James: Nie oczekuję od ciebie, że będziesz się ciągle śmiał i sypał żartami na prawo i lewo, ale tak czy siak jesteś ponury i trudno ci się dziwić.Natasha:
No ale ja nie o tym.
Co ci się najbardziej podoba w nowym życiu (jeśli mogę je tak nazwać) - o ile coś takiego jest?
Natasha: Czujesz się skrzywdzona przez los/ludzi odpowiedzialnych poniekąd za twoje życie? Czy może jesteś w jakiś sposób mu/im wdzięczna, że jesteś kim jesteś?
To nie coś, za co można być wdzięcznym. Trzeba to zaakceptować, inaczej nie da się żyć.
Bucky:
Wolność. Fakt, że nie jestem już czyjś, tylko swój. Lub przynajmniej to wrażenie, że tak jest.
W twoim przypadku chyba spostrzeżenie, James, bo dostrzegasz tę różnicę, przez co przestaje to być tylko wrażeniem. No i znowu cię pochwalę!
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że zaakceptowanie tego stanu rzeczy musi być piekielnie trudne, Natasho. Bardzo to przykre.