja 2017

Astrid Löfgren

N, stwórzmy ruch ochrony włosów Bunia. A Meduza ma chociaż te włosy do ziemi?
Dziewczyna jest przynajmniej szczera, bo przyznała, że psychologiczne gadki są zmyślone (w sumie pojawia się pytanie, czy gadki w sensie rozmów, czy w sensie teorii). No i przy tym coś jednak musiała sprawdzać, poczytać, skoro pojawiła się tam teoria modyfikacji zachowania, pranie mózgu. To co jest w tym ff nie leży jakoś blisko tych teorii, ale jednak w którymś kościele bije dzwon, nie wiadomo tylko w którym. Mogła ją ponieść fantazja i pewnie poniosła. Zrobiła też duży błąd wciskając jakieś niestworzoną nazwę terapii, zastępującą rzeczywiście istniejące procesy, które stara się opisać. Z tematem zapoznała się prawdopodobnie pobieżnie, ale mimo wszystko to i tak jest na wyższym poziomie, niż kwiatki typu opko o najzajebistszej psychiatrze ever.

A ja i tak będę na to czekać <3
Oj cicho, lubią się! Tak po prostu! Dajmy im chwilę wiary, zanim wszystko się spieprzy, a Buckyś okaże się sukinsynem. Albo i nie.
Wiedziałam od chwili, gdy tę scenę zobaczyłam <3 Ale przyznam, że się nie zastanawiałam nad tym, że chwilę wcześniej "się nienawidzili", nawet nie pamiętam, czy zauważyłam, że takie wyznanie miało miejsce tuż przed "ratunkiem". Oni i tak się kochają <3
/Tutaj masz panią Meduzę. W serialu dodadzą pewnie CGI, ale sama fryzura i kolor są przeokropne i zwyczajnie tandetne. Przypomina mi trochę rudowłosą Morticię Addams :P
/Właśnie nie do końca wiem, co dokładnie mam rozumieć przez to, że "gadki psychologiczne są zmyślone", właśnie przez to, że coś tam jest prawdziwe, ale sprawia wrażenie jedynie przeczytania po łebkach jakiejś skróconej definicji. Zresztą, ta "najzajebistsza psychiatra ever", która nie potrafi zdecydować się co do tego, jaki ma typ zaburzenia, jest dla mnie wyjątkowo odrzucającą postacią. Momentami wręcz obślizgłą. Przeczytałam tekst do końca tylko po to, żeby to ocenić. Nie wyobrażam sobie leczyć się u kogoś, kto uważa pranie mózgu za świetną zabawę i nie potrafi przyjąć do świadomości tego, że ktoś może mieć inne zdanie. Idziesz do takiej na terapię, a ta cię wyśmiewa. Steve mówi jej, że Bucky to nie przedmiot, a żołnierz walczący o wolność, a ona wyśmiewa go i drwi z tego "jaka znowu wolność". Że tylko Steve widzi wolność, bo jest "prawdziwym amerykańskim, białym mężczyzną", a reszta cierpiała, bo Hiroszima i Nagasaki (jakby Steve miał coś do powiedzenia na ten temat, jakby była to jego wina, choć "zginął" na kilka miesięcy przed tym), a w ogóle to jej babcię zgwałcił Amerykanin, więc wolności nie było. Do tego ten  pogardliwy "prawdziwy amerykański, biały mężczyzna", gdzie pani psychiatra całkowicie pomija niewygodne fakty, jakimi jest homoseksualizm tamtego Steve'a i fakt, że przez większość życia mierzył się z panującą w Ameryce eugeniką. Boże, strzeż mnie przed takimi lekarzami, proszę. Chociaż... Może taki był zamysł? Odrzucająca postać "dobrej" lekarki, ale za to budząca momentami wręcz odwrotne emocje "zła" babka, która robi to, co jej każą, bo chce chronić córkę? Chociaż to zapewne zbyt optymistyczne założenia.

/Oj no, nie okaże się dupkiem. Nie tym razem, tak tylko wkręcałam :P
/Nope, odwrotnie - najpierw był "ratunek", potem nienawiść. I ze skruchą przyznaję, że jakoś nie zwróciłam na to uwagi, bo byłam zajęta kontemplowaniem nad tym, że dwóch wyszkolonych żołnierzy z jednostek specjalnych (z których jeden ma super-sprzęt, a drugi jest... a właściwie powinien być jednym z najbardziej skutecznych morderców świata, ale jakoś mu nie wychodzi) daje kopać sobie tyłki 15-latkowi, który ma moce od jakiś... kliku miesięcy? Tak, wiem, ma super-siłę i te sprawy, ale jednak z ich doświadczeniem to i tak wstyd :P A jak już jesteśmy przy miłościo-nienawiści - wiesz, Sam ciągle wisi na drugim blogu, więc jakby ci się kiedyś czasem nudziło, to byśmy cię nie wyrzucili :P

+ Tak btw - Sharon i "najlepszy hamburger na świecie" to kanon.
Steve, o, chyba bym się z nią polubiła. Przedwczoraj poszukiwałam najlepszych lodów na świecie, bo mi się te cholery zgubiły. No nie bądź taki skromny, ona też trafiła idealnie. A Bucky już mniej zazdrosny?
 To nie skromność, a raczej... realistyczne podejście. Wiem, że daleko mi do partnera idealnego, dlatego właśnie staram się do zmienić. A Bucky... Cóż, czasami zachowuje się trochę jak dziecko zazdrosne o młodsze rodzeństwo, ale robimy postępy i odpuszcza.
Bucky, zbyt rzadko mnie chwalisz. 
 A za co mam cię chwalić? Miałem nie kłamać, nie? Więc nie ściemniam i nie chwalę za nic.

1 komentarz:

  1. N, zacne skojarzenie. Boże, tragicznie wygląda. Jakby nie wiem... z "halołinowego" kinderparty wyjęta.
    Że co? To opko o najzajebistszej psychiatrze ever rozrosło się do rozmiarów gigaopka? A myślałam, że jednak się dziewczyna zastanowiła i poczytała trochę literatury. Jak to dobrze, że raczej tacy lekarze w rzeczywistości nie występują. Raz mi się zdarzyło mieć kontakt z dość specyficznym psychiatrą, który twierdził, że widzieć czyjąś śmierć to w zasadzie nie problem, że to ręka Boga, za którą trzeba podążać, że on jest po to, by w tym pomóc, blabla. Nie pomógł. I niedługo potem trafił na oddział w charakterze pacjenta. Później się okazało, że cierpi na schizofrenię. A więc może ta pani psychiatra cierpi na jakiś zespół, na który składają się wszystkie zaburzenia psychiczne? Bo w tych przykładach, o których piszesz, można się dogrzebać do paru rzeczy :P

    Mam teraz refleksję, w kontekście ostatnich dywagacji na temat wagi Bunia, że Parker im nieco dokopał, bo jest szczupły. Na razie się nie nudzi, bo mam przeprowadzkę na głowie. A jak mi się nudzi, to w środku nocy. A w środku nocy pewnie tam nikogo nie ma :(

    Lubię Sharon <3

    Steve, dla niej możesz być idealny taki, jaki jesteś. Wy to będziecie mieli dwójkę dzieci jednak, skoro jedno już macie.

    Bucky, łamiesz mi serce.

    OdpowiedzUsuń