Tak, masz rację. Poniekąd, ponieważ nie przypominam sobie, żebym napisała, że cię nienawidzę... no przynajmniej żebym napisała to na poważnie. Problem w tym Bucky, że nie masz pojęcia co o tobie myślę, bo nawet jeśli bym to napisała, nie uwierzył byś.
Tak, ciągle powtarzamy ten sam schemat i za każdym razem w pewnym momencie nie mam pojęcia, co napisać. Może problem tkwi w tym, że nawet nie próbowałeś uwierzyć w moje słowa. Wszystko co napisałam było dla ciebie kłamstwem, więc po co mam to ciągle powtarzać. Próbowałam z tobą rozmawiać, próbowałam ci jakoś pomóc, doradzić, ale tobie to nie odpowiadało. Teraz po prostu nie widzę sensu pisania tego po raz kolejny, bo co mam napisać? Ty i tak na wszystko znajdziesz jakieś ale. Myślę jednak, że jesteś dla siebie trochę za surowy. Dlaczego? Pisałam to już wiele razy i nie mam zamiaru się powtarzać.
Chcesz się wygadać? Proszę. Chętnie wysłucham.
Dlaczego z góry zakładasz, że bym w to nie uwierzył? Proszę, przekonamy się czy masz rację.
Cały czas przywołujesz rzeczy, które mówiłem prawie pół roku temu. Dla ciebie może nie jest to wiele, ale dla mnie to niemal połowa tego nowego życia. Sam widzę ile przez ten czas się we mnie zmieniło. Widzę, że inaczej postrzegam pewne sprawy, inaczej mówię, inaczej dobieram słowa i inaczej reaguję na niektóre rzeczy. Można powiedzieć, że w pewnym sensie dojrzałem. Wtedy nie potrafiłem uwierzyć, że ktoś może dostrzegać pozytywne strony w kimś takim jak ja, ale teraz sam powoli zaczynam je widzieć. Denerwowało mnie to, że ktoś próbował doradzić mi w niektórych sprawach, bo uważałem to za wtrącanie się w moje sprawy. Sądziłem, że nikt nie może tego robić, bo nie zna sytuacji bezpośrednio, nikt jej nie przeżył. Ale już tak nie jest i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie miałem racji. Nie możesz więc już mówić, że zawsze jestem na nie, że nigdy z niczym się nie zgadzam i mam jakieś ale, bo zwyczajnie już tak nie jest.
I co mam mówić? Że brakuje mi tej drobnej chwili stabilizacji na którą przez chwilę mogłem sobie pozwolić? Że chyba lubiłem móc wracać do jednego miejsca przez więcej niż jeden dzień, mieć swoje rzeczy ułożone w tym samym miejscu, fotel pod ścianą i cholernego, nienawidzącego mnie kota i żałuję, że to spieprzyłem?
Dlaczego? Za każdym razem gdy to pisałam, twierdziłeś że to kłamstwa. Dlatego.
OdpowiedzUsuńPół roku temu? Od ostatniej naszej rozmowy tego typu minął może z miesiąc.
Cieszę się ze się zmieniłeś i to widzisz. Ja też dostrzegam drobne zmiany w rozmowie z tobą.
Sam chciałeś, więc teraz mów wszystko co ci tylko na sercu leży. Jak na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że wszyscy popełniamy błędy, ale najważniejsze jest to, żeby potem potrafić to naprawić albo znaleźć równie satysfakcjonujące rozwiązanie.