Po prostu rozmawialiśmy o osobach, od których dostałeś, a tu nagle pojawił się Steve. Wydało mi się to dziwne. Może nie przeinaczyłam, ale nie zamierzam się kłócić. Mistrzem w przeinaczaniu i tak pozostajesz ty.
Steve pojawił się w kontekście osób, którym wpieprzałem się z butami w życie. Kłóciliśmy się, nie odzywaliśmy się do siebie, groziliśmy sobie, wyprowadzaliśmy i chciałbym teraz powiedzieć, że nigdy nie podnieśliśmy na siebie ręki, ale przez Waszyngton chyba już nie mogę.
Nie warto rozpamiętywać przeszłości, Buck... James. Tego co było nie da się odwrócić, więc nie można się tym też zadręczać. Wiem, że to musi być ciężkie, w końcu nikt nie lubi zmian... aż takich zmian, ale teraz nic ci nie pozostaje jak przestać o tym wszystkim myśleć i iść dalej.
OdpowiedzUsuń