N, Deadpool raczej nie zawiedzie :D To by było dziwne, gdyby zrobiono z niego grzecznego chłopca. Jeszcze bardziej by to nie pasowało niż u Winniego.
Bo wiesz, grunt to oryginalność...
Po cichu na to liczę. Bober zobowiązuje.
Czasem Stucky wydaje się być kanonem... Co poradzisz :P Toć to BFF!
Ciągle pamiętam obraz "Deadpoola" z Genezy. To była makabra i po prostu ciężko wyrzucić to z głowy :P Jednak pamiętam także, że pierwsza część X Menów zapoczątkowała całkiem nową epokę filmów o superherosach, więc nie zdziwię się jeśli i Deadpoolowi się to uda.
Cóż, czy plagiatowanie samego siebie to nadal plagiat?
Coraz bardziej wątpić w to, że to "Secret Wars Steve and Bucky are a couple" miało być żartem. To naprawdę, ale naprawdę jedyny tego typu pairing, który zupełnie mnie nie dziwi. Oni wręcz sami się o to proszą.
James, wpłynęło to na ciebie jakoś? Nie wiem, może np. przez ten jego honor potraktowałeś go łagodniej?
Ta, sama sobie dokończę. Byłyby. Gdybyś na przykład dał sobie spokój z tą kobietą, która przecież nic złego ci nie zrobiła, jak zakładam. Mogłeś wybrać moment, gdy facet byłby sam (bo też zakładam, że skoro go znalazłeś, to musiałeś wiedzieć, że jest żonaty), a ona nie przeżyłaby przez ciebie tak ogromnej traumy, którą musiała przeżyć, nieważne czy z tym typem była dla zielonych czy z miłości. Patrzenie na śmierć bliskich jest czymś takim, co łamie na całe życie. Z pewnością coś o tym wiesz. Wielu ludzi coś o tym wie. Wiem, wielka łaska, że zostawiłeś ją przy życiu. I wiem, nie myślałeś racjonalnie.
Raz wyrwałeś się śmierci przed wojskiem?
Jest coś, co cię obchodzi oprócz zemsty?
Och, byłem bardzo łagodny. Po prostu odłączyłem cały sprzęt podtrzymujący go przy jego marnym życiu, usiadłem obok i czekałem. I bardzo, bardzo dokładnie opisywałem to, co mi zrobił. A potem zwyczajnie wstałem i wyszedłem drzwiami, mijając po drodze personel i rodzinę. Pełen spokój, biały dzień. Nikt nawet nie zauważył.
Ależ ja myślałem bardzo racjonalnie. Zaplanowałem wszystko z najmniejszym szczegółem. On nie umarł od razu. Nie. Potrafię zrobić to tak, by ofiara mogła przetrzymać jeszcze długie godziny. Mógł wiec tylko siedzieć, powolnie konać i patrzeć jej prosto w twarz. Widział więc każdy najmniejszy ruch ostrza. Jedno nacięcie za każdą osobę, którą kazał zlikwidować. Dokładnie opisywałem mu to, co wtedy z nimi robiłem. Dopiero potem podziękowałem mu za to, że sam mnie tego nauczył i pozwoliłem mu wreszcie zdechnąć, upewniając się, że cholernie go to zaboli i będzie wyć z bólu jeszcze w piekle. A tam dorwę go po raz kolejny i znów obedrę go z cholernej skóry. Jak każdego z nich.
Można chyba tak to ująć. Raz, gdy miałem siedemnaście lat i dopiero zacząłem pracować w porcie, paskudnie zachorowałem. Traciłem przez gorączkę całe dni, ledwo mogłem jeść i byłem piekielnie odwodniony. Zakładano, że już po mnie. A potem nagle stał się cud i zacząłem stawać na nogi. Coś musiało nade mną czuwać i robiło to potem jeszcze przez długi czas. Aż w końcu stwierdziło, że nie jestem tego wart i odeszło.
Gdyby nadal obchodziła mnie tylko zemsta, już dawno skończyłbym swoją listę. A skończyłem gdzieś w połowie.
N, po zwiastunie widać, że nie będzie to jego mdłe wcielenie rodem z "Genezy".
OdpowiedzUsuńZ logicznego punktu widzenia owszem, wciąż jest to plagiat i to cholernie komiczny. Z punktu widzenia Marvela - za pewne jest to genialny zabieg, bo przecież to świetne powtarzać tyyyyyle razy to samo.
Chyba się za ten komiks zabiorę, bo aż mnie ciekawi, co w tej trawie piszczy.
James, taki honor to o kant tyłka można rozbić. Jak mógł ryczeć, błagać, itd., będąc na skraju (sprzęt podtrzymujący funkcje życiowe mówi sam za siebie)? Czegoś tu nie rozumiem. To trochę jak kopanie leżącego.
Pocierpiał, pocierpiał i zdechł, a niewinnej kobiecie zniszczyłeś życie. Gratuluję, faktycznie bardzo racjonalne.
Żeby cię przypadkiem w tym piekle wszyscy na raz nie dopadli.
Chyba wróciło, bo jak na razie szczęście ci chociaż trochę sprzyja.
Więc co cię jeszcze obchodzi?