Twoje i moje argumenty nie są równoległe i istnieją punkty wspólne, więc raczej byśmy do czegoś doszli. Nie neguję całkowicie twoich poglądów i je szanuję, a wręcz z częścią się zgadzam. Nie zależy mi na przekonywaniu cię do swoich racji, myślę że ciebie przekonywanie mnie do swoich także nie interesuje, ale dyskusja zawsze spoko. Lubię poznawać zdanie innych. Nie chodziło mi o to, czy mają znaczący wpływ, ale o sam fakt, że jest to wyjście poza pewną linię. Jednak jeśli pod uwagę weźmie się sprawy "mniej poważne", że tak to ujmę, to można coś wynegocjować, więc czasem to działa. Nie do końca tak, jak ludzie by chcieli, ale w pewnym stopniu na pewno. Uważasz te schematy za bezsprzecznie złe i że nie powinno ich być?
E tam od razu twoja wina. Moja też, bo ujęłam to wszystko tak, jakby jedynie to, co mamy w głowie, warunkowało te sprawy.
No i właśnie o to mi chodzi, żebyś nie mówił tego, czego nie chcesz albo nie masz na to ochoty, czy nawet żebyś w ogóle nic nie mówił, jeśli tak zechcesz. Nie widzę sensu w tym, żebyś się do mówienia zmuszał.
Cóż, jestem raczej marnym partnerem do dłuższej dyskusji. Szybko nudzę się każdym poruszanym przez dłuższy czas tematem i po prostu myślę już o czymś zupełnie innym. Tak już mam.
Nie twierdzę, że jest to coś bezsprzecznie i całkowicie złego. Człowiek nie tylko jest niewolnikiem formy czy tam schematu, narzucanej w kontaktach międzyludzkich, ale jest także ich twórcą. Może i odbierają one autentyczność i indywidualizm, ale ułatwiają funkcjonowanie w społeczeństwie. A od dawna wiadomo, że człowiek istotą społeczną zdecydowanie jest. A przynajmniej w większości przypadków, bo zdarzają się ludzie, którzy najlepiej czują się w samotności, tak daleko od społeczeństwa jak tylko się da. Ale wracając, jednostka często najlepiej funkcjonuje właśnie w społeczności- w zespole, grupie rodzinie, a przyjmowanie zależnego od sytuacji schematu zachowań po prostu to ułatwia.
Gdybym choć trochę nie przymuszał się mówienia, najpewniej wcale bym tego nie robił. A w moim przypadku raczej byłoby to niewskazane, nieprawdaż?
Chyba że chodzi o jakieś "zawodowe" (jak mam to, do cholery, nazywać?) sprawy. To się raczej nie nudzi. Czy może jednak się mylę?
OdpowiedzUsuńNo i tutaj zgodzę się ze wszystkim. Swoje wnioski wysnuwasz z obserwacji, doświadczeń czy gdzieś to przeczytałeś?
Już nie wiem co jest wskazane a co nie. Z jednej strony mówienie to wielki plus, bo masz z ludźmi kontakt, jaki by on nie był, a z drugiej zmuszanie się wyrabia konkretne zachowanie. Mam tu na myśli to, że w przyszłości może stać się tak, że bez takiego zmuszania nie będziesz chciał, ba, nie będziesz w stanie w ogóle z kimkolwiek rozmawiać.