Specjalista się znalazł. Jak ja bym chciała, żeby to były "kobiece rzeczy". Naprawdę.
A co, wstydzisz się, że nic nie wydumałeś? Żadna to ujma. Zdarza się.
Tego argumentu używam zazwyczaj wtedy, kiedy nie chce mi się tłumaczyć swoich pobudek. Więc chyba podobnie, co?
Patrząc na całe twoje życie to ja się dziwię, że ze wszystkim nie idziesz na łatwiznę. Wszystkiego można się nauczyć. Skończysz ze sobą (nie, nie mam tu na myśli śmieci, ale radzenie sobie z własnym ja), a później będziesz mógł się zabrać za innych, chociaż cały czas twierdzę, że nawet do takiej "nauki siebie" ktoś ci się przyda.
Właśnie dotarło do mnie, że chyba mogłem ugryźć się w język, prawda? Cóż, wygadywałem gorsze rzeczy, a pamiętaj, że miałem trzy siostry. Cierpliwości do mojej osoby na pewno nie odziedziczyły po ma. Ty chociaż nie możesz niczym we mnie rzucić.
Dla mnie ujma. Zawsze miałem jakiś plan, w większości więcej niż jeden, a teraz nic. Zwyczajnie nie wiem, co powinienem zrobić.
Dlaczego miałbym iść ze wszystkim na łatwiznę? Czasem fakt, zdarza się, ale przecież nie na tym polega życie.
Wiem, że mogę nie dać sobie rady sam. I najpewniej tak to się skończy. Ale chcę chociaż spróbować i coś sobie udowodnić.
A ja wysłuchiwałam gorszych komentarzy, także spoko, nie obrażam się. Ale gdybym tak rzuciła... To i tak bym nie trafiła, gdybym nie stała co najmniej pół metra od ciebie.
OdpowiedzUsuńBo i sytuacja jest chyba cięższa, prawda? Więc wydaje się logiczne, że jest większy problem z ocenieniem za i przeciw jakiejś strategii czy pomysłu, a co za tym idzie trudność w wymyśleniu czegokolwiek, żeby było to w jakiś sposób owocne.
Dlatego, że mogłoby ci się już zwyczajnie nie chcieć kombinować jak przetrwać po tym wszystkim, co przeszedłeś. Chociażby przez zmęczenie czy niemoc. Z jednej strony fajnie, bo "wolność" a z drugiej nieustanna gonitwa. Nie na tym polega, masz rację.
Dobrze, że tak chcesz. Próbuj.