16 czerwca 2015

Astrid Löfgren

N, woah, to jeszcze lepsze niż flaga! :D Skoro tak ci się nudzi... :P
Aż tak to się chyba nikomu nie nudzi :P
Steve, mnie Loki niepokoi, bo w sumie nie wiadomo, co tam się dzieje.
Wydaje mi się, że niektórzy traktują otwarty konflikt jak najlepsze i najprostsze wyjście. Po co przecież tracić czas na szukanie kompromisów, prawda? Chyba wielu zadałoby sobie te pytanie.
Trudno mi sobie wyobrazić, jakim to ciosem musiało być. Myślisz czasem, że wolałbyś, żeby go rzeczywiście nie było? Próbowałeś sobie wyobrażać wasze spotkanie, gdyby już James zechciał zostać odnaleziony? 
Thor powiedział nam, że Loki nie żyje, więc raczej nie musimy się już obawiać kolejnego ataku
Myślę, że.... tak, jakkolwiek źle to zabrzmi. Chciałbym odzyskać Bucky'ego, oczywiście, że bym chciał, ale nie mogę być egoistą. Zdarzało się, że sam żałowałem tego, że udało im się mnie rozmrozić, ale nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie tego, co musi czuć on. Śmierć byłaby zwyczajnie o wiele mniej bolesna. 
Próbowałem i to nie raz. Przez pierwsze tygodnie nie potrafiłem wręcz myśleć o czymś innym. Ale Buck nie chciał i nie chce się ze mną spotkać, więc musiałem to uszanować.
James, surykatki? W sumie podobny swego czasu byłeś do surykatki. Durne rzeczy powybierałeś, faktycznie. Dobrze, że nie próbowałeś więcej tego oglądać.
Czasami miałeś trafne i ci to przyznawałam. Pamiętam dobrze historyjkę o słoniu chociażby.
Do Rosjan mam chyba wrodzoną awersję, stąd wydawało mi się, że mimo wszystko gorsi. Ale w sumie może i faktycznie mam mylne wrażenie.
Aż bym cię chciała poprosić o trzepnięcie jej porządnie z dedykacją ode mnie, jeśli byś ją spotkał, ale nie brzmi to dobrze i nie przystoi młodej damie, co nie? Wielka szkoda.
A co ty chcesz od tych słów? Normalne są. Normalnie brzmią. Konkretnie. Odpowiedziałabym raczej tak samo.
E tam, wcale bym się nie zdziwiła, gdybyś za kilka/kilkanaście lat poczuł instynkt tacierzyński. No wyobraź sobie takiego małego Jamesika. Jakież to by było urocze.
Surykatkę? Z której strony przypominam lub przypominałem surykatkę, do cholery?
Widocznie miałem jakieś przebłyski i udało mi się powiedzieć coś mądrego. Każdemu czasem się zdarza.
Jeśli ją spotkam i będzie miała takiego pecha, że przy jej boku nie będzie Rogersa, zwyczajnie skręcę jej kark. Nikt by nie widział. Nikt. Mógłbym powiedzieć, że ostatnim razem widziałem ją otoczoną bandziorami Hydry. Tak bardzo chciałem pomóc, ale nie zdążyłem. Taka strata. Taka strata...
Mi jakoś się nie podobają. Ciekawe czemu, co?
O tak, jestem przecież wręcz idealnym kandydatem na ojca roku.

1 komentarz:

  1. N, może jakaś zbłąkana, znudzona do granic możliwości duszyczka by się znalazła :D

    Steve, jego "życie" wyobrażam sobie jako codzienne umieranie od nowa.
    Dlaczego żałowałeś, że cię rozmrożono?
    Mi tam się wydaje, że prędzej czy później James da się złapać. Trochę ma już więcej oleju w głowie. I chyba poniekąd chce cię chronić, a to chyba dobrze, prawda?

    James, make-up ten sam. Nie pytaj.
    No tobie ostatnio dość często i aż mnie przeraża fakt, że równie często się z tobą zgadzam.
    Rozbawiłeś mnie. Na pewno wszyscy by ci uwierzyli. Na pewno. Przecież całe życie była twoją przyjaciółką. I przecież taki jesteś powolny. Tak, tak. Jeszcze jakbyś uronił parę łez to miałbyś wszystkich w garści.
    O taaak, bardzo ciekawe.
    Oj tam pieprzysz. Wszystko się może wydarzyć. Nigdy nie można być niczego pewnym.

    OdpowiedzUsuń