N, Steve miał gadać flagą :D Fajnie wygląda, ale okrutnie źle się czyta, więc zrezygnujmy, ale doceniam chęci! Gwiazdki sobie wyobrażam.
Chyba bardziej prawdopodobny jest zbieg okoliczności, no ale jednak ma się jakieś wrażenie, że to specjalnie.
Dobrze, poprawię się! Już ćwiczę robienie gwiazdek i od następnego razu Steve będzie mówić tekstem, na którym barwy układać będą się we wzór jego tarczy. Problem w tym, ze piszę z telefonu i u mnie układ prędzej się trochę inaczej, ale dam radę :P!
Steve, wierzysz, że rzeczywiście jest bezpieczny? W sumie Thorowi można chyba wierzyć na słowo.
Też mam taką nadzieję, chociaż sytuacja się zaostrza, czyż nie?
Jeden się boi, drugi się boi, no co z wami. Trochę jak stare, dobre małżeństwo po siedemdziesięcioletniej przerwie. Ale masz rację, robienie czegoś na siłę jest bez sensu.
Nie mam chyba powodu by nie wierzyć Thorowi. Asgard był bezpiecznym miejscem przez tysiące lat, więc raczej nadal takim jest. Przynajmniej mam nadzieję, że jest.
Z każdej sytuacji jest więcej niż jedno wyjście, więc trzeba szukać jakiegoś kompromisu lub wyjścia nie wymagającego otwartego konfliktu i przemocy. Zawsze takie jest, choć często jest trudne do dostrzeżenia i niestety, ale też do przyjęcia przez obie strony.
Dla mnie minęły niecałe trzy lata od kiedy sądziłem, że nie żyje. Dla niego pewnie niewiele więcej. Może to dużo czasu, może mało. Wszystko zależy z jakiej strony się na to spojrzy. Przed wojną nie rozstawaliśmy się nigdy na dłużej niż na jeden dzień, potem nie widzieliśmy się przez kilka miesięcy, ale na froncie byliśmy już niemal nierozłączni. Kiedyś więc te trzy lata byłyby dla mnie prawdziwą abstrakcją, ale przed rokiem byłem już niemal pogodzony z myślą, że nigdy więcej go nie zobaczę, bo odszedł razem z resztą tamtego życia. A potem wrócił, ale żaden z nas nie jest już taki sam. Może zwyczajnie nie chcemy rozczarować ani siebie, ani tego drugiego. Sam nie wiem, bo nie jestem już zbyt dobry w przewidywaniu czy odczytywaniu tego, co w nim siedzi.
James, przecież powiedziałam, że rozumiem twój opór, nie denerwuj się. Nie mówię ci, że masz kochać psy.
Można wiedzieć, co próbowałeś oglądać?
Zacznijmy od tego, że bezdomny, maltretowany i nieufny pies od razu za nieznajomym nie pójdzie. Taki instynktowny psikus. Trochę średnie porównanie. Już lepiej zwyczajnie porównać do tej sytuacji osobę bezdomną, której ktoś podaje rękę.
A wydawałoby się, że Rosjanie są bardziej "chorzy". Natalia też poniosła jakieś konsekwencje czy tego nie wiesz?
Nie wszystko stracone, zawsze można adoptować. Biologiczne też mógłbyś może mieć, gdyby się okazało, że pobrali materiał bez twojej wiedzy. Wszystko jest możliwe, a możliwości sporo.
Przebrnąłem przez wszystkie kilkaset kanałów kablówki Wilsona, ale wybrałem z tego program
o rozmnażaniu się surykatek, więc to chyba coś świadczy. Pamiętam jakiś program muzyczny, na którym nie było muzyki, jakieś reality show o dziwnej, pooperowanej rodzince i kreskówkę o żółtej rodzince, w której ojciec z zamiłowaniem do sięgania do butelki, który dusił syna. Rozrywka na poziomie, naprawdę.
To i to ssak. A czy ja kiedyś byłem mistrzem porównań czy metafor? Nie wydaje mi się, więc i tak dobrze, że choć trochę trafiłem.
Zawsze powtarzałem, że wolałem i nadal wolę Rosjan. Może i to po prostu wybór mniejszego zła, ale raczej zdania nie zmienię.
Wiem tylko, że miała wyjść za jakąś szychę z partii, więc raczej nasz mały... epizod nikomu się nie spodobał. Ale było dobre piętnaście czy szesnaście lat temu, więc wyczyścili mnie od tamtego czasu tyle razy, że całe to "zauroczenie" mi przeszło i teraz mało obchodzi mnie to, co się z nią stało.
Kto, u diabła, powiedział, że kiedykolwiek chciałbym mieć dziecko? To najgorszy pomysł jaki mógłbym sobie uroić. Zwyczajnie tak powiedziałem, bo chyba brzmi to lepiej niż "kastracja" czy "sterylizacja", prawda?
N: Bucky mówił o MTV, rodzinie Kardashianów i Simpsonach.
N, woah, to jeszcze lepsze niż flaga! :D Skoro tak ci się nudzi... :P
OdpowiedzUsuńSteve, mnie Loki niepokoi, bo w sumie nie wiadomo, co tam się dzieje.
Wydaje mi się, że niektórzy traktują otwarty konflikt jak najlepsze i najprostsze wyjście. Po co przecież tracić czas na szukanie kompromisów, prawda? Chyba wielu zadałoby sobie te pytanie.
Trudno mi sobie wyobrazić, jakim to ciosem musiało być. Myślisz czasem, że wolałbyś, żeby go rzeczywiście nie było? Próbowałeś sobie wyobrażać wasze spotkanie, gdyby już James zechciał zostać odnaleziony?
James, surykatki? W sumie podobny swego czasu byłeś do surykatki. Durne rzeczy powybierałeś, faktycznie. Dobrze, że nie próbowałeś więcej tego oglądać.
Czasami miałeś trafne i ci to przyznawałam. Pamiętam dobrze historyjkę o słoniu chociażby.
Do Rosjan mam chyba wrodzoną awersję, stąd wydawało mi się, że mimo wszystko gorsi. Ale w sumie może i faktycznie mam mylne wrażenie.
Aż bym cię chciała poprosić o trzepnięcie jej porządnie z dedykacją ode mnie, jeśli byś ją spotkał, ale nie brzmi to dobrze i nie przystoi młodej damie, co nie? Wielka szkoda.
A co ty chcesz od tych słów? Normalne są. Normalnie brzmią. Konkretnie. Odpowiedziałabym raczej tak samo.
E tam, wcale bym się nie zdziwiła, gdybyś za kilka/kilkanaście lat poczuł instynkt tacierzyński. No wyobraź sobie takiego małego Jamesika. Jakież to by było urocze.
Nawet tu Kardasziany? o.o Już niedługo to po nocach będą mi się śnić -_-
OdpowiedzUsuń